Skasowanie multiplayera The Last of Us 2 nie obyło się bez ofiar w Sony. „Poleciały głowy”
Nad projektem pracowano aż 4 lata.
Mamy takie czasy, że powstaje mnóstwo wieloosobowych gier-usług, ale wiele z nich upada szybko po premierze. Wydaje się więc, że poprzez anulowanie multiplayera The Last of Us 2 studiu Naughty Dog udało się uniknąć najgorszego możliwego losu, jednak dziennikarz Jason Schreier twierdzi, że wcale nie było tak różowo. W konsekwencji porzuconego projektu w Sony „poleciały głowy”.
Przypomnijmy: gra, której właściwego tytułu nie poznaliśmy, miała być samodzielną produkcją wieloosobową, czymś w rodzaju rozszerzenia do The Last of Us 2 i kontynuacją całkiem ciepło przyjętego trybu Factions z „jedynki”. Projekt kilkukrotnie przekładano, a finalnie, w grudniu 2023 roku, Naughty Dog ogłosiło jego całkowite anulowanie.
Amerykańskie studio stwierdziło wtedy, że stanęło przed wyborem: zostać ekipą od gier live-service albo kontynuować tworzenie narracyjnych gier single-player.
Decyzja była więc teoretycznie oczywista, ale więcej światła rzuca na nią Jason Schreier, dziennikarz Bloomberga. Twierdzi on, że skasowanie projektu „nie było bezkrwawym przedsięwzięciem”.
Oto, czego dowiadujemy się o The Last of Us 2 multiplayer z wypowiedzi Schreiera w podkaście Friends Per Second:
- Nad grą pracowano ok. 4 lata
- Zespół liczył „setki” deweloperów
- Projekt był kosztowny
- Jego anulowanie sprawiło, że „w Sony poleciały głowy”
Użycie sformułowania z głowami oznacza jakąś dotkliwą karę, a z dużym prawdopodobieństwem po prostu zwolnienie ze stanowiska. Nie wiadomo jednak, jaki był wymiar reperkusji.
- Lista gier, które przeszły od studiów dla jednego gracza do prób tworzenia gier sieciowych, które okazały się porażkami, jest bardzo, bardzo długa - powiedział Schreier, zanim przeszedł do kwestii Naughty Dog. - Przeprowadziłem „sekcje zwłok” dla wielu z nich. Cykl jest następujący: studio dla jednego gracza odniosło wielki sukces, więc przechodzi do live-service. Spędza siedem lat na tworzeniu gry-usługi, której nikt nie chce. Wychodzi gra-usługa i okazuje się porażką.