Ski Jumping Pro - Recenzja
Rozczarowujący prezent dla miłośników skoków narciarskich i gier mobilnych.
Polskie studio Vivid Games przychodzi na ratunek miłośnikom skoków narciarskich. Ski Jumping Pro na urządzenia mobilne to tegoroczna próba odświeżenia naszych mistrzowskich wspomnień. Prędkość na progu niezła, wybicie poprawne, lot trochę niepewny i krótki, a przy lądowaniu niewyraźny telemark.
Pierwsze, na co powinniśmy zwrócić uwagę po uruchomieniu gry, to profil zawodnika. To tutaj zakupimy nowy, lepszy sprzęt, w tym kask, buty, rękawice, kombinezon i narty, a także potrenujemy naszego skoczka, wzmacniając siłę kolan czy doskonaląc styl „V” lub lądowanie telemarkiem.
Należy jednak pamiętać, że wszystko kosztuje. Pieniądze zarabia się biorąc udział w zawodach, a ilość środków wpływających na konto zależy od osiąganych rezultatów. Oprócz środków finansowych, za ukończenie Pucharu bądź turnieju lub inne osiągnięcia, otrzymujemy gwiazdki, które są równie potrzebne do zakupów, co pieniądze, oraz służą do podreparowania finansów, gdyby zaszła taka potrzeba. W najgorszym przypadku możemy je zawsze dokupić za prawdziwe złotówki.
Serce rozgrywki to dwa tryby. „Quick Jump” stanowi absolutne minimum: wybór skoczni, oddanie skoku i podziwianie rezultatów, po czym próbujemy ponownie lub wracamy do menu. Natomiast tryb „Kariery” z początku umożliwia udział tylko w Pucharze Kontynentalnym, którego zaliczenie odblokowuje Puchar Świata, a w miarę kolejnych zawodów dostaje się możliwość swobodnego udziału w Turnieju Czterech Skoczni, Pucharze Świata w Lotach Narciarskich oraz Zawodach Drużynowych.
„W grze znalazły się 32 obiekty wzorowane na prawdziwych skoczniach, wśród których znalazły się skocznie w Wiśle i Zakopanem.”
Jest więc kim skakać oraz w czym skakać. Jest też na czym skakać. W grze znalazły się 32 obiekty wzorowane na prawdziwych skoczniach, wśród których znalazły się skocznie w Wiśle i Zakopanem. Niektóre wyglądają bardzo dobrze, a inne w ogóle nie przypominają pierwowzorów. Przykładem jest Klingenthal, która jest ewidentną kalką skoczni z Innsbrucku, a w rzeczywistości wygląda zupełnie inaczej. Prawdziwi miłośnicy mogą poczuć się rozczarowani. Nie powinien nas z kolei zaskoczyć brak nazwisk zawodników, choć jest Gregor S. z Austrii, a także Kamil S. i Maciej K. z Polski. Kilka innych zbieżności inicjałów i narodowości również się znajdzie, co w pewien sposób cieszy, a z drugiej strony - śmieszy. Skoczkowie z prokuratorskimi zarzutami to jednak fenomen.
Bez względu na wybrany tryb i skocznię, zabawa zawsze rozpoczyna się na belce startowej, a całość tego, co nastąpi za chwilę obserwujemy z oczu skoczka. Zjazd rozpoczyna się w momencie dotknięcia ekranu - najlepiej, gdy pulsujący na środku okrąg podświetli się na zielono. W uzyskaniu wysokich prędkości na najeździe będzie starał się przeszkodzić wiatr, z którym walczymy przesuwając palec po ekranie w lewo lub prawo, wpływając tym samym na pozycję zawodnika. Na tej mechanice bazuje cała reszta skoku. Wybicie z progu to ponowne spotkanie z okręgiem: lot polega na dotykaniu ekranu palcem w celu wyprostowania zawodnika poniewieranego siłą wiatru, a lądowanie to znowu okrąg. Sterowanie jest banalne, ale w dziewięciu na dziesięć przypadków sprawdza się i ciężko jest sobie odmówić jeszcze jednego skoku.
Gdyby jednak komuś sterowanie w wersji Pro sprawiało problemy, dostępna jest opcja Casual, w której nie trzeba się przejmować wiatrem ani na najeździe, ani w locie. Można też spróbować alternatywnej metody balansowania zawodnikiem, przechylając w odpowiednim kierunku urządzenie. Twórcy nie zapomnieli dodać krótkiego samouczka przed pierwszym prawdziwym skokiem, który zawsze można powtórzyć po modyfikacji sterowania, wybierając opcję treningu w ustawieniach rozgrywki.
Produkcja Vivid Games nie jest jednak pozbawiona dość poważnych wad. Zabawa opiera się na wyczuciu czasu, a gra, która przecież nie grzeszy graficznymi fajerwerkami, potrafi utracić płynność w takich momentach jak wybicie z progu czy lądowanie.
Animacja zawodnika na powtórkach jest tak słaba, że najlepiej jest je w ogóle wyłączyć w opcjach. Podobnie jak komentatora, który plecie kompletne bzdury względem tego, co widać na ekranie. Dziwnie jest też zakwalifikować się do drugiej rundy zawodów Pucharu Świata, w pierwszej zaliczając upadek przy dość przeciętnej odległości, a na dodatek zająć ostatecznie miejsce w pierwszej piątce. Nasi przeciwnicy rzadko kiedy stanowią poważne wyzwanie, a poziomu trudności nie możemy podnieść.
„Niska cena nie jest lekarstwem na wszystko. Zabawa szybko się nudzi, a brak jakiegokolwiek urozmaicenia potęguje tylko wszystkie wady.”
W tym kontekście nie do zaakceptowania jest brak trybu wieloosobowego. Przecież dopiero w rywalizacji z innymi graczami, lokalnej czy sieciowej, uwalniany jest wirtualny duch sportu, który pozwala cieszyć się grą bardzo długo. Rankingi, pobijanie rekordów, zabawa z przyjaciółmi - tego wszystkiego tu nie znajdziemy.
Niska cena nie jest lekarstwem na wszystko. Zabawa szybko się nudzi, a brak jakiegokolwiek urozmaicenia potęguje tylko wszystkie wady. Po świetnym Real Boxing, od twórców z Vivid Games oczekiwałem czegoś znacznie lepszego. Ski Jumping Pro to fajna, ale bardzo przeciętna aplikacja.