Skrzynki z losową zawartością to hazard - twierdzi ekspert z Australii
Walka ze zjawiskiem może być jednak trudna.
Kolejny kraj - po Belgii, Holandii, USA i Francji - zdaje się podejmować działania przeciwko skrzynkom z losową zawartością. Ekspert z Australii twierdzi, że według tamtejszego prawa podobne rozwiązania są hazardem.
Użytkownik forum Reddit o pseudonimie Ceaser wysłał komisji do spraw hazardu i alkoholu w tak zwanym państwie kangurów pytanie dotyczące transakcji cyfrowych. Internaucie odpisał analityk Jarrod Wolfie (dzięki, PC Gamer).
Ekspert uważa, że wedle australijskiego prawa skrzynki z losową zawartością „wydają się wyczerpywać definicję hazardu”. Obecnie wraz z międzynarodowymi partnerami politycy przygotowują takie zmiany w przepisach, by były dostosowane do zjawiska lootboksów. Brane są przy tym uwagi graczy.
„Niedawna aktywność na forum Reddit wskazuje, że większość społeczności graczy nie zgadza się z decyzjami podejmowanymi przez niektóre firmy” - tłumaczy Wolfie.
Analityk podkreśla jednocześnie, że priorytetem są produkcje z mechanizmami „pay to win”, czyli dające osobom wydającym dodatkowe pieniądze przewagę w rozgrywce. Mniejszy nacisk kładziony jest na tytuły, w których skrzynki oferują przedmioty kosmetyczne.
„Normalizacja języka potocznego stosowanego przy grach hazardowych oraz mechanizmów skierowanych do osób (nieletnich) podatnych na zagrożenia jest nie tylko naganne moralnie, ale i wątpliwe pod względem prawnym” - dodaje.
Wolfie zwraca jednak uwagę, że uregulowanie kwestii skrzynek w grach jest trudnym zadaniem. Uważa, że stosowanie kar nie jest dobrym rozwiązaniem - lepszy efekt przyniesie współpraca z innymi podmiotami, które mogłyby wywrzeć na wydawcach presję.
„Na przykład: jeżeli firmy chcą w swoich produktach zaimplementować znaczne elementy hazardu, być może powinniśmy współpracować Australian Classification Board [odpowiednik europejskiego PEGI - dop. red.] w celu upewnienia się, że każdy tytuł z transakcjami cyfrowymi natychmiast otrzyma oznaczenie R [dla dorosłych]” - wyjaśnia.
„Jestem sobie w stanie wyobrazić, że wstrząsnęłoby to branżą i pomogło w realizacji zadań komisji, która stara się, by najmłodsi nie byli narażeni na uprawianie hazardu” - dodaje.
Niedawno PEGI, które przyznaje kategorie wiekowym tytułom wydawanym w Europie, oznajmiło, że na pudełkach z grami oferującymi transakcje cyfrowe nie może umieszczać oznaczeń związanych z hazardem. Brakuje odpowiednich regulacji w poszczególnych krajach.
Jeżeli pomysł Wolfiego zostałby wprowadzony w Australii oraz innych krajach, problem zostałby częściowo rozwiązany. Wówczas na opakowaniach musiałyby znaleźć się informacje na temat obecności w danej produkcji mikrotransakcji.
„Dla wydawców najprawdopodobniej pechowym jest fakt, że gracze przeniknęli do większości obszarów rządowych; miejcie pewność, że kompetentne i zainteresowane osoby wykonają wiele pracy w kwestii problemów, na które zwrócono uwagę” - kończy ekspert.
Oczywiście wypowiedź analityka nie jest oficjalnym stanowiskiem władz Australii. Nie wiadomo więc czy rzeczywiście podjęte zostaną jakiekolwiek kroki.
Tematem skrzynek z losową zawartością zaczyna interesować coraz więcej państw. Własne śledztwa w sprawie transakcji cyfrowych wszczęły Belgia i Holandia, a rozwiązania zastosowane w Star Wars Battlefront 2 skrytykował polityk z amerykańskich Hawajów.
We wspomnianej strzelance od studia DICE kufry z wirtualnymi przedmiotami i opcjonalne zakupy za prawdziwe pieniądze miały odegrać dużą rolę w systemie postępów. Po krytyce, postanowiono tymczasowo wyłączyć mechanizm.
Electronic Arts zaczęło także modyfikować mikrotransakcje w Need for Speed Payback. W weekend zwiększono między innymi ilość otrzymywanej podczas zabawy waluty, która służy do nabywania kart do ulepszania wozów.