Sky Gamblers: Storm Raiders - Recenzja
Powietrzne pif-paf.
Prujące ziemię bomby wyrywają ze snu. Wybiegamy z budynku i widzimy chaotycznie biegających ludzi. Odgłosy wybuchów i przelatujących nad głowami samolotów rozsadzają uszy. Co się dzieje? Japończycy zaatakowali bazę, a nasi obrywają w porcie. Dostajemy rozkaz: leć i wspomóż chłopaków.
Rzuceni w wir walki pilotujemy samolot i włączamy się do akcji, by zminimalizować skutki japońskiego uderzenia na Pearl Harbor. Szybki i zwinny samolot nie daje się łatwo sterować, ale z czasem dochodzimy do wprawy. Po lewej mamy sterowanie, po prawej spust odpalający karabinki. Naparzamy w przeciwnika ile wlezie.
Uruchamiając grę, warto ukończyć samouczek oraz pogrzebać w ustawieniach pracy kamery i sterowania. Mnie standardowe ustawienia irytowały (nie lubię używać żyroskopu) i co włączyłem grę, to przełączałem wszystko po swojemu. Z nieznanych mi przyczyn, gra nie zapamiętuje wybranych przeze mnie opcji. Warto pamiętać o autocelowaniu. Standardowo mamy włączone wspomaganie, która wybitnie ułatwia zabawę. W pierwszych misjach jest to pomoc nie do przecenienia.
W Sky Gamblers: Storm Raiders rzucani jesteśmy w wir wydarzeń II wojny światowej. Najpierw przybieramy barwy amerykańskie, by po kilku misjach pilotować japońskie samoloty. Na końcu kampanii na Pacyfiku, znów zadajemy cios cesarskiemu imperium. Druga kampania umiejscowiona jest w Europie i przedstawia epizod obrony lotniczej Wielkiej Brytanii przed nazistowskimi atakami. Każda z nich składa się tylko z sześciu misji. Decydując się na grę na najniższym poziomie trudności, obie kampanie można skończyć w nieco ponad półtorej godziny. Rozgrywka wydłuża się po wskoczeniu na wyższy poziom stawianych przed nami wyzwań. Szkoda, że twórcy nie zdecydowali się na większą ilość misji. Liczę, że pokuszą się o to wydając dodatki.
„Stawiane nam zadania są dynamiczne, a powietrzne pojedynki niezwykle emocjonujące i pełne pasji.”
Na szczęście kampania to nie jedyny tryb gry, jaki jest dostępny w Sky Gamblers: Storm Raiders. Do wyboru mamy szereg rozgrywek, zarówno w trybie dla pojedynczego gracza, jak i w zabawie wieloosobowej. Od trybu „Survival”, gdzie jesteśmy wystawiani na kolejne pojedynki, po „Capture the flag” i „Defend the base”.
Stawiane przed nami zadania są dynamiczne, a powietrzne pojedynki niezwykle emocjonujące i pełne pasji. Walki są kwintesencją tej gry; czymś, co nie może się nie spodobać. Atakujemy cele w powietrzu, bazy rozmieszczone na wyspach, przejmujemy statek czy konwojujemy samolot z generałem. Widzisz przed sobą wschodzące słońce i mały, szybko zbliżający się punkcik. Kciuk drży, by dotknąć spustu w odpowiednim momencie. Nie za wcześnie, by nie przegrzać działka i w decydującym momencie nie zawieść. Teraz! Pociski rozrywają poszycie wrogiego samolotu. Mijacie się, szybki nawrót i, nim przeciwnik zdąży ustawić się w pozycji bojowej, wysyłasz go w głębiny oceanu.
Oprawa audiowizualna stoi na najwyższym poziomie. Patetyczna muzyka na zmiany z cichym plumkaniem umilają lot, dostosowując się do wydarzeń na ekranie. Grafika jest zachwycająca. Samoloty wykonano pieczołowicie. Jest co podziwiać, szczególnie grę światła na falach oceanu. Rewelacja!
Sky Gamblers: Storm Raiders jest niezwykle grywalną i wciągającą grą. Zainteresuje zarówno lotniczego laika jak i zakochanego w symulatorach lotniczych gracza, który szuka mniej wymagającej zabawy. Sporo przemyślanych trybów rozgrywki oraz fantastyczna oprawa artystyczna sprawiają, że nowy tytuł Atypical Games warto mieć na swoim tablecie.