Sony z nowym podejściem - PS5 nadchodzi, PS4 zostaje z nami
Międzygeneracyjny krok.
Któż był w stanie wyobrazić sobie tak przedziwny start dziewiątej generacji konsol? O Xbox Series S dowiedzieliśmy się niemal wszystkiego z przecieków, jeszcze zanim Microsoft zdecydował się przedstawić oficjalne informacje, a do tego okazało się, że „zieloni” wystartują bez mocnej gry first-party. Teraz Sony zapewnia nam dawkę wrażeń, proponując rozwiązania, które jeszcze niedawno były rzekomo niemożliwe.
Ku zaskoczeniu wielu graczy i komentatorów, na PS4 zadebiutuje nie tylko Spider-Man Miles Morales, ale też Horizon Forbidden West, a więc gra, która ukaże się dopiero w 2021 roku.
Gdy Jim Ryan w maju twierdził, że Sony „wierzy w generacje” i stawia na rozwój, wszyscy podejrzewaliśmy, że nowe gry na PS5 nie będą udostępniane starszej generacji. Po niedawnej prezentacji słyszmy inne podejście: „Najważniejsze, aby ludzie mieli wybór”.
Przy okazji okazuje się, że - choć według japońskiego koncernu, next-genowe gry Sony „powinny wykorzystywać możliwości i funkcje” DualSense - poczciwy DualShock 4 jednak poradzi sobie z obsługą nowego Spider-Mana i sequela Horizon Zero Dawn.
Czy Sony od dłuższego czasu miało określone plany na przedłużenie „życia” PS4, czy też na sytuację miały wpływ wydarzenia związane z koronawirusem i problemami gospodarczymi na kluczowych rynkach? Trudno wyrokować. Jedno jest pewne: strategia i fundamentalne podejście do nowej generacji uległy zmianie.
Interesujące jest również to, że o wydaniu Miles Morales i Forbidden West na PS4 dowiedzieliśmy się początkowo nie od Sony, a od kanadyjskiego dziennikarza Geoffa Keighley'a, który podzielił się „przeciekami” na Twitterze, zaraz po środowym pokazie gier na PS5.
- Od momentu stworzenia [Horizon Zero Dawn - red.], chcieliśmy zaprojektować grę, która oferuje świat tak piękny, że po prostu chcesz w nim być - mówił w czerwcu reżyser Forbidden West, Mathijs de Jonge. - Z mocą PS5 możemy wzbogacić ten świat o więcej szczegółów, uczynić go żyjącym i wciągającym - wyjaśniał.
Pojawia się zatem zasadnicze pytanie. Czy udostępnienie gier na obie platformy oznacza, że deweloperzy musieli jednak ograniczyć wyobraźnię i skalę projektu? Czy przez PS4 wersja na PS5 będzie wyglądała gorzej?
Sony tymczasem przekonuje, że wychodzi naprzeciw oczekiwaniom fanów PlayStation. Podobnie zresztą było w przeszłości. Gdy ujawniono, że PS5 zaoferuje kompatybilność wsteczną z tytułami z PS4, powodem było to, że „już 100 mln graczy ma PS4”, więc z pewnością „zechcą grać w tytuły z tej konsoli na PS5” - a przecież to właśnie gracze i konkurencja wymusiła implementację tego rozwiązania w nowym sprzęcie.
Nieścisłości jest przecież więcej. Choć według zwiastunów z PlayStation Showcase, remake Demon's Souls miał trafić na PC i „inne konsole”, okazuje się, że mieliśmy do czynienia z „ludzkim błędem”. W przypadku Final Fantasy 16 nic nie jest jeszcze pewne, bo otrzymujemy tylko nieoficjalne informacje. Trailery wprowadziły więc dalsze zamieszanie.
Wygląda na to, że zarówno Sony, jak i Microsoft mają obecnie spore kłopoty z komunikacją nowej generacji konsol, ale trzeba przyznać, że do tej pory więcej wątpliwości i pytań padało w kontekście Microsoftu i konsol Xbox Series X/S - nowe PlayStation wraz z grami na wyłączność pozostawało w pełni sprzętem nowej generacji, bez zbędnych półśrodków.