South Park: Kijek Prawdy - Recenzja
Pozycja obowiązkowa.
Wciągam do nosa gnomi proszek, by zmniejszyć postać i dotrzeć do ukrytego przedmiotu. Proszek zdobyłem od gnomów, których nakryłem na gorącym uczynku podczas kradzieży gaci z mojej szuflady. Walka z szamanem nie była jednak prosta i odbyła się w sypialni rodziców podczas ognistego stosunku, a w czasie potyczki kluczowe było omijanie części damskiej i męskiej fizjonomii. Witamy w South Park: Kijek Prawdy.
A to tylko jedna ze scen, umieszczona w grze jako uzasadnienie dla zdobycia nowej umiejętności specjalnej - gnomiego proszku. Łącznie otrzymujmy kilkanaście godzin rozrywki w podobnym tonie, nie mniej absurdalnym i wulgarnym.
Serial animowany South Park zawsze wywoływał skrajne emocje - albo się go lubi i ogląda z uśmiechem jako celny komentarz współczesnych wydarzeń, albo z niesmakiem przełącza program w telewizji po usłyszeniu pierwszych dźwięków czołówki. Tak jest i w przypadku gry studia Obsidian Entertainment - produkcie skierowanym przede wszystkim do miłośników serialu. W istocie to nowy, ogromny odcinek, z dodatkowymi elementami rozgrywki w postaci mechaniki znanej z gier RPG.
Fabuła rozpoczyna się od przybycia do miasteczka bohatera, w którego wciela się gracz - określani jesteśmy jako Nowy, a przez większą część rozgrywki także jako Dekiel. Historia, jak przystało na materiał źródłowy, pełna jest pomysłowych i autentycznie zaskakujących zwrotów akcji. Zaskakujących zazwyczaj swoją absurdalnością i pozornym brakiem sensu, ale o to przecież w South Park chodzi. Autorzy scenariusza to twórcy kreskówki - Trey Parker oraz Matt Stone - i na każdym kroku widać, że wykonali świetną robotę.
Historia bazuje na trzech ostatnich odcinkach serialu animowanego, gdzie Cartman wraz z przyjaciółmi bawią się w świat fantasy. Nie mamy już jednak do czynienia z wojną konsol, lecz z rywalizacją elfów i ludzi o kijek prawdy, umożliwiający kontrolę nad wszechświatem. Później jest już tylko ciekawiej.
W toku rozgrywki obrywa się także innym grom wideo, a twórcy bezlitośnie szydzą ze Skyrima, niemych postaci czy ukrytych audiologów. Parker i Stone przygotowali nie tylko całkiem nową i rozbudowaną opowieść, ale także gigantyczny ukłon w stronę fanów serialu. Pojawiają się chyba wszystkie mniej lub bardziej znane postacie i tematy: Al Gore, człowieko-niedźwiedzio-świnia, wspomniane gnomy, Randy, kosmici, goci, Chef, Kanada - jest tu dosłownie wszystko! A co najważniejsze - doskonale wkomponowane w strukturę opowieści.
„Wyprowadzenie ciosów jest czysto zręcznościowe i wymaga wciśnięcia odpowiedniej sekwencji czy kombinacji przycisków”
Nie bez powodu tyle miejsca poświęciłem na fabułę i świat - to właśnie jest w grze najważniejsze. Elementy interaktywne i mechanika RPG są tu oczywiście równie ważne, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że to tylko dodatek.
Przyznać trzeba, że Obsidian Entertainment także miało ręce pełne roboty, pracując nad systemami walki i interakcji. Przed rozpoczęciem przygody wybieramy jedną z czterech klas postaci: wojownika, maga, złodzieja (Cartman: „Biały złodziej? Czegoś takiego jeszcze nie widziałem.”) i... Żyda. Wszystkie archetypy dysponują czterema umiejętnościami, które można dodatkowo rozwijać na kolejne poziomy. Do tego dochodzą osobne talenty związane z liczbą znajomych na wirtualnym Facebooku oraz cztery czary dla każdej postaci, związane z trudną techniką pierdów, którą doskonalimy w toku fabuły.
Walka przywodzi na myśl klasyczne, japońskie produkcje RPG. Naprzeciw stają dwie drużyny - bohater wraz z jednym z grupy kompanów, oraz przeciwnicy. Z pomocą kołowego interfejsu wybieramy stosowne umiejętności, czary czy przedmioty. Opcji jest mnóstwo, a dla wszystkich ataków specjalnych przygotowano świetne animacje. Wyprowadzenie ciosów jest czysto zręcznościowe i wymaga wciśnięcia odpowiedniej sekwencji czy kombinacji przycisków w odpowiednim czasie - tu także sporo jest urozmaiceń, z mini-grą muzyczną na czele.
„Po odkryciu zbawiennej kombinacji obrzydzenia i krwawienia, walki stają się błahostką”
A to jeszcze nie wszystko. Do tego dochodzi system ekwipunku i rozbudowane statystyki przedmiotów. Gracz dysponuje jedną bronią zasięgową i jedną do walki wręcz, a także trzema częściami pancerza. Każdy element wyposażenia posiada własne właściwości, które dodatkowo modyfikować można za pomocą naklejek i straponów.
A i to jeszcze nie koniec. Przeciwnicy i bohaterowie mogą paść ofiarą ataków modyfikujących parametry. Mogą krwawić, wymiotować z obrzydzenia, blokować, zostać zamrożonymi, ogłuszonymi, ripostować ataki wręcz i odbijać strzały, zażywać mikstury siły czy szybkości oraz rzucać odchodami.
Opcji jest więc mnóstwo, ale tu właśnie ujawnia się największy minus Kijka Prawdy - zatrważająco niski poziom trudności. Po co wszystkie te elementy walki, skoro w drugiej połowie gry główny bohater wraz z Buttersem do pomocy może rozprawić się z każdym standardowym zagrożeniem w ramach maksymalnie dwóch tur? Po odkryciu zbawiennej kombinacji obrzydzenia i krwawienia, walki stają się błahostką. Rozgrywają się jednak tak szybko, że na całe szczęście nie stają się nigdy przeszkodą czy irytacją.
Trochę szkoda, bo pierwsza część zabawy, a zwłaszcza sam początek gry pokazuje, że mogło być dużo ciekawiej. Wtedy trzeba jeszcze uważać na poczynania wrogów, odpowiednio reagować i myśleć o kolejnym posunięciu. Świetnie było to widać także, gdy niedoświadczoną jeszcze postacią zaatakowałem bossa przeznaczonego wyraźnie na dalszy etap gry - kilkukrotne przegrana walka dostarczyła dużo więcej emocji niż „przeklikiwanie” się przez kolejne starcia bez konsekwencji.
System walki jest więc bardzo dobry w zamyśle i zaskakująco rozbudowany, ale potrzebuje innego rodzaju gry - z wolniejszym tempem i dużo wyższym poziomem trudności. Nie pomaga także zwiększenie poziomu - bardzo szybko zdecydowałem się na najwyższy stopień, przez co błyskawicznie osiągnąłem maksymalny, 15 poziom doświadczenia, a tym samym walki były jeszcze łatwiejsze.
Deweloperzy chyba nawet zdawali sobie sprawę z tego faktu, a lokacje w grze gęsto usiane są interaktywnymi obiektami, które możemy zestrzelić lub podpalić, co jeszcze przed wkroczeniem do walki eliminuje cześć wrogów. Wbrew pozorom nie jest to zarzut pod adresem gry, a wykorzystywanie tych elementów lokacji daje dużo frajdy.
„Interfejs w menu mógłby być nieco bardziej wygodny”
Wiernie odwzorowano miasteczko South Park wraz z najważniejszymi miejscówkami. Okolice pełne są także przeróżnych znajdziek i poukrywanych schowków, także dostępnych dopiero po zdobyciu określonych umiejętności i wykazaniu się kreatywnością, pomyślunkiem i wykonaniu prostych zagadek logicznych.
Grafika stanowi oczywiście idealne odzwierciedlenie serialu animowanego i tutaj także należy twórców pochwalić. Przygotowali szeroką gamę strojów, makijaży i wyrazów twarzy, wszystko zgodne z duchem serii. Bardzo dobrze wyglądają wspomniane już animacje ataków. W ustawieniach graficznych jedyną opcją jest zmiana rozdzielczości, a prędkość wyświetlania obrazu zablokowano na stałe do maksymalnie 30 klatek na sekundę, ale nie ma to najmniejszego znaczenia.
Interfejs w menu mógłby być nieco bardziej wygodny, ale po przyzwyczajeniu przeszkadza przesadnie skomplikowany system modyfikacji przedmiotów. Nie można też jednocześnie sprzedać wszystkich przedmiotów z kategorii „śmieci”, choć to już naprawdę szczegóły. Warto podkreślić, że podczas kilkunastu godzin rozgrywki nie natrafiłem na żaden znaczący błąd czy problem z działaniem gry, co w dzisiejszych czasach nie jest już przecież standardem.
Genialnie wypadają też głosy postaci. Nie mogło być jednak inaczej - zatrudniono bowiem wszystkie osoby znane z serialu. Także i tu aktorzy wykonują świetną robotę. W tle przygrywa dobrze znana muzyka, w tym „epicka” ścieżka dźwiękowa fantasy z głosem Cartmana, piosenki Chefa czy hymn na cześć Sparrow Prince, którego spotykamy - jakżeby inaczej - w odbycie jednej z postaci.
Dobrze wypadają również polskie napisy, a tłumacze poradzili sobie z trudną sztuką przełożenia większości żartów i nawiązań. A było co robić - na każdym kroku napotykamy na mniejsze lub większe śmieszności - w opisach postaci, przedmiotów czy w dialogach.
W ogólnym rozrachunku otrzymujemy więc to, co fani South Park lubią najbardziej - więcej South Park. Dla miłośników serialu pozycja obowiązkowa, dla graczy szukających kolejnego RPG - już niekoniecznie.