Space Hulk - Recenzja
Mało udana konwersja gry planszowej.
Space Hulk - strategia turowa, będąca wierną adaptacją planszówki o tym samym tytule - kojarzy się raczej z kiepskim filmem niż dobrze zaprojektowaną grą komputerową. Kiedy rzuty kostkami wykonywane są automatycznie, a naprzeciw stają mało rozgarnięci obcy, nawet najtwardsi terminatorzy tracą ochotę na dalszą zabawę.
Akcja gry rozgrywa się w ciasnych korytarzach dryfującego w przestrzeni wraku, tytułowego Space Hulka. Blood Angels, legion imperialnych marines, ląduje na pokładzie, by oczyścić go z plugawych genokradów. Naszym zadaniem jest przeprowadzenie dzielnych żołnierzy przez dwanaście misji, zamykających kampanię fabularną gry.
Przydzielane zadania, żywcem przeniesione z planszowej wersji gry, nie należą do zbyt skomplikowanych. Pod naszą kontrolę oddawanych jest pięciu lub dziesięciu terminatorów, których musimy zazwyczaj przeprowadzić z jednego miejsca do drugiego, mordując przy okazji dziesiątki kontrolowanych przez komputer obcych. Przeciwnicy atakują zazwyczaj z kilku kierunków, ważne jest więc przemieszczanie żołnierzy w zwartym szyku i pilnowanie wszystkich przejść na naszej drodze.
Jedną z największych wad Space Hulk jest bardzo powolne tempo rozgrywki. Punkty działania, jakie co turę przydzielane są naszym żołnierzom i całemu oddziałowi, umożliwiają wykonywanie zaledwie kilku kroków, i to przy założeniu, że nie będziemy robić nic poza ruchem. W rezultacie pokonanie nawet krótkiego korytarza zajmuje kilka lub kilkanaście tur. Jednocześnie musimy bronić się przed zmasowanymi atakami przeciwników, którzy nie dysponują co prawda bronią dystansową, ale są znacznie bardziej mobilni.
Walka nie należy do zbyt angażujących. Zgodnie z zasadami gry planszowej, w żaden sposób nie możemy wpłynąć na szansę trafienia, przez co potyczki polegają na stopniowym wycofywaniu się przed nacierającymi przeciwnikami i blokowaniu korytarzy, których nie jesteśmy w stanie pilnować.
Sztuczna inteligencja nie stanowi zbyt dużego wyzwania nawet na wysokim poziomie trudności, jednak mimo to, często zdarza się, że nasi wojownicy giną ze względu na pechowe wyniki rzutów kośćmi. Powtarzanie misji, która nie powiodła się ze względu na generator liczb losowych potrafi być bardzo frustrujące.
Dość prosty system sterowania dość prosty jest za to uciążliwy. Raz wydanego rozkazu nie jesteśmy w stanie anulować, a zdarza się, że lekkie drgnienie kamery sprawia, że zamiast cofnąć żołnierza o krok, odwracamy go plecami do przeciwnika. Takie pomyłki są bardzo kosztowne, gdyż pojedynczy obrót zużywa połowę dostępnych dla naszego podkomendnego punktów ruchu.
Oglądając zwarcia nie jesteśmy w stanie ocenić, która strona wygrywa, a kule zabijające nadciągających genokradów zdają się zupełnie nie trafiać w cel. Gra ma także problemy z synchronizacją dźwięku i obrazu - marines wydają okrzyki zwycięstwa na parę sekund przed wyprowadzeniem śmiertelnego ciosu, z kolei komunikaty o zacięciu broni docierają do nas ze sporym opóźnieniem.
„Jedną z największych wad Space Hulk jest bardzo powolne tempo rozgrywki.”
Oprawa graficzna jest zwyczajnie brzydka - szarobure korytarze zawierają niewiele szczegółów, a przyglądając się żołnierzom z góry często nie potrafimy ocenić, w którym kierunku patrzą. Niewielkie okienko, w którym widzimy dokładnie to, co wybrany wojak jest bardzo nieczytelne i pozwala ustalić jedynie, czy w korytarzu przed nami znajduje się wróg.
Największym problemem gry Space Hulk jest niewielki wpływ na przebieg rozgrywki. Bez statystyk, szansy trafienia czy wytrzymałości pancerza nasza rola sprowadza się do mozolnego przesuwania pionków po mapie i rozmieszczania co pewien czas barier, które powstrzymają napór przeciwników. Brak choćby pozoru kontroli jest wadą, którą trudno zaakceptować.