Sparrow Racing w Destiny to świetna odskocznia od strzelania
Wyścigowa moda.
Ryk zaawansowanych technologicznie silników, kolorowe confetti i hologramy reklamujące Sparrow Racing League - brzmi jak zupełnie inna gra, ale to wciąż Destiny. Twórcy na okres trzech tygodni udostępnili nowy, wyczekiwany przez miłośników uniwersum tryb.
W Wieży strefa hangarowa zmieniła się w istny pit-stop. Mechanicy i roboty pomocnicze stoją nad silnikami nowych maszyn i majsterkują nad ich usprawnieniem. Amanda Holliday - postać zajmująca się wcześniej głównie wydawaniem nowych statków - pełni rolę przewodnika po nowym wydarzeniu i zleca nam pierwsze zadanie.
Od tej chwili na mapie możemy wybrać nowy tryb rywalizacji, zawierający dwie trasy: na Marsie oraz Wenus. Pojazdy muszą w trakcie wyścigu przejeżdżać przez specjalne holograficzne bramki, by utrzymywać maksymalną prędkość.
Wyścig na czerwonej planecie jest relatywnie prosty. Mimo licznych mocnych zakrętów bardzo łatwo opanować całą trasę i nawet wielkie śmigła pełniące rolę przeszkód, nie stanowią większego wyzwania.
Na Wenus trasa jest nieco bardziej kanciasta i zygzakowata, przez co gracz musi wyczuć dokładnie tor i opanować slalom. Tor posiada również kilka skrótów, które - mimo braku bramek turbo - pomagają w dogonieniu rywali.
Dodatkowym utrudnieniem na każdej trasie są kroczący przeciwnicy występujący na danych planetach - na Marsie Cabal i Vex, a na Wenus Vex i Fallen. Uporczywi obcy niczym pustynni ludzie z Gwiezdnych Wojen czerpią radość z niszczenia pojazdów.
Obie mapy występują w dwóch wariantach, co zmienia też przeciwników - w nocy możemy napotkać na drodze najeźdźców Taken. Osoby na pierwszym miejscu są głównym celem strzelających szkodników, więc musimy się mieć na baczności nawet na pozycji lidera.
Łącznie ściga się do sześciu graczy. Jest to wystarczająca liczba oponentów na tak wąskich torach. Obecnie i tak całkiem trudno trafić w obszar bramki, gdy na naszej wysokości jest chociażby jeden zawodnik. Rywale mogą nas po prostu zepchnąć i uniemożliwić wyprzedzenie.
Model jazdy uległ nieznacznym poprawkom względem wcześniejszego użytkowania maszyn Sparrow. Zdarza się, że wpadniemy na ścianę czy inną formę bariery. Przy normalnej prędkości, po prostu zwolni nas to do zera - przy maksymalnym tempie najprawdopodobniej eksplodujemy niczym komar na owiewce motocykla.
Emocji jest co nie miara. Mimo powtarzających się w kółko dwóch torów, jakoś nie można się oderwać od pachnącego nowością trybu. Potęgują to nowe nagrody i sprzęt.
Atmosfera kosmicznego super-moto udziela się również sferze mody - głównie za sprawą kostiumów. Po każdym wyścigu i ukończonym zadaniu dostajemy nagrody. Wśród nich mogą być hełmy, rękawice, spodnie, odjazdowe klaksony, a nawet ścigacze.
Kostiumy, jak przystało na sportowy ubiór, nie posiadają zazwyczaj zbyt ofensywnych statystyk, są natomiast perki związane z szybszym przyzywaniem Sparrowa bądź też regeneracją przyspieszenia. Zabawnym dodatkiem jest również umieszczenie na plecach sygnalizacji świetlnej, która na żółto informuje o skręcaniu, a na czerwono podczas hamowania.
Nowe modele ścigaczy charakteryzują się opływowymi kształtami, dłuższymi płozami frontowymi, często dekorowanymi różnego rodzaju energetycznymi wyładowaniami no i oczywiście unikalnym brzmieniem silnika. Tutaj na myśl znowu przychodzi pierwszy epizod Gwiezdnych Wojen i pod-racery, których dźwięk kojarzy każdy fan serii.
Za srebro można również kupić specjalną księgę rejestrującą nasze osiągnięcia na trasie, gdzie za pokonanie wyznaczonych celów zdobywamy kolejne ścigacze, kostiumy bądź też unikalne emblematy.
Oznaczenie księgi jako „Tom I” sugeruje również, że liga SRL jeszcze powróci, nawet kilkukrotnie, być może stopniowo wzbogacana o nowe trasy, modele i gadżety.
Jak na tymczasowe, bezpłatne rozszerzenie, Sparrow Racing League to zabawa warta uwagi, gdyż stanowi świetną odskocznię od głównego elementu Destiny, czyli strzelania. Przy okazji mamy jednak szansę na zdobywanie elementów związanych z tradycyjną rozgrywką - zdarza się zdobywać, przykładowo, egzotyczne engramy.
Wprowadzenie dodatku w formie wydarzenia tymczasowego jest też elementem podsycającym chęć regularnego odwiedzania świata gry. Daje to nadzieję, że podobnie jak Iron Banner i Trials of Osiris, będzie to regularny event. Ile jeszcze tego typu urozmaiceń szykuje dla fanów studio Bungie? Miejmy nadzieję, że sporo.