Spektakularna wpadka pierwszej imprezy Pokémon Go Fest
Nic nie poszło zgodnie z planem.
W ubiegły weekend w Chicago odbyła się inauguracyjna impreza z cyklu Pokémon Go Fest, wprowadzająca do gry pierwsze legendarne stworki. Można chyba przyznać, że nic nie poszło zgodnie z planem.
Już od samego początku uczestnicy - często przybywający z odległych zakątków świata - nie mogli dołączyć do zabawy, z powodu sporych problemów z serwerami.
Pod naporem użytkowników ugięła się nie tylko infrastruktura samego Pokémon Go, ale także lokalne sieci komórkowe. Brzmi jak coś, co można było przewidzieć przed startem imprezy.
Wraz z upływem czasu na pobliskiej scenie pojawili się John Hanke oraz Mike Quigley z odpowiedzialnego za grę studia Niantic, oferując aktualne informacje na temat łatania błędów. Fani nie byli zadowoleni, więc wypowiedzi menedżerów tonęły wśród skandowania „nie możemy grać”.
Tłum stawał się coraz bardziej agresywny, a prezenterka podtrzymująca zainteresowanie znudzonych zgromadzonych musiała nawet uniknąć lecącej w jej kierunku plastikowej butelki.
Poniższy materiał wideo najlepiej prezentuje smutny obraz sytuacji:
Niantic postanowiło więc zwrócić pieniądze za bilety, przekazać uczestnikom sporo wirtualnej waluty, a następnie odblokować legendarnego pokemona - Lugia - bez walki. Impreza przeciągnęła się bez większych sukcesów do wieczora, więc w końcu odblokowano także drugiego stworka - Articuno.
Jeśli mowa o reszcie świata, to legendarne pokemony powinny pojawić się wkrótce w okolicy, do pokonania we wprowadzonych niedawno, kooperacyjnych potyczkach.