Skip to main content

Śródziemie: Cień Mordoru, Świetlisty Władca DLC - Recenzja

Kronika upadku Celebrimbora.

Niezbyt satysfakcjonujący powrót do Śródziemia, z ograniczonym systemem Nemesis i szybko nudzącymi się misjami.

Nowy dodatek do zeszłorocznego przeboju od Monolith Productions podnosi poziom trudności i zamyka opowieść, uzupełniając kilka niejasności. Rozszerzenie ogranicza jednak najciekawszy element gry - system Nemesis. Całość - wraz z monotonnymi misjami i walką -wyraźnie traci przez to na wartości.

Świetlisty Władca przenosi nas w przeszłość, do czasów Drugiej Ery, kiedy żyjący jeszcze elf Celebrimbor toczy ostatnią bitwę z Sauronem. Motywowany chęcią uratowania swojej rodziny i zemsty na mrocznym tyranie, bohater rozpoczyna stopniowe przejmowanie kontroli nad armią Saurona, by w końcu zadać śmiertelny cios samemu przywódcy.

Wymagające zadanie ułatwia fakt, że elf jest w posiadaniu Jedynego Pierścienia. Wykradziony artefakt nie tylko pozwala bohaterowi zniknąć, ale też atakować wielu przeciwników jednocześnie i szybciej manipulować umysłami orków.

Główny cel w dodatku sprowadza się do odbijania regionów świata. W ten sposób wykonujemy także misje fabularne, które pozwalają sięgać do najwyższych stopniem generałów Saurona.

Zobacz na YouTube

Niestety, piątka przywódców jest wyznaczona fabularnie. System Nemesis działa wyłącznie na szczeblu oficerów niższych rangą, a więc tych mniej znaczących. W efekcie nie zwraca się na nich większej uwagi, skupiając się na przełożonych, którzy są trzonem opowieści. Zmiany na niższym poziomie władzy nie są już tak atrakcyjne.

Mechanika gry pozostała niezmieniona w stosunku do przygód Taliona. Toczymy efektowne pojedynki, wspinamy się, ujeżdżamy straszne bestie. Elfi bohater jest nieco zwinniejszy, jego ciosy wydają się szybsze, znacznie sprawniej posługuje się łukiem. Czas nie zwalnia przy celowaniu, jednak prędkość wypuszczania strzał i zadawane obrażenia są wyższe - Celebrimbor zdaje się naciągać cięciwę z prędkością światła.

Przejmując kontrolę nad orkami, ładujemy pasek mocy pierścienia. Gdy ten się napełni, elf używa potęgi drzemiącej w artefakcie, by zniknąć i przenieść się do świata zjaw, zwalniając nieco upływ czasu. Dodatkowo, przez okres trwania mocy, bohater ma możliwość stosowania ciosów kończących bez jakichkolwiek ograniczeń. Skutkuje to czasem imponującym tańcem śmierci między kolejnymi przeciwnikami.

Kontrolowanych orków możemy w każdej chwili przywołać do pomocy w walce. Celebrimbor przyzywa maksymalnie pięciu uruków, których może też wykorzystać do szybkiego wyleczenia ran - kończąc oczywiście ich żywot.

Wyraźna potęga elfiego lorda równoważona jest wyższym poziomem trudności walki. Orkowie z Drugiej Ery nie byli bandą niesubordynowanych zbirów, ale regularną armią Mrocznego Pana. To najtrudniejsi przeciwnicy, z jakimi można się zmierzyć w całej grze. Finałowa bitwa z Sauronem i jego wojownikami to gwarancja wielkich emocji i wielu porażek. Ostatnia potyczka może potrwać prawie godzinę. Nic zresztą dziwnego - w końcu to sam Władca Pierścieni.

Niestety, poza jednym wątkiem rzucającym nowe światło na pewne aspekty fabuły, Świetlisty Władca nie jest zbyt intrygującym rozszerzeniem. Od samego początku znamy naszą misję, a zwroty akcji właściwie nie występują. Celebrimbor po każdej misji odbiera telepatycznie pogróżki Saurona, na które odpowiada równie „serdecznie”. Znając historię z Cienia Mordoru, wiemy dokładnie, co się wydarzy i monotonnie dążymy do dramatycznego finału.

„Poczuje pan tylko delikatne ukłucie...”

Poczucie nudy pogłębia fakt, że bohater od początku ma już rozwinięte wszystkie umiejętności, przez co walka cały czas wygląda i przebiega tak samo. Ładując wcześniej moc pierścienia, każdego władcę regionu można pokonać bardzo szybko dzięki specjalnej zdolności. Tym samym nawet zdobycie potężnych run nie stanowi jakiegokolwiek wyzwania.

Świetlisty Władca sprawia wrażenie, że twórcy nie mieli pomysłu na nowy, trwający kilka godzin dodatek fabularny, więc jedynie przerobili formułę podstawowej wersji gry. Ograniczyli system Nemesis oraz model rozwoju bohatera, a zaproponowali przewidywalną opowieść nie wnoszącą zbyt wiele do znanej historii.

5 / 10

Zobacz także