Star Wars Battlefront 2 - Recenzja

Radość z bitew byłaby większa, gdyby twórcy bardziej zachęcali graczy do współpracy. Cele w teorii wymagają drużynowej kooperacji, ale w praktyce nie otrzymujemy nawet systemu oddziałów. Tworzymy tylko grupę z trójką graczy, z którymi akurat się odradzamy, ale od razu każdy biegnie w swoją stronę. Nie można nawet odradzać się na sojusznikach, co oznacza, że czasem musimy spory kawałek przebiec, zanim w ogóle zobaczymy wroga.

Poza głównym trybem mamy też całkiem miłą odskocznię w postaci walk złoczyńców z bohaterami, typowego deathmatchu oraz drużynowych zmagań z celami dla 16 osób. Przydałyby się dodatkowe rodzaje rozgrywki „naziemnej”, ale pocieszający jest przynajmniej fakt, że z pewnością otrzymamy je za darmo w ramach darmowych DLC.

Gramy w Star Wars Battlefront 2

Zobacz na YouTube

Nie zabrakło oczywiście trybu z walkami myśliwców. Starcia w przestworzach są świetne, a model latania zauważalnie usprawniono. Jest też nieco trudniej, ponieważ pozbyto się automatycznego naprowadzania podstawowych pocisków blasterowych na cele, co psuło przyjemność z zabawy w poprzedniej części. Zawsze mamy też konkretne cele do wykonania, zależne od mapy.

Jest też arcade, gdzie walczymy po prostu z komputerowymi przeciwnikami - głównie po to, by zarabiać kredyty. Szkoda, że na liczbę możliwych do zarobienia wirtualnych pieniędzy nałożono limit dzienny, niczym w grze na smartfona. Bonus dla graczy konsolowych to możliwość gry na podzielonym ekranie.

Battlefront 2 to także kampania fabularna. Rozpoczyna się całkiem nieźle i po pierwszych dwóch misjach wydaje się, że historia ma potencjał. Okazuje się jednak, że żadna postać nie jest dobrze przedstawiona - żal szczególnie głównej bohaterki, Iden Versio, która podejmuje niezrozumiałe dla gracza decyzje.

Wydaje się, że fabuła oraz główny zwrot akcji są maksymalnie uproszczone. Obyło się bez pokazania moralnych rozterek, wahania czy jakichś odcieni szarości, które pogłębiłyby pewne wątki. Tego można by oczekiwać po historii stawiającej w centrum przywódczynię imperialnego oddziału komandosów.

Rozgrywka w kampanii nie różni się niczym od strzelania w sieci. Konstrukcja misji jest prosta i nie zaskakuje. Momentami irytują fragmenty, które ewidentnie służą wydłużeniu niedługiej opowieści. Przykładowo, zaraz po tym, jak bronimy towarzysza, który hakuje konsolę... musimy znowu poczekać, aż zhakuje drugą konsolę i chronić go od nowa.

Elementem rzucającym cień na siłę przyciągania trybu online jest system kart symbolizujących nasze zdolności czy dodatkowe gadżety oraz ściśle powiązanych z nimi skrzynek. Nie chodzi nawet o fakt, że rozpoczynając grę - i wydając pieniądze - możemy zapewnić sobie szybki dostęp do porządnych ulepszeń (bo mikropłatności chwilowo zablokowano), ale o niepotrzebne rozbudowanie i rozdrobnienie tego elementu.

Każda karta występuje aż w czterech wariantach jakościowych, jakby w ten sposób twórcy chcieli nas zachęcać, by robić wszystko, żeby tylko zdobywać coraz lepsze karty zwiększające tylko stopień działania danego talentu czy wzmocnienia. Do tego dochodzą kredyty i części, dzięki którym kupujemy kolejne skrzynki i ulepszamy posiadane już karty.

Mamy nawet do czynienia z sytuacją, gdzie wszystkie klasy mają kilka identycznych umiejętności, ale mimo to dla każdej taką zdolność - czyli kartę - należy znaleźć lub stworzyć oddzielnie. Ponadto, ulepszanie kart związane jest z rozwojem poziomu klasy, a ten uzależniony jest od... liczby posiadanych kart. Cały system z nimi związany wydaje się trochę przytłaczający.

Ostatecznie, Star Wars Battlefront 2 to gra lepsza od części pierwszej, ale nadal pozostawia sporo miejsca na kolejne ulepszenia i poprawki. Nawet mimo to, można ją jednak polecić miłośnikom Gwiezdnych Wojen oraz efektownych, czysto zręcznościowych strzelanek oraz kosmicznych potyczek.

Powrót: Star Wars Battlefront 2 - Recenzja