Skip to main content

Steam Deck - Recenzja: najlepszy przenośny PC?

To nie Switch Pro.

Osiem miesięcy oczekiwania, opóźnienie premiery, podział kolejki zamówień na kwartały, ale w końcu jest. Steam Deck, przenośna hybryda komputera i konsoli, dotarła do mojego domu. Prawdopodobnie zagrzeje w nim miejsce na dłużej.

Najnowszy sprzęt od Valve wzbudzał emocje przez długie miesiące. Jedni wieszczyli brak wsparcia ze strony producenta i szybkie wylądowanie na śmietniku historii. Drudzy zaś upatrywali się w Steam Decku mesjasza, który zdmuchnie Nintendo Switch z piedestału. Jedni i drudzy okazali się być w błędzie.

Na początek wspomnę o najważniejszej rzeczy, która musi wybrzmieć – Steam Deck nie jest konsolą. Jego budząca skojarzenia z kontrolerami od Xboxa i Playstation konstrukcja może wprowadzać w błąd, ale mamy raczej do czynienia z pełnoprawnym komputerem, razem z jego zaletami, ale i wadami.


Specyfikacja sprzętowa:

  • APU: stworzone przez AMD, moc 4 - 15 W
  • CPU: 4-rdzeniowy i 8-wątkowy w architekturze Zen 2 o częstotliwości 2,4-3,5 GHz
  • GPU: 8 jednostek obliczeniowych w architekturze RDNA 2 o częstotliwości 1-1,6 GHz
  • Pamięć RAM: 16 GB zintegrowanej pamięci RAM typu LPDDR5
  • Dysk: w zależności od wariantu:
  • 64 GB eMMC
  • 256 GB SSD NVMe
  • 512 GB SDD NVMe
  • Wyświetlacz: 7 cali LCD IPS wyświetlający obraz w rozdzielczości 1280x800 pikseli
  • System operacyjny: SteamOS 3.0 (oparty na Arch Linux)
  • Łączność bezprzewodowa: Wi-Fi 2.4GHz oraz 5GHz, Bluetooth 5.0
  • Wejścia: Gniazdo słuchawkowe 3.5mm, wejście kart SD, SDXC oraz SDHC

Skromnie i minimalistycznie.

Urządzenie otrzymujemy w szarym, kartonowym pudełku, ozdobionym od wewnątrz napisami - producent sugeruje nam różne miejsca, gdzie możemy korzystać ze Steam Decka. W środku znalazło się etui ze sprzętem oraz ładowarka sieciowa z końcówką typu USB-C.

Wydaje się, że zawartość zestawu jest skromna, ale w rzeczywistości do zabawy nie potrzeba nic więcej. Cieszy obecność etui, ponieważ Steam Deck jest tak dużym sprzętem, że przenoszenie bez odpowiedniego pokrowca mogłoby się zakończyć katastrofą.

Mimo znanych wymiarów sprzętu i tak byłem zaskoczony gabarytami komputera od Valve. Deck ma prawie 30 centymetrów szerokości, co jest odczuwalne od razu po chwyceniu konsoli w ręce. Czuć także ciężar urządzenia. Sprzęt waży około 670 gramów i choć początkowo trzymanie go nie sprawia problemu, na dłuższą metę polecam ułożenie go na blacie lub - w ostateczności - na kolanach.

Swoje nietypowe wymiary komputer Valve rekompensuje jakością wykonania. Sprzęt sprawia wrażenie solidnego i świetnie leży w rękach, choć osoby z mniejszymi dłońmi mogą mieć problemy z obsługą przycisków umieszczonych na tylnej części obudowy. Gałki są bardzo dobrze wykonane, przypominając analogi od kontrolerów do konsol stacjonarnych obecnej generacji. Wygodne są także przyciski i triggery.

Kawał handhelda.

Steam Deck posiada jeszcze kilka innych, ciekawych nowinek. Poza wspomnianymi wcześniej przyciskami, z tyłu obudowy znajdziemy także dwa touchpady pozwalające na symulowanie ruchu myszy. Na szczególną uwagę zasługuje jeden z nich, który podczas przesuwania sprawia pod palcem wrażenie obracania kółkiem myszy.

Podobnie jak w przypadku Nintendo Switch, mamy możliwość przeniesienia rozgrywki na ekran telewizora lub monitora. W tym celu możemy wykorzystać dowolny hub z wyjściem USB-C pozwalający na podłączenie przewodu HDMI lub DisplayPort. W przeciwieństwie do konsoli Nintendo, wejście w tryb stacjonarny nie dostarcza dodatkowej mocy, jest to jedynie przekierowanie obrazu na ekran, identycznie jak w przypadku komputerów. Do zabawy potrzebny nam będzie również kontroler - podłączony przewodowo lub za pomocą Bluetooth- albo klawiatura z myszką.

Steam Deck wyposażony jest także w dotykowy, 7-calowy ekran IPS pozwalający na rozgrywkę w rozdzielczości 1280x800 pikseli. Mój egzemplarz nie jest wyposażony w antyrefleksyjne szkło, które posiada najdroższy wariant, ale nie odczułem tego braku w trakcie testów. Obraz jest wyraźny i w pełni pozwala na satysfakcjonującą rozgrywkę.

Warto odnotować, że Steam Deck posiada aktywne chłodzenie z wykorzystaniem wiatraka. Hałas wydawany przez sprzęt mogę porównać do tego, który generuje laptop. Jest słyszalny, ale nie dokuczliwy. Jeśli poziom głośności przy pracy na przenośnym komputerze nie sprawia wam problemu, to gra na Steam Decku też nie powinna.

Słychać, jak Deck pracuje, ale nie jest to nic uciążliwego.

Po uruchomieniu sprzętu i zalogowaniu na konto Steam naszym oczom ukazuje się interfejs, przypominający znany z komputerów tryb Big Picture. Mamy możliwość przeglądania naszej biblioteki gier, konfigurowania trybów wydajności urządzenia czy też przejrzenia listy znajomych. Osoby potrzebujące większego poziomu kontroli mogą przejść do trybu desktopowego, w którym użytkowanie Steam Decka jeszcze bardziej przypomina korzystanie z komputera.

Czas na baterii jest mocno uzależniony od tytułu i zastosowanych ustawień. Czasem naładowany akumulator pozwoli nam na zaledwie dwie godziny rozgrywki, w innych przypadkach liczba ta zostaje zwiększona do ośmiu. Pod jednym z przycisków otrzymujemy dostęp do menu pozwalający na zmianę różnych ustawień mających wpływ na czas działania, takich jak zablokowanie liczby klatek do 30 lub też ograniczenie mocy procesora.

Steam Decka mam w domu od blisko tygodnia i postanowiłem przetestować go na mniej lub bardziej standardowe sposoby. Na pierwszy ogień zacząłem pobierać gry z różnym statusem kompatybilności. Oprócz produkcji oznaczonej jako idealną pod Decka wybrałem również tytuły z oznaczeniem „Grywalna”, „Niezweryfikowana” oraz „Nieobsługiwana”.

Ku mojemu zdumieniu, wszystkie wymienione gry uruchomiły się bez żadnych problemów. Jeżeli wybrany tytuł posiada obsługę kontrolerów z wykorzystaniem oficjalnego schematu sterowania lub też stworzonego przez społeczność, zostanie on automatycznie pobrany i zastosowany. Jak widać, system weryfikacji nie jest idealny i lepiej sprawdzić własnoręcznie, czy oczekiwany tytuł jest wspierany przez urządzenie.

Następnym krokiem było uruchomienie tytułu wymagającego zewnętrznego launchera. Tutaj niestety skala problemów narasta i niektóre produkcje - z uwagi na brak możliwości zalogowania do zewnętrznych aplikacji - są po prostu niegrywalne. Jedynym możliwym rozwiązaniem jest próba zainstalowania zewnętrznego klienta sklepu i pobranie gry poza Steam, ale o tym za chwilę.

Po weryfikacji różnych tytułów za pomocą interfejsu Steama postanowiłem wyprawić się na dzikie tereny trybu desktopowego i uruchomić produkcje znajdujące się poza bezpieczną przestrzenią interfejsu Steam Decka.

Korzystanie z urządzenia po pojawieniu pulpitu niczym nie różni się znacząco od obsługi dowolnego sprzętu w systemie operacyjnym Linux. Deck wyposażony jest w aplikację, z której możemy pobrać różne programy użytkowe i pozwalające na uruchamianie gier, w tym choćby emulatory konsol.

Osoby odznaczające się większą wiedzą techniczną i dużą dozą cierpliwości mogą z wykorzystaniem rozwijanego przez Valve Protona instalować gry z innych sklepów, a następnie podpiąć je do biblioteki Steama. Dzięki zaawansowanym możliwościom konfiguracji sterowania możliwe jest tym sposobem uruchomienie produkcji całkowicie nieprzystosowanych do analogów i triggerów.

Interfejs jest przejrzysty i wygodny jak Big Picture.

Granie na Steam Decku mogę określić mianem unikalnego doświadczenia. Z pewnością nie jest to sprzęt dla osób oczekujących poziomu obsługi znanego z konsol. Część gier może się w ogóle nie uruchomić, inne mogą wymagać spędzenia czasu na konfiguracji, a w trakcie zabawy porady dotyczące stosowania przycisków często nie mają żadnego odniesienia do guzików Steam Decka, a dotyczą klawiatury.

Jeżeli jednak perspektywa grzebania w opcjach i rozwiązywania wszelkiej maści problemów nie powoduje natychmiastowej frustracji, to komputer Valve może okazać się fenomenalnym sprzętem przenoszącym rozgrywkę na nowy poziom. W trakcie zabawy z Steam Deckiem uruchomiłem wiele produkcji, o których nie marzyłem nawet, że będę mógł kiedykolwiek zagrać, leżąc na łóżku lub siedząc na kanapie. W przeciwieństwie do Switcha, znacznie rzadziej musimy liczyć się z ograniczeniami graficznymi, ciesząc się znacznie wyraźniejszą i piękniejszą oprawą.

Wpisując się w zeszłym roku na listę rezerwacyjną zastanawiałem się, czy Steam Deck spowoduje, że Nintendo Switch stanie się jedynie maszynką do uruchamiania gier na wyłączność. Aktualnie jestem zdania, że oba te sprzęty mogą spokojnie egzystować obok siebie. Steam Deck okazał się być napchanym bajerami komputerem ze wbudowanym kontrolerem.

Choć jest przenośny, przez swoją wagę i wymiary nie nazwałbym go poręcznym. Czasem nie uruchomi danej gry, momentami wymaga spędzenia czasu na konfiguracji i poszukiwaniu najlepszych ustawień. Jednak gdy już gramy, zachwyca wydajnością niespodziewaną dla tych gabarytów i liczbą dostępnych produkcji. Praktycznie każdy dorobił się z biegiem lat pokaźnej liczby gier, których nie zdążył jeszcze odpalić, prawda? Steam Deck sprawia, że o wiele wygodniej jest nadrabiać słynną „kupkę wstydu”.

Zobacz także