SteamWorld Heist - Recenzja
Bajki robotów.
Deweloperzy z Image & Form powracają do świata SteamWorld. W poprzedniej grze - z podtytułem Dig - zajmowaliśmy się kopaniem w ziemi i poszukiwaniem skarbów. Kolejna produkcja jest nie tylko zupełnie inna, ale też bardziej angażująca i po prostu fantastyczna.
Heist to bez wątpienia jedna z lepszych turowych gier ostatnich miesięcy, a może i lat. Piękna w swojej prostocie, a jednocześnie odpowiednio wymagająca.
Dowodzimy oddziałem robotów, kosmicznych piratów - choć raczej przyjaźnie nastawionych do świata - przemierzających galaktykę w zardzewiałym statku. Przywódczyni grupy chce zemścić się na bandytach, którzy zlikwidowali większą część jej załogi.
Ruszamy więc w podróż, po drodze rekrutując kolejnych towarzyszy i wykonując szereg misji, także pobocznych. Czasem trafimy bowiem do baru czy warsztatu, w którym jakiś robot opowie o ciekawej lokacji wartej odwiedzenia.
Mapa świata to zwyczajna plansza z ikonami reprezentującymi różne miejsca, w których można się zatrzymać. Przesuwamy nasz statek między tymi punktami, docierając do nowych zadań lub sklepów i innych obszarów. Kiedy chcemy gdzieś „zaparkować”, wciskamy tylko jeden przycisk.
Głównym i najważniejszym elementem rozgrywki jest walka. Sterujemy oddziałem robotów, maksymalnie czterech, a w każdej turze możemy wykonać jedną lub dwie akcje, zależnie od postaci i wyposażonej broni.
Najciekawsze jest to, że akcję obserwujemy z boku, w dwóch wymiarach, niczym w grze platformowej. To nietypowe rozwiązanie, ale sprawdza się świetnie. Sterowanie jest intuicyjne, interfejs przejrzysty, wystarczy chwila, by opanować podstawy.
Z widokiem 2D związany jest także system rykoszetów - niezwykle przydatny w wielu sytuacjach. Pociski mogą odbijać się od ścian i innych powierzchni. Czasem to jedyny sposób na zaatakowanie wroga, który skrył się za wytrzymałą osłoną, albo dzierży potężną tarczę.
Szczególną przyjemność sprawia wymierzanie celnych strzałów przy użyciu broni snajperskiej wyposażonej w celownik. Widzimy wtedy dokładnie tor lotu pocisku. Trafienie nie zawsze jest jednak proste, broń zawsze lekko się porusza, jakby postać oddychała - chociaż to robot.
Cele misji są zróżnicowane. Czasem mamy pokonać bossa, innym razem zebrać wszystkie cenne przedmioty lub zniszczyć generator. Co ważne, nigdy nie musimy się śpieszyć. Twórcy nie wprowadzili czasowych limitów - i chwała im za to. Także wynik punktowy na końcu zadania jest niezależny od tego ile minut spędzimy na polu bitwy.
Pozostawanie w danej lokacji przez dłuższy czas wiążę się jednak z pewnym ryzykiem. Zazwyczaj po określonej liczbie tur do akcji wkraczają posiłki wroga, albo też aktywują się wieżyczki obronne. Zawsze można sobie jednak z tym poradzić, przygotować się.
Większość statków przeciwnika - to zazwyczaj na ich pokładach toczymy walki - jest generowana losowo. W przypadku turowej strategii to idealne rozwiązanie, dzięki któremu ponowne przejście gry na wyższym poziomie nie oznacza zwiedzania tych samych lokacji.
Zbierany w trakcie zadań łup to zapasy wody, stanowiącej walutę, a także różne przedmioty użytkowe i broń. Przed każdą misją możemy wyposażyć członków ekipy w pancerz, apteczkę, buty oferujące bonus do zasięgu poruszania się, wzmocnioną amunicję zwiększającą obrażenia i inne gadżety.
W miarę postępów nasi robo-piraci zyskują kolejne poziomy doświadczenia, zdobywając nowe talenty i ulepszenia statystyk. Twórcy zastosowali podział na klasy - każdy bohater specjalizuje się w używaniu konkretnych rodzajów broni, posiada też inne zdolności. Wszyscy mają własną osobowość i łatwo się do tej wesołej gromadki przywiązać.
Jedynym minusem jest fakt, że nowo rekrutowani kompani zaczynają od podstaw i musimy zająć się ich awansowaniem. Poziom nie wpływa jednak na zadawane obrażenia, więc nie jest to uciążliwe, a jedynie lekko ogranicza możliwości w walce przez brak umiejętności.
Czasem przeszkadza także ograniczona przestrzeń w ekwipunku. Możemy go rozbudować, ale dochodzi do sytuacji, że musimy sprzedać jeden z posiadanych przedmiotów. Szkoda, bo różne rodzaje broni i dodatków - i ich testowanie podczas walki - to jeden z ciekawszych aspektów gry.
Najważniejsze, że walka jest szalenie angażująca, nawet na samym początku. Po kilkudziesięciu godzinach trafienie wroga w głowę z daleka nie przestaje sprawiać niesamowitej satysfakcji. Podobnie jak ewakuacja i ucieczka przed przeważającą liczbą przeciwników po zebraniu wszystkich skarbów, czy korzystanie z systemu rykoszetów w celu wysadzenia wybuchającej beczki.
SteamWorld Heist to jedna z największych niespodzianek mijającego roku. Niezwykle przyjemna turowa rozgrywka niezmiennie bawi, nie ma tu miejsca na nudę. Humorystyczna otoczka tylko zwiększa pozytywne odczucia.