Stephen King też wkręcił się w nowy przebój Netflixa. To czarna komedia o stalkingu
Trudna historia z uroczym tytułem.
Największym przebojem Netflixa - jeśli chodzi o wyniki globalne - pozostaje od dwóch tygodni miniserial Baby Reindeer (pol. Reniferek). Produkcja z gatunku czarnej komedii - zbliżająca się jednak bardziej do dreszczowca - spodobała się także mistrzowi hororrów, Stephenowi Kingowi.
Uznany pisarz postawił na treściwą i pozbawioną spoilerów recenzję. „Baby Reindeer: o jasny gwint” - napisał w serwisie X. Większość użytkowników uznała to za mocny komplement - i raczej nic w tym dziwnego. Widowisko może się aktualnie pochwalić 93 procentami pozytywnych recenzji w Rotten Tomatoes oraz średnią 8,1 punktów na 10 w IMDB.
Reniferek opowiada historię komika Donny'ego Dunna, który - na swoje nieszczęście - obdarza pewną kobietę gestem uprzejmości. Jego życia zaczyna się mocno komplikować, gdy nieznajoma okazuje się być chorobliwą stalkerką z bogatym katalogiem ofiar.
Opowieść rozkręca się spokojnie - z początku wydaje się nawet całkiem zabawna - ale z każdym kolejnym odcinkiem widzimy, że znajomość dwójki zaczyna schodzić na złe tory. Z czasem na jaw wychodzą też problemy Donn'ego, który okazuje się być bardziej skomplikowaną postacią, niż można było przypuszczać.
„Cóż, skoro napisałeś »jasny gwint«, muszę dodać to do swojej listy” - czytamy w komentarzach pod wpisem Kinga, który w ciągu kilku godzin zebrał 2 mln wyświetleń. „Doszłam do identycznych wniosków. Trudno było odwrócić wzrok” - pisze Timothy Imholt, zaznaczając, że Reniferka oparto na prawdziwej historii.
Jakby niepokojących ciekawostek było mało, aktor Richard Gadd odgrywa nie tylko Donny'ego, ale i... samego siebie. Twórca najpierw przekuł swoje traumatyczne doświadczenie w formę spektaklu teatralnego, a w tym roku przekształcił je w miniserial dla Netflixa.