Stick It to the Man - Recenzja
„Z głowy mi to wyjąłeś!”
To był ciężki dzień w życiu Raya. Nie dość, że wszyscy traktowali go jak wariata, to jeszcze był ścigany przez facetów w czerni i policję. Kto by pomyślał, że jeden kosmita, od niedawna żyjący w głowie Raya, może sprowadzić na niego aż takie tarapaty.
Stick It to the Man to eksperyment łączący elementy zręcznościowej platformówki z grą przygodowo-łamigłówkową, typu „wskaż i kliknij”. Po jakimś czasie okazuje się jednak, że pierwsza część wydaje się wymuszona i niepotrzebna, a Stick It to the Man wystarczająco broni się drugim elementem.
Ray Doewood pracuje jako tester budowlanych kasków ochronnych. W drodze do domu zdarza się mały wypadek - spada na niego tajemniczy pakunek, który wypadł z wojskowego samolotu. Od tego czasu w głowie Raya ukrywa się kosmita o imieniu Ted, a z makówki bohatera wystaje długa, różowa, podobna do spaghetti ręka.
Niewidoczne dla innych różowe łapsko jest bardzo pomocne. Odtąd Ray może czytać w ludzkich myślach, a nawet wyciągać część wyobrażeń i „wklejać” je do świata. Chwytna spaghetti-ręka pozwala również na zwinne przemieszczanie się, gdyż łapie i podciąga się po wbitych wszędzie pinezkach.
Istnienie pinezek wyjaśnia fakt, że cały świat otaczający Raya jest z papieru. Dookoła jeżdżą tekturowe samochody, przedmioty są jak naklejki, a przechodnie płascy jak kartki w zeszycie. Jeśli bohater straciłby życie, za moment szybciutko wysunąłby się z pobliskiej drukarki. Różowa ręka Raya może nawet zrywać całe papierowe ściany budynku, by umożliwić podglądanie mieszkańców kryjących się w środku.
Największym atutem „Stick It...” jest zabawna przygoda połączona z mechaniką „wskaż i kliknij”. Poznajemy historię Raya i wyplątujemy go z kolejnych tarapatów przy wykorzystaniu nowej supermocy. Akcja sprowadza się do przemierzania określonego obszaru, rozmów z licznymi, kolorowymi postaciami i rozwiązywania ich problemów.
Czytamy w myślach mieszkańców, by odkryć potrzeby i pragnienia, które musimy zaspokoić. Gdy to się stanie, ruszamy dalej. Przykładowo, aby dostać się do innej części miasta, Ray musi skorzystać z taksówki, ale nie jest to takie łatwe, gdyż kierowca chce popełnić samobójstwo. By go od tego odwieźć, musimy pomóc mu w odzyskaniu utraconej miłości, co prowadzi do kilku kolejnych łamigłówek do rozwiązania. Wszystkie jednak są stosunkowo łatwe i polegają na odnalezieniu konkretnego przedmiotu, i przyklejeniu go w innym miejscu.
„Czytamy w myślach mieszkańców, by odkryć ich potrzeby i pragnienia, które musimy zaspokoić.”
Krótka, bo czterogodzinna opowieść nie nudzi nawet na moment. Kolorowe i oryginalne scenerie bogate są w barwne postacie i sytuacje. To jedyna gra, która w tak niedługim czasie jest w stanie wprowadzić do przygody kosmitów, klaunów, zombie, kościotrupy, roboty, facetów w czerni, operowe śpiewaczki, arabskich taksówkarzy, Świętego Mikołaja, a nawet kobietę z brodą!
Na pochwałę zasługuje gra aktorska - każdy poznany bohater czy mózg, który czytamy (zdarzają się nawet mózgi w słoikach) posiada własny głos i osobowość. Słuchamy zatem dziesiątek wesołych dialogów i monologów, pełnych żartów i humoru sytuacyjnego. Scenariusz i wykonanie stoją na bardzo wysokim poziomie i przypominają produkcje Tima Schafera czy Rona Gilberta.
Bohaterowie nieustannie żartują z samej konwencji. Dowcipkują z elementów platformowych, dziwiąc się przy tym, że muszą tak dużo skakać w drodze do domu. Zwracają uwagę na dwuwymiarowość świata mówiąc, że w ich mieście wszystko zazwyczaj jest albo na prawo, albo na lewo. Ostatecznie dziwić może sam papierowy świat, gdyż w trakcie opowieści nie poznajemy żadnej tajemnicy uzasadniającej takie rozwiązanie. Chodziło więc zapewne o estetykę, mającą na celu wyróżnić grę na tle innych, podobnych projektów.
Zdecydowanie słabszą częścią gry są wymuszone etapy platformowe. Raz na jakiś czas napotykamy obszar, po którym kręcą się szukający nas agenci. Jedną z metod pozbycia się natrętów jest czytanie w ich myślach. Niektórzy marzą o drzemce, co pozwala wyjąć to pragnienie w postaci naklejki i wlepić ją do świata - gwarantując chwilową drzemkę. Możemy również odwrócić uwagę przez przyklejenie jednemu agentowi twarzy Raya, co skłoni wszystkich innych do pościgu za przebierańcem, a nam umożliwi czmychnięcie w stronę dalszego etapu. Niestety, wszystkie fragmenty tego typu sprowadzają się do tego samego i niepotrzebnie wstrzymują od dalszej przygody, co z czasem staje się nieco frustrujące.
Połączenie mechaniki poruszania się z używaniem zebranych telepatycznym łapskiem przedmiotów prowadzi do licznych pomyłek. Czasami, zamiast „nalepić” na twarz agenta drzemkę, zdarza się chwycić pobliską pinezkę i stanąć przed szukającym nas zakapiorem.
Mimo pojawiających się drobnych usterek, rozgrywka jest płynna i przyjemna, zarówno na PlayStation 3, jak i na przenośnej Vicie. Na tej drugiej łatwiej wykorzystuje się moce Raya, gdyż możemy używać ekranu dotykowego, a nie gałki kontrolera. Posiadaczy obu konsol ucieszy fakt, że gra dostępna jest w systemie cross-buy.
Stick It to the Man pozytywnie zaskakuje napisanym z humorem i lekkością scenariuszem. Tytuł przywodzi na myśl klasyczne gry przygodowe, a gmeranie eterycznymi łapskami w umysłach nie nudzi się nawet na chwilę. W zupełności wystarczyłoby, gdyby gra opierała się tylko na dialogach i łamigłówkach, bez dorzucania na siłę elementów zręcznościowych.