Strażak z Japonii ukarany za publikowanie filmów z gier na YouTube
Lokalne prawo nie ma litości.
Japoński strażak „zdradził zaufanie mieszkańców miasta Wakayama”, ponieważ po godzinach pracy publikował materiały wideo na kanale w serwisie YouTube.
To jeszcze samo w sobie nie byłoby większym problemem, ale mężczyzna miał czelność zarabiać na reklamach publikowanych w filmach, co nie mogło już przejść bez echa.
Jak informuje serwis Kotaku, powołujący się na lokalne media, 34-latek w okresie od grudnia 2020 roku do października 2021 r. opublikował ponad 300 materiałów, zajmując się głównie sieciowymi strategiami. Zgromadził około 15 tys. subskrybentów.
W Japonii - jak widać - łączenie funkcji publicznej z zarabianiem na boku jest wyjątkowo piętnowane i zabronione. Całość reguluje specjalna ustawa, która tylko pozornie przeznaczona jest do zwalczania nadużyć wśród polityków.
„Moje podejście do tego, co może byś postrzegane jako drugi etat, było dość naiwne” - komentuje sam oskarżony, który zarobił podobno na swoim kanale niemal 10 tysięcy dolarów.
„Niekoniecznie uważamy, że to źle, iż był youtuberem, ale zarabiał na reklamach, a niektóre z nich mogą być niestosowne” - dodaje Hidetaka Amano, przedstawiciel lokalnych władz.
Strażak nie ujawniał w swoich wideo twarzy, więc po anonimowym doniesieniu władze przeprowadziły śledztwo, w ramach którego przeglądano filmy, starając się znaleźć jak najwięcej wskazówek.
Kara nie była na szczęście zbyt dotkliwa. Poza zaprzestaniem dalszej działalności zarobkowej na YouTube, mężczyzna straci też 10 procent ze styczniowej pensji. Mogło być gorzej, jak w przypadku dwójki policjantów z Los Angeles, którzy zignorowali doniesienie o przestępstwie, by zająć się łapaniem Snorlaxa w Pokémon GO.