Skip to main content

„Sukcesja” to jeden z najlepszych seriali w historii

W czwartym sezonie było wszystko.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
To już koniec. W poniedziałek MAX wypuściło ostatni odcinek „Sukcesji”, który był jednocześnie finałem słynnego serialu. Cztery sezony, liczne zwroty akcji, wyśmienity scenariusz, stałe napięcie i doskonały punkt kulminacyjny sprawił, że produkcja Armstronga jest według mnie jednym z najlepszych seriali w historii.
UWAGA: czytaj bez obaw. W tekście nie ma spojlerów!

Warto przypomnieć, że czwarty sezon pokazuje nam zmagania trójki rodzeństwa, Kendalla (Jeremy Strong), Romana (Kieran Culkin) i Shiv (Sarah Snook), ze sprzedażą firmy Weystar Royco. Bliźniacy nie chcą dopuścić do jej przekazania na rzecz Lucasa Matssona (Alexander Skarsgård), czyli szwedzkiego przedsiębiorcy i właściciela GoJo. Za sprzedażą jest przede wszystkim Logan Roy (Brian Cox), który w trzecim sezonie ponownie ograł swoje dzieci.

Można powiedzieć, że w „Sukcesji” stale dzieje się to samo. Zwłaszcza Kendall Roy zdradza swojego ojca, chce przejąć władzę, bunt jest nieskuteczny i wracamy do punktu wyjścia. Czwarty sezon pokazał, że chodzi tu o coś więcej. Tu każdy walczy o zdobycie przewagi nad pozostałymi uczestnikami „wielkiej gry”. Nawet z pozoru nieistotny Greg (Nicholas Braun), który wydawał się tylko mało inteligentnym przybłędą, szaleńczo pnie się po szczeblach władzy.

Sukcesja - serial, recenzja
Brian Cox ma niesamowitą dykcję i to także jeden z wielu powodów jego świetnego występu

Scenariusz został przemyślany od początku do końca. To prawdziwa maestria, którą możemy od lat obserwować. Nie ma tu „lazy writingu”, zerwania ciągu przyczynowo-skutkowego, ale angażująca akcja w najlepszym możliwym wydaniu. Wiadomo, że fabuła ma różną dynamikę i nie zawsze udało się twórcom równie ciekawie opowiedzieć historię, na przykład trzeci sezon był odrobinę gorszy od dwóch poprzednich. W czwartym sezonie wszystko wróciło na swoje tory i według mnie jest on nawet lepszy od pierwszego.

To jednak niewielkie spadki jakości. „Sukcesję” należy docenić przede wszystkim za regularność, która od lat utrzymuje się na bardzo dobrym poziomie. Wiadomo, że niektóre odcinki będą lepsze albo gorsze, ale wizja tego serialu jest spójna, jasna i – co najważniejsze – zaskakująca, pełna zwrotów akcji. Nigdy wcześniej nie czekałem na serial z takim zaangażowaniem i zainteresowaniem.

Wyczekiwanie na poniedziałkową premierę wiązało się zawsze z tym, że ostatecznie mogłem dostać odcinek w pełni satysfakcjonujący i zadziwiający. Poza tym bardzo mi się podoba to, że nadal jest potencjał na rozwinięcie historii rodziny Royów, to twórcy tego nie robią. Nie interesuje ich niepotrzebne rozciąganie fabuły – cztery sezony wystarczą!

Sukcesja - serial, recenzja
Ciekawie ogląda się te zmagania ludzi w drugim szeregu, na przykład Caroliny, Hugh, Gerri, Francka albo Karla

Serial do końca był ostry, bezlitosny, pozbawiony sentymentów, ale zarazem niepozbawiony dobrze znanego, nietypowego humoru. Nie znajdziemy tu „plot armora” dla najbardziej zasłużonych bohaterów. Jednocześnie „Sukcesja” była do bólu prawdziwa, realistyczna, a całość spina cyniczne spojrzenie na nasz świat, w którym liczą się - jak mawiał Logan Roy - „ludzie poważni”.

„Sukcesja” jest dobra przede wszystkim dlatego, że rozwija swoich bohaterów stopniowo, pokazuje, że pomimo doświadczonych traum w dzieciństwie, syzyfowej pracy związanej z przejęciem firmy ojca, zachodzi w nich przemiana. Widać to na przykład w postaci Kendalla, który – tak jak twierdził jego ojciec – „musi stać się zabójczy”. I dopiero w czwartym sezonie zdał sobie sprawę, że nie może mieć skrupułów. Nie tylko wobec zarządu, udziałowców, ale przede wszystkim swojej rodziny. Żeby być następcą tronu po Loganie, nie wystarczy mieć na nazwisko Roy, ale trzeba mieć takie cechy, które pozwolą utrzymać się na szczycie.

Sukcesja - serial, recenzja
W tym trio zawsze ktoś musi zdradzić

Pod tym względem bardzo ciekawą postacią był Roman. Mimo ironicznego stosunku do rzeczywistości, szyderczego i zawadiackiego stylu bycia, kumuluje się w nim mnóstwo emocji. Kieran Culkin nie mógł lepiej oddać takiej pokręconej, skomplikowanej postaci – to dzięki niemu Roman jest tym, jakiego widzimy go w serialu.

Gdy mowa o emocjach, to trzeba wspomnieć o genialnej Sarze Snook w roli Shiv Roy. W finałowej odsłonie przedstawicielka rodziny Royów jest w rozsypce. Tom Wambsgans (Matthew Macfadyen), który w czwartym sezonie wysunął się na pierwszy plan, zdradził ją i przeszedł do obozu Logana, a ona sama spodziewa się dziecka (Sarah Snook także w trakcie kręcenia serialu spodziewała się dziecka). Poza tym widzimy mnóstwo jej słabych stron, które wykluczają ją w walce o władzę - to jednak jej nie przeszkadza i za wszelką cenę chce przejąć kontrolę nad firmą dla siebie i swojego potomstwa.

Sukcesja - serial, recenzja
Silna osobowość Logana zniewala wszystkich dookoła. Jego despotyczny charakter działa przede wszystkim na dzieci

„Sukcesja” to jeden z najlepszych seriali, który pokazuje skomplikowane relacje międzyludzkie. Jego siłą jest to, że robi to subtelnie, nie mówiąc o wielu sprawach wprost. Zauważyłem, że Armstrong potrafił świetnie pokazać ludzkie słabości. Widzieliśmy załamanego Kendalla, który samotnie kroczy po Nowym Jorku, widzieliśmy przerażonego Romana, a Shiv - mimo inteligencji - zawsze traciła swoją pozycję w najmniej spodziewanym momencie. W ostatniej odsłonie sukcesji „Sukcesja” to wszystko zostało jeszcze bardziej uwydatnione. Te postaci były na skraju emocjonalnego wyczerpania.

Oprócz tego warto wspomnieć, że w czwartym sezonie, bardziej niż w poprzednich, mogliśmy przyjrzeć się amerykańskiej rzeczywistości od podszewki. Zwłaszcza ósmy odcinek, w którym toczy się batalia o wybory prezydenckie, daje nam dowód na to, że działania trójki naszych bohaterów nie tylko oddziałują na stan firmy, ale także na całe społeczeństwo. Zwłaszcza ubiegającego się o fotel prezydenta Jaryd Mencken (Justin Kirk) z jego radykalnymi poglądami jest postacią wieszczącą rychły upadek demokracji, do którego rodzina Royów może się przyczynić.

Sukcesja - serial, recenzja
ATN to oczko w głowie Logana. Próbował za wszelką cenę je zatrzymać

„Sukcesja” – jak żaden inny serial – potrafiła kapitalnie opowiadać o trudnej przeszłości, zwłaszcza rodzinnej, bez przywoływania flashbacków albo scen retrospekcji. Dzieciństwo Royów było opowiedziane tak subtelnie i nienachalnie, że oglądanie niektórych dziejących się sytuacji, krótkich wątków - jak na przykład losy matki Connora (Alan Ruck) - mogło stanowić dla widza trudność. Motywacje bliźniaków są głęboko zakorzenione w ich przeszłości, a serial świetnie potrafi operować przekazem podprogowym, dozując nam informacje na temat ich dzieciństwa.

Sukcesja - serial, recenzja
Tom i Greg nadal mają się świetnie. Nie tylko ich pozycja w Weystar jest solidna, ale przede wszystkim ich relacja jest niezmiennie dobra

Takiego serialu jak „Sukcesja” długo już nie zobaczymy. Przez ostatnie kilka lat mieliśmy do czynienia z jednym z najlepiej napisanych scenariuszy, który nie bał się trudnych tematów, subtelnie pokazując widzowi pewne niuanse z życia miliarderów. W końcu serial pokazuje coś więcej niż tylko życie bogaczy, ponieważ odsłania zawiłe relacje międzyludzkie, które tu nabierają wymiaru uniwersalnego.

To wszystko wyraźnie odróżnia tę produkcję od masowo robionych seriali, których na rynku jest przecież pełno. „Sukcesja” to klasa sama w sobie, marka budowana latami, a skoro na kontynuację nie mamy co czekać, to spodziewam się kolejnych, świetnych projektów Jessego Armstronga. Jeśli jeszcze nie oglądaliście czwartego sezonu, to zróbcie to jak najszybciej - zdecydowanie warto!

Ocena: 9/10

Premiera w Polsce: 27.03.2023 – Gdzie obejrzeć: MAX – Liczba odcinków (4 sezon) 10 – Rodzaj: dramat – Reżyseria: Jesse Armstrong – Muzyka: Nicholas Britell – Występują: Nicholas Braun, Brian Cox, Kieran Culkin, Peter Friedman, Matthew Macfadyen, Alan Ruck, Sarah Snook, Jeremy Strong, J. Smith-Cameron, Dagmara Dominczyk, Justine Lupe, David Rasche, Scott Nicholson, Fisher Stevens, Juliana Canfield.

Zobacz także