Skip to main content

Sunset Overdrive - Recenzja

Kolorowy koniec świata.

Apokalipsa zazwyczaj przedstawiana jest jako smutny, tragiczny kres cywilizacji. Resztki ocalałych walczą o przetrwanie i zachowanie człowieczeństwa, bardzo często unikając krwiożerczych bestii. Tymczasem sytuacja może być nieco bardziej różowa. W końcu nie musimy już nikogo słuchać, możemy robić to, na co mamy ochotę i być, kim tylko chcemy. Tak jest właśnie w świetnym Sunset Overdrive, gdzie świat bez reguł stoi otworem i zaprasza do dobrej zabawy.

W 2027 roku miastem Sunset City rządzi korporacja FizzCo. Gracz wciela się w szeregowego pracownika tej firmy, a naszym zadaniem jest sprzątanie śmieci na wielkiej imprezie z okazji premiery nowego napoju energetycznego OverCharge Delirium XT. Zabawa szybko jednak się kończy, gdy okazuje się, że osoby, które spożyły nowy trunek zmieniają się w krwiożercze bestie.

Bohater uchodzi z życiem i ukrywa się przez kilka tygodni w swoim mieszkaniu, posilając się głównie zapasami piwa i śmieciowym żarciem. Tymczasem za oknami chaos. Zniknęła władza i administracja, moda i kanony odeszły do lamusa. Rozpoczęła się pełna, nieograniczona anarchia.

Zobacz na YouTube

Wybieramy płeć, masę, kolor skóry i fryzurę bohatera. Zrzucamy szare i nudne ciuchy pracownicze, i ubieramy się w co tylko mamy ochotę. Wybór jest całkiem duży, a z czasem i większy. Po ostatecznych dopieszczeniach wyglądu wychodzimy na ulicę.

Miasto zostało w pełni opanowane przez pokraczne bestie; chodniki i ulice roją się od hord potworów, więc jedynym bezpiecznym rozwiązaniem jest ślizganie się po wszelakich rampach, linach czy kablach energetycznych - niczym Tony Hawk, ale bez deskorolki. Tylko ci, którzy pozostają w ruchu mogą przetrwać!

Kolorowa, nieco bajkowa oprawa graficzna świetnie pasuje do lekkiej, żartobliwej fabuły, a punkrockowa muzyka i wystrzałowe ubrania bohaterów wyglądają jak żywcem wyciągnięte z komiksów i filmu „Tank Girl” („Odlotowa dziewczyna”). Sunset Overdrive wyprowadza kicz na poziom wręcz kultowy.

Kolega ma zamiar wystartować w sprincie na najbliższej olimpiadzie

Sterujemy bohaterem widzianym z perspektywy trzeciej osoby. Zwinnie skaczemy po dachach, suniemy po rampach i odbijamy się od parasoli i wentylatorów, ciągle pędząc w kierunku wyznaczonych miejsc i zadań.

W tym otwartym świecie wszędzie panoszą się przeciwnicy, ale jest też garstka ocalałych, którzy również chcą wydostać się z niebezpiecznego miasta. Tylko z ich pomocą może nam się to udać. Dzięki ocalałym, uzyskujemy dostęp do improwizowanej broni palnej i ulepszeń ekwipunku. Bardzo często też w zamian za sprzęt i moce (tak, uzyskujemy supermoce) musimy wykonywać różne misje.

Bohaterowie dobrze wpasowują się w kolorową oprawę stylistyczną gry. Spotykamy szalonego sprzedawcę noszącego dwie czapki, zapalonego republikanina - mieszkańca wsi, grupę harcerzy walczących o przetrwanie, a nawet fanów terenowych gier RPG, nie do końca chcących wyjść ze swoich fantastycznych ról. Szalone stado o pokręconych pomysłach, ale też świetna ekipa pełna dziwaków i wariatów.

Ktoś zamawiał gorącą, wybuchającą przesyłkę?!

Przeciwników jest kilka rodzajów: od bestii stworzonych przez wypicie OverCharge, przez bandy rabusiów, po roboty pacyfikacyjne FizzCo. W obliczu tak licznej grupy nieprzyjaciela musimy uzbroić się w bardzo śmiercionośny ekwipunek.

Domowej roboty miotacze płyt winylowych, wyrzutnie dynamitu wszytego w pluszowe misie bądź też spryskiwacze ogrodowe napełnione kwasem - to tylko początek z listy wielu interesujących zabawek. Wyobraźmy sobie spełnienie marzeń każdego piromana. Czy wielka pukawka, złożona z kilkunastu połączonych rur napełnionych fajerwerkami, nie brzmi odjazdowo? To jedna z ciekawszych broni, rozrywająca hordy potworów w akompaniamencie kolorowych rozbłysków.

Bez ciągłego poruszania się po dostępnych wszędzie rampach, nie mamy jednak większych szans na przeżycie, przez co uczymy się walki w ruchu. Za wykonywanie wszystkich akcji dostajemy specjalne punkty, które zapełniają pasek stylu. Po zebraniu odpowiedniej liczby odblokowują się dodatkowe umiejętności, które zakupujemy od jednego z ocalałych.

Temu bossowi źle patrzy z oczu

W taki sposób zyskujemy dodatkowe supermoce, związane z wykonywanymi przez nas akcjami. Odtąd po zebraniu punktów stylu zaczynamy razić prądem, przy uderzeniu kijem bejsbolowym miotamy ogniste pociski albo po prostu zadajemy większe obrażenia.

Ulepszenia występują także jako modyfikacje samych broni, dodając szansę choćby na podpalenie bądź eksplozję przy trafieniach krytycznych. Kombinacji jest całkiem sporo, co gwarantuje wolność w doborze własnego stylu gry i metod walki.

Oprócz misji fabularnych i zabawnych zadań pobocznych, możemy również skupić się na eksploracji upadłego Sunset City. Różne rodzaje znajdziek losowo rozmieszczonych na mapie pełnią rolę dodatkowej waluty, za którą nabywamy nowe usprawnienia bohatera.

Eksplozja to za mało, w ogniu dostrzegamy subtelnie zarysowany wyraz „BOOM”

Sunset to jedna z najciekawiej zaprojektowanych aglomeracji w grach wideo. Nie dość, że elementy, po których możemy się ślizgać i odbijać ułożone są w ten sposób, że zwinny gracz praktycznie nie stawia stopy na ulicy, to jeszcze wszędzie pełno ciekawych, różnorodnych punktów. Na pochwałę zasługuje również wysoka widoczność obiektów bardzo odległych - jesteśmy w stanie odczytać wielkie szyldy na budynkach z sąsiedniej dzielnicy.

Ciągle skupiamy się na dwóch podstawowych czynnościach - szalonym parkurze i strzelaniu do hord kłębiących się wszędzie bestii. Ale trudno mówić o nudzie. Spotykamy kilku ciekawych bossów, a same misje fabularne potrafią zaskoczyć nie tylko zabawną sytuacją, lecz także interesującym urozmaiceniem zadań.

Raz na jakiś czas pomagamy znajomemu naukowcowi w tworzeniu nowych ulepszeń dla naszego bohatera. Te zdobywa się przez czasochłonny proces filtracji dużych pokładów OverCharge Delirium XT. Mamy wtedy do czynienia z trybem podobnym do gier „tower defense”, gdzie rozkładamy liczne pomysłowe pułapki i bronimy maszyn przed zniszczeniem przez nadbiegające fale poczwar. Nieumiejętne ułożenie wnyk i powolne poruszanie się może szybko doprowadzić do porażki.

Chaos Squad, czyli jak siać zniszczenie w kilka osób

Sunset Overdrive nie jest jednak przygodą tylko dla jednego gracza. W każdej chwili możemy podejść do specjalnych budek, zgłaszających nas do Chaos Squad, czyli trybu multiplayer.

Ośmiu graczy wykonuje wspólnie proste zadania - walczymy z bossami, eliminujemy fale przeciwników, bawimy się w grupową „obronę wieży” bądź uczestniczymy w konkursie, polegającym na zbieraniu porozrzucanych wszędzie punktów.

Mimo że są to tryby kooperacyjne, to rywalizacja istnieje - wszystkie akcje nagradzane są punktami, które plasują nas w rankingu meczu. Niewinna zabawa szybko przeradza się w dziką wojnę pełną eksplozji, a wszyscy skaczą niczym wiewiórki jesienią.

Pojawiające się raz na jakiś czas błędy, jak znikające potwory, ściany, które nie pozwalają na wspinaczkę, nie występują często na tyle, by wpłynąć na odbiór całości.

Poczucie monotonii może pojawić się tylko wtedy, gdy po prostu oczekujemy czegoś więcej niż przedniej, kolorowej zabawy, skakania i strzelania do potworów. Sunset Overdrive nie jest poważną grą o końcu świata. Na każdym kroku napotykamy nawiązania do popkultury, memy internetowe i prześmiewcze dialogi. Mimo ironicznego, przebijającego czwartą ścianę stylu, udaje się utrzymać odbiorcę w zaciekawieniu.

Jest coś niezwykle relaksującego i kojącego w tak nieformalnej konwencji, że do każdej gry zawsze siadamy z przyjemnością i trudno szybko wyłączyć konsolę.

9 / 10

Zobacz także