Sylvester Stallone przyznaje, że Arnold Schwarzenegger wypadał na ekranie lepiej od niego
Aktorzy opowiadają o zawodowej rywalizacji.
Fani od wielu lat dyskutują na temat tego, kto jest większą ikoną kina akcji - Sylvester Stallone czy Arnold Schwarzenegger. Stallone postanowił rozwiać wątpliwości i przyznał niedawno, że Schwarzenegger był od niego lepszy.
Dyskusja na nowo rozgrzała po premierze trzyczęściowego dokumentu „Arnold” na platformie Netflix. Miniserial opowiada o barwnej karierze zawodowej tytułowego bohatera. Do projektu zaproszono wielu znanych aktorów, którzy odegrali ważną rolę w życiu gwiazdy Hollywood. Wśród nich pojawił się Stallone. Artysta pokusił się nawet o krótką analizę kina akcja na przestrzeni ostatnich kilku dekad.
- Lata osiemdziesiąte były bardzo ciekawym czasem, ponieważ pojęcie „herosa kina akcji” nie było jeszcze w pełni zdefiniowane - powiedział aktor cytowany przez portal Deadline. - Do tego czasu kinem akcji były filmy o pościgach, jak „Bullit” czy „Francuski łącznik”, albo filmy skupiające się na intelekcie bohatera i insynuacjach, w których wszystko przekazywane jest za pomocą słów.
Według Stallone'a, kamieniem milowym dla kina akcji był „Rambo: Pierwsza krew” z 1982 roku, gdzie wcielił się w rolę legendarnego komandosa. - To jeden z tych filmów, w których właściwie polegasz tylko na swoim ciele, aby zbudować historię. Dialogi nie są potrzebne. Widziałem w tym niepowtarzalną szansę do zrewolucjonizowania rynku, bo nikt inny tego nie robił z wyjątkiem pewnego faceta z Austrii, który nie musiał zbyt wiele mówić.
Chodzi oczywiście o Arnolda Schwarzeneggera. Aktor wystąpił wtedy w dwóch głośnych produkcjach - najpierw w „Terminatorze” w 1984 roku, a rok później w „Commando”. Od tamtej pory wiadome było, że rywalizacja pomiędzy gwiazdorami będzie tylko nabierać kolejnych rumieńców, o czym mówił Schwarzenegger.
- Za każdym razem, gdy Stallone wypuszczał film w rodzaju „Rambo II”, musiałem wymyślić sposób, aby go prześcignąć - przyznał. Stallone stwierdził nawet, że ich wieloletnią konfrontację można porównać do pojedynków słynnych pięściarzy takich jak Muhamad Ali i Joe Frazier. - Byliśmy jak dwaj wielcy wojownicy podróżujący tym samym kursem. Było miejsce tylko dla jednego z nas - oznajmił.
Stallone jednak otwarcie przyznaje, że ostatecznie to Schwarzenegger lepiej prezentował się na ekranie. - Był lepszy. Po prostu znał wszystkie odpowiedzi. Miał wyrzeźbione ciało, siłę i mocny charakter. Ja ciągle zbierałem łomot, podczas gdy Arnold nigdy nie został poważnie ranny. Mówiłem mu: „Arnold, mógłbyś iść walczyć ze smokiem i wróciłbyś co najwyżej z plastrem” - powiedział.
Schwarzenegger wyznał za to, że obecność tak mocnego rywala popychała go do pracy. - Bez Stallone'a pewnie nie byłbym tak zmotywowany w latach osiemdziesiątych, by robić tego rodzaju filmy i pracować tak ciężko. Jestem osobą, która lubi rywalizację - oświadczył.
Co ciekawe, Schwarzenegger podjął w ostatnim czasie odważną decyzję i po raz pierwszy w karierze wystąpił w serialu. Produkcję z jego udziałem pod tytułem „Fubar” można oglądać na platformie Netflix. Natomiast Stallone'a mogliśmy niedawno zobaczyć w widowisku Marvela - „Strażnicy Galaktyki: Volume 3”, gdzie wcielił się w postać Stakara Ogorda.