Strzelanka z telekinezą w VR. Recenzja Synapse
Rzuć, zmiażdż, strzelaj.
Nie pytajcie dlaczego, ale kiedy byłem mały, marzyła mi się moc telekinezy i miażdżenia obiektów gestem zaciśnięcia dłoni. Moje dziecięce fantazje spełniło właśnie Synapse, i to z hukiem. Gra jest naprawdę efektowna i pełna frajdy, choć przez niewielką ilość zawartości sprawia wrażenie niedokończonego projektu.
Fabuły tutaj nie zabrakło, choć jest szczątkowa i pełni rolę pretekstu do dobrej zabawy. Wcielamy się w bliżej niesprecyzowanego agenta, którego zadaniem jest infiltracja umysłu niejakiego Pułkownika Petera Conrada (w tej roli David Hayter, głos Snake’a z Metal Gear Solid) - wroga publicznego, od którego próbujemy uzyskać znane tylko jemu informacje i powstrzymać niebezpieczny biologiczny atak. Zapuszczamy się coraz głębiej w jego świadomość i podświadomość, a fale wrogów, których napotykamy na drodze, to system obronny próbujący zwalczyć „intruza”.
Bez wątpienia najmocniejszą stroną Synapse są podstawowe założenia rozgrywki oraz jej wykonanie. To gra typu rogue-lite, czyli nieco swobodniejsze podejście do gatunku rogue-like - śmierć nie oznacza utraty wszystkiego, co posiadamy. Regularnie rozwijamy postać, a poczucie nabierania mocy jest wprost fantastyczne. Pierwsze podejścia to niemal ciągła walka o przetrwanie, ale już po krótkim czasie ciskałem wrogami po ścianach, jakby byli szmacianymi laleczkami, a przez łatwiejsze poziomy przechodziłem jak burza.
W Synapse oprócz broni palnej używa się właśnie telekinezy, a jest to iście niezapomniane doświadczenie. „Chwytamy” przedmioty - a później i wrogów - w dłoń i przemieszczamy tam, gdzie chcemy. Uderzamy przeciwników pudłami, miażdżymy wybuchowe beczki zaciskając pięść, odpychamy biegnących na nas bombowców-kamikadze, jednym machnięciem ręką zwalamy przeciwników z nóg. Coś jak Jedi, ale z pistoletem maszynowym w drugiej dłoni.
Telekineza imponuje tym bardziej, że twórcy w sprytny sposób wykorzystali możliwości PS VR2. By „złapać” przedmiot, używamy triggera, ale już w przypadku przenoszenia wybuchającej beczki musimy to zrobić delikatnie, bo pokonując próg oporu L2 wywołamy eksplozję. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak satysfakcjonujące jest miażdżenie beczek gestem zaciskania dłoni. Poza tym dzięki wykorzystaniu śledzenia gałek ocznych, przedmioty, z którymi chcemy wejść w interakcję wybieramy… wzrokiem. To świetne i przyjemnie naturalne rozwiązanie, które sprawia wrażenie, że gra czyta nam w myślach - a tym samym jeszcze bardziej potęguje fantazję „Jedi”.
Choć Synapse to dynamiczna strzelanka, to można się tu także chować za osłonami, przy czym nie trzeba fizycznie kucać czy w ogóle przemieszczać się przed konsolą, bo wystarczy „chwycić” jakiś element otoczenia, a potem manewrować ręką, by nasze wirtualne ciało na zmianę chowało się i wychylało zza ściany czy murku. Muszę też podkreślić, że o ile to ręka odpowiedzialna za telekinezę jest gwiazdą Synapse, druga też ma co robić, a strzela się tu świetnie. Przeładowanie wykonujemy jedną ręką: przyciskiem wyciągamy magazynek, a potem musimy go z powrotem załadować, wciskając go do broni np. klatką piersiową, nogą czy… skałą, za którą się chowamy. Proste, szybkie i sprawdza się doskonale.
System rozwoju postaci jest całkiem sprytnie wymyślony i zachęca do różnorodnych stylów gry. Aby uzyskiwać punkty przeznaczane na zdobywanie nowych zdolności, musimy wykonywać szereg wyzwań, np. „Zabij X wrogów, rzucając ich o ścianę”. Brzmi skomplikowanie, ale w praktyce mnóstwo wyzwań wykonuje się właściwie sama. Twórcy postarali się, żeby każda umiejętność do kupienia wyraźnie wpływała na rozgrywkę, dlatego poczucie rozwoju po każdym ponownym podejściu jest bardzo satysfakcjonujące. Odblokowujemy radar z zaznaczonymi kluczowymi obiektami, lepsze bronie oferowane na poziomach, więcej życia, możliwość odrodzenia się, zdolność neutralizacji rzucanych w nas granatów itp.
Wysoka przydatność umiejętności jest jednak mieczem obosiecznym, bo im dalej w las, tym bardziej pewne podstawowe rozwiązania tracą na skuteczności. Gdy tylko odblokowałem umiejętność telekinetycznej interakcji z wrogami, niemal całkiem zrezygnowałem z rzucania w nich pudełkami czy wybuchającymi beczkami - prościej było po prostu rąbnąć nimi o ścianę czy zrzucić w przepaść.
Jeśli przyjrzeliście się obrazkom lub trailerom tej gry, to waszej uwadze na pewno nie uszedł charakterystyczny styl graficzny. Tak, oprócz początkowej sekcji gry, każdy poziom jest niemal w całości utrzymany w odcieniach szarości, a jaskrawy kolor mają tylko przeciwnicy lub elementy, z którymi możemy wejść w interakcję. Deweloperzy zdecydowali się na taki krok, aby ułatwić walkę i szybkie podejmowanie decyzji, ale muszę przyznać, że po dłuższym czasie wkrada się monotonia i znużenie światem wypranym z kolorów. W kontekście obrazu warto też wspomnieć, że mamy do czynienia ze 120 Hz w reprojekcji, ale sprawdza się to bardzo dobrze.
Monotonia to w ogóle mój największy zarzut względem Synapse, bo pod warstwą świetnie zaprojektowanych podstaw rozgrywki kryje się dość dyskusyjny pomysł na strukturę gry. Synapse składa się z trzech „przebiegów”, przy czym każdy przebieg ma 9 poziomów i żeby posunąć fabułę do przodu, należy te 9 poziomów przejść bez porażki. Gdy ukończymy pierwszy przebieg (czego dokonałem w ciągu trzech godzin), ukazują się… napisy końcowe gry. Synapse wyraźnie daje nam jednak do zrozumienia, że aby poznać całą fabułę, należy ukończyć pozostałe dwa przebiegi.
Problem w tym, że różnią się one tylko wyższym poziomem trudności, więc twórcy niejako zamaskowali tryb Nowej Gry +, chowając w nim dodatkowe szczegóły fabularne, konieczne do poznania pełnej historii. Nie pomaga fakt, że w grze są tylko 4 bronie i 4 rodzaje przeciwników (w tym tylko jeden boss!), a poziomy nie są generowane proceduralnie, więc wkrótce uczymy się ich struktury. Tak skromna ilość zawartości sprawia, że Synapse wygląda bardziej jak niedokończony projekt niż pełnoprawna gra.
Nie określiłbym Synapse tytułem, który trzeba mieć na PlayStation VR2, ale to z pewnością unikalne doświadczenie. Fundamenty rozgrywki i rozwój postaci są tu świetnie wykonane, więc jeśli zdecydujecie się na ten tytuł, będziecie z uśmiechem na twarzy rzucać wrogami o ziemię i pruć do nich wirtualnym ołowiem.
Ocena: 7/10
Plusy: |
+ Telekineza to gwiazda tej gry |
+ Satysfakcjonujące strzelanie |
+ Z każdym podejściem czuć większą potęgę |
+ Dobrze zaprojektowany system rozwoju postaci |
Minusy: |
- Skromna ilość zawartości |
- Pełna fabuła schowana za czymś, co przypomina tryb Nowej Gry + |
- Po dłuższej zabawie styl graficzny staje się monotonny |
Recenzja została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.