Skip to main content

Szef Embracer wierzy, że gracze są gotowi płacić jeszcze więcej za wielkie gry

Ale nikt nie próbuje podnosić cen.

Lars Wingefors - dyrektor generalny Embracer - wierzy, że gracze byliby gotowi zapłacić więcej za największe i dopracowane gry. Wydawcy obawiają się jednak wyjść z pomysłem przed szereg, więc trzymają się z góry ustalonej ceny.

Taką standardową ceną za produkcję AAA jest aktualnie 70 dolarów, choć jeszcze w 2022 roku za największe tytuły płaciliśmy 10 dolarów mniej. Skoro koszty większych produkcji potrafią dziś sięgać kilkuset milionów dolarów, to dlaczego by nie pozwolić graczom wydać na swoją wyczekiwaną grę jeszcze więcej? Wingefors sądzi, że wszyscy o tym myślą, ale nikt nie odważył się wprowadzić pomysłu w życie.

Nie mówię, że podniesienie cen jest niemożliwe” - mówi menedżer w rozmowie z gamesindustry.biz. „Po prostu w rzeczywistości nikt tego nie próbował. Jeśli stworzysz ogromną grę RPG, na przykład ze 100 lub 150 godzinami rozgrywki, bardzo dopracowaną i wyjątkową, to czy konsumenci byliby skłonni zapłacić więcej? Jeśli tak, to potencjalnie na rynku zaczęłoby się pojawiać więcej takich produktów. Ale nikt tego jeszcze nie spróbował”.

249 zł za Baldur's Gate 3 to za mało, czy za dużo?

To temat, o którym dyskutujemy, ale obecnie trzymamy się praktyki stosowanej w branży. Czy pojawi się ta jedna firma, która pewnego dnia spróbuje podnieść ceny? To się dopiero okaże” - dodał.

Obecnie wydawcy podchodzą do tematu podwyżek w bardziej kreatywny sposób, zatrzymując cenę gry na standardowym poziomie, ale równocześnie oferując graczom kilka „lepszych” wydań, zawierających garść cyfrowych dodatków i - co najważniejsze - przyspieszony dostęp do gry. Jeśli więc chcemy zagrać w Assassin's Creed Shadows przed innymi, musimy zapłacić 439,90 zł - to już ponad 150 zł więcej niż sugerowałby przyjęty standard cenowy.

Podobno preordery AC Shadows sprzedają się świetnie, choć ceny droższych wydań porażają.

Wierzę, że są konsumenci, którzy chcą angażować się w niesamowite gry dla jednego gracza, i są skłonni wydać na nie pieniądze. Lepiej będzie podnieść ceny, czy skrócić te gry? Myślę, że jest na to kilka sposobów. Byłoby bardzo smutno, gdyby wszystkie gry stały wielkimi tytułami sieciowymi, na których można by zarabiać. Na rynku mamy miliony konsumentów, którzy chcą angażować się bardziej klasyczne produkcje” - podsumował Wingefors.

Zobacz także