Skip to main content

Szef Major League Gaming „pewnego dnia” wyprodukuje własną strzelankę

Dostosowaną do wymogów profesjonalnego e-sportu.

Prawie 5 mln osób oglądało transmisję rozgrywek, organizowanych w ostatni weekend przez Major League Gaming. Przy okazji imprezy, szef organizacji - Sundance DiGiovanni - rozmawiał z dziennikarzem serwisu PA Report o przyszłości e-sportu i idealnej grze do sieciowych zmagań.

„Myślę, że to byłaby pochodna kilku innych tytułów. Kochałem Quake, spędziłem mnóstwo czasu przy Counter-Strike i bijatykach” - zaczyna DiGiovanni. „Dla mnie idealną grą byłoby połączenie integracji zawodników z trenerami, którzy mogliby komunikować się z podopiecznymi głosowo i za pośrednictwem ekranów dotykowych... Ale to skomplikowane i trudne do wyjaśnienia” - dodaje.

Zaraz się zacznie

„Zacząłbym skromnie, od prostej gry z pojedynkami jeden na jeden i deathmatchem. To coś, czego dawno nie było. Duele w Quake mają w sobie to coś, coś specjalnego. Gdzieś to zgubiliśmy” - wspomina założyciel Major League Gaming.

DiGiovanni docenia dokonania twórców serii Call of Duty i Halo, ale twierdzi, że dodatkowa komplikacja w tych tytułach nie pozwala graczom pokazać prawdziwych umiejętności. Talent ginie wśród odblokowywanych broni, czy bonusach za serie zabójstw. Szef MLG marzy o powrocie do dynamicznych strzelanek, gdzie liczyła się czysta zabawa, balans i możliwości graczy.

Dlaczego więc organizacja nie zdecyduje się na stworzenie własnej gry? - zapytał dziennikarz. „Pewnego dnia to zrobimy. Często jesteśmi o to pytani, zgłaszali się chętni. Na razie skupiamy się na współpracy z partnerami, takimi jak PlanetSide 2. Ale jednocześnie przyglądamy się mechanice gry. Obserwowaliśmy jak działają tytuły Bungie, później Activision. W końcu stworzymy własną grę” - przyznaje DiGiovanni.

Major League Gaming, jedna z największych organizacji e-sportowych na świecie, powstała w 2002 roku w Nowym Jorku. Firma, założona przez Sundance'a DiGiovanniego i Mike'a Sepso organizuje rozgrywki, w których gracze z całego świata rywalizują o tysiące dolarów.

Zobacz także