Szefowie Take-Two dostali spore podwyżki... dzięki transakcjom cyfrowym
Siła GTA Online.
Korzystanie z transakcji cyfrowych w GTA Online czy w NBA 2K popłaca, ale tylko jeśli jesteśmy szefami Take-Two, korporacji kontrolującej Rockstar oraz 2K Sports. Dwaj szefowie firmy zarobią w tym roku ponad 70 milionów dolarów.
Już w ubiegłym roku Strauss Zelnick (dyrektor generalny) oraz Karl Slatoff (prezydent) mogli pochwalić się sumą 30 mln dol. do podziału. Liczba imponowała, lecz - jak informowaliśmy w maju ubiegłego roku - podpisywany wtedy, nowy kontrakt zakładał premie finansowe i bonusy w akcjach spółki, jeśli ta osiągnie określone poziomy „powtarzalnych wydatków użytkowników”.
Za terminem, opisywanym z angielskiego skrótem RCS, kryją się przeróżne transakcje cyfrowe, skrzynie z losową zawartością, DLC, skórki, przepustki sezonowe i tak dalej. Najwidoczniej się udało, ponieważ najnowsze raporty przedłożone Komisji Giełdowej w USA ujawniają, że w tym roku menedżerowie podzielą między sobą już nie 30, a 72 miliony dolarów.
Ich korporacja ma dość interesującą i nietypową strukturę zarządu, ponieważ Zelnick i Slatoff nie są oficjalnie częścią samej korporacji, lecz działają w ramach własnego podmiotu o nazwie ZMC, który Take-Two następnie wynajmuje, właśnie w ramach kontraktów, takich jak ten opisywany.
Inny ciekawy detal ujawnia, że Zelnick ma przewagę, ponieważ Slatoff w ramach porozumienia może otrzymać „zaledwie” 40 procent z wspomnianych 72 mln dol. Warto jednocześnie doprecyzować, że ogromnej podwyżki nie można w całości „zrzucić” wyłącznie na transakcje cyfrowe.
„Jedynie” 44 miliony z opisywanej sumy powiązane są bowiem z wynikami Take-Two i - co więcej - „tylko” 25 procent z tych 44 mln bierze się właśnie z „powtarzalnych wydatków użytkowników”. Pomijając jednak detale porozumienia, dostajemy pewne wyjaśnienie, dlaczego NBA 2K przypomina bardziej wirtualne kasyno niż grę sportową, a GTA Online jest ciągle aktualizowane, nawet kosztem innych projektów.