Mogli już to zakończyć. Recenzja filmu „Szybcy i wściekli 10”
Czego się spodziewać?
Do kin trafiła kolejna część „Szybkich i wściekłych”. Seria liczy sobie bardzo wiele odsłon. Ostatnie lata to wyraźna zmiana fabuły filmów i fundamentów cyklu. Dziewiąta część wyglądała fatalnie. Czy nowa produkcja przełamuje kiepską passę cyklu?
Seria „Szybcy i wściekli” trwa już niezwykle długo. Spodziewałem się, że już wkrótce obejrzymy jej zwieńczenie, ale okazuje się, że nawet dziesiąta część nie wystarczy, aby historię doprowadzić do końca. Wiemy też, że cykl filmów przeszedł bardzo długą drogę, od produkcji dotyczących wyścigów do gangsterskich porachunków, które rozgrywają się w nawet najbardziej osobliwych miejscach, na przykład w kosmosie.
Nie mam jednak problemu z tym, że produkcja rządzi się swoimi prawami - można jej wiele wybaczyć. To, co najbardziej lubiłem w „Szybkich i wściekłych” – zwłaszcza w pierwszych filmach z serii – to przede wszystkim widowiskowość, zwłaszcza dotycząca jazdy różnego rodzaju pojazdami. To zawsze robiło wrażenie.
Dziesiąta część jest bardzo słaba, co najwyraźniej widać w fabule. Jeśli nie jesteś fanem serii i nie oglądasz każdego filmu z cyklu to bardzo łatwo dojdziesz do wniosku, że w tej produkcji zwyczajnie wieje nudą. Większość wątków to rozciągnięte do maksimum, niezbyt porywające historie. Na przykład potwornie nudna relacja Jakoba (John Cena) i Little Briana (Leo Abelo Perry).
Myślę, że jednym z największych atutów filmu jest obsada. Ona już od pewnego czasu jest bardzo pełna, bo możemy w niej zaobserwować Vin Disela, Michelle Rodriguez, Jasona Stathama, Charlize Theron, Helen Mirren czy Jasona Mamoa. Listę można jeszcze powiększyć, bo świetnych aktorów jest tu mnóstwo. Problem jest jednak taki, że twórcy nie zagospodarowują ich wielkiego potencjału.
W dziesiątej części akcja skupia się na kontynuacji histori Dominica Toretto (Vin Diesel). Jego głównym przeciwnikiem jest tym razem Dante (Jason Momoa), który ściga bohaterów i sprawia wiele problemów. Warto pamiętać, że to właśnie w części piątej (tak daleko sięgają twórcy), Dom i Brian (Paul Walker) uprowadzili ogromny bankowy sejf, należący do pewnego groźnego mafiosy Hernana Reyesa (Joaquim de Almeida).
A poza tym, tak jak w serii „Szybcy i wściekli”, mamy tu dużo akcji, szybkich samochodów, walk, strzelanin, wybuchów. Generalnie jest to blockbuster pełną gębą, odwiedzający co chwila inne części świata. Wydawać by się mogło, że to wciąż się sprawdza, ale film pozbawiony jest większych emocji. Pozostała już tylko czysta rozrywka.
Śmierć dawno przestała być w tej serii czymś permanentnym. Tu wszyscy prędzej czy później wracają z zaświatów. Trudno więc brać na serio jakiekolwiek przejmujące sceny zgonów, gdy wiemy, że za chwilę, dwie, a może za kilka filmów dana postać znów powróci. Podobnie z prawami fizyki czy jakimkolwiek realizmem. Jest to jednak coś, na co się z góry zgadzamy, oglądając kolejną odsłonę tej sagi.
Co ciekawe, mimo przebytej drogi od debiutu filmu w 2001 roku, nie brakuje twórcom pomysłów na wprowadzenie efektownych scen wyścigów. Szczególnie ciekawa jest sekwencja zrealizowana w Rzymie. Mnóstwo tu pobudzających widza scen i wiele efektownych pod względem wizualnym obrazów, zwłaszcza w momentach, w których mogli się wykazać zatrudnieni do kręcenia scen pościgowych kaskaderzy. Bardzo dobrze się to oglądało na wielkim ekranie.
Jeśli miałbym jednak wybierać jedną rzecz, która najbardziej mnie zaskoczyła w tym filmie pozytywnie, to jest nią Jason Momoa jako czarny charakter. Widać, że ten pochodzący z Hawajów aktor świetnie się bawił na planie, a także bardzo dużo improwizował. Mamoa okazuje się być aktorem szytym na miarę tej roli.
Znakomicie odnajduje się tu jako dziwaczna, czasami nawet zabawna postać, która ma bzika na punkcie legendy, czyli samego Toretto. Niektórym mogą przeszkadzać niska skuteczność Dante w szkodzeniu Toretto i jego pewne maniery, ale to właśnie wariat, jakiego ta seria potrzebowała. Jest nieprzewidywalny, wręcz szalony, a przez to mało komu udaje się za nim nadążyć. Jest to pewna metoda na to, by nareszcie sprawić, że zaczniemy wątpić w nieomylność i efektywność Doma oraz członków jego rodziny.
Nie mogę powiedzieć, że film jest poniżej oczekiwań. „Szybcy i wściekli 10” to na siłę przedłużana seria. Każdy kolejny film wygląda niemalże identycznie i nie ma tu nawet perspektywy na zmianę. Nie jest to także produkcja, próbująca chociaż na końcu zachować jakieś zasady rozsądku. Myślę, że poprzednie filmy były tak absurdalnie dziwaczne, że trudno tę produkcję, wpisującą się w całą serię, traktować całkowicie poważnie. Oprócz atrakcyjnych momentami efektów wizualnych, nie zoabczycie tu jednak nic ciekawego. Dobrze więc przemyślcie, czy na pewno warto wybrać się do kina. Moim zdaniem - niekoniecznie.
Ocena: 4/10
Premiera w Polsce: 19.05.2023 – Gdzie obejrzeć: kino – Długość filmu: 2 godziny 21 minut – Rodzaj: akcja – Reżyseria: Louis Leterrier – Scenariusz: Justin Lin, Dan Mazeau – Występują: Vin Disel, Michelle Rodriguez, Jason Statham, Jordana Brewster, Tyrese Gibson, Ludacris, Nthanielie Emmanuel, Charlize Theron, John Cena, Sung Kang, Helen Mirren, Brie Larson, Scott Eastwood, Jason Mamoa, Alan Ritchson, Luis Da Silva Jr., Daniela Melchior, Leo Abelo Perry.