Take-Two podchodzi bardzo poważnie do kwestii bombardowania gier ocenami
Protesty graczy mogą zaszkodzić zyskom firmy.
Branżowy gigant Take-Two Interactive przyznał, że zorganizowane kampanie graczy polegające na „bombardowaniu” gier negatywnymi ocenami faktycznie mogą znacząco zaszkodzić wydawcom. Tyczy się to nie tylko kwestii wizerunkowej, ale także rzeczywistych wyników finansowych.
Jak informuje serwis Game Rant, firma poświęciła kwestii bombardowania ocen spory fragment opublikowanego niedawno corocznego raportu finansowego. Jak możemy się dowiedzieć, firma podchodzi bardzo poważnie do kwestii utrzymania wysokich ocen swoich gier na platformach dystrybucji.
„Otrzymanie i uzyskanie wysokich ocen naszych tytułów na platformach zewnętrznych partnerów jest bardzo istotne, ponieważ pomaga graczom natrafić na nasze gry” - czytamy w dokumencie. „Jeśli oceny którejś z naszych gier znacząco spadną, gracze mogą nie znaleźć jej podczas zakupów, lub nikt im jej nie poleci”.
„Dodatkowo możemy stać się celem zorganizowanej akcji wystawiania negatywnych ocen lub kampanii zniesławiających, mających na celu obniżenie ocen naszych gier. Każda tego typu sytuacja prowadzi do spadku liczby graczy oraz przychodów, konieczności wydania dodatkowych funduszy na marketing oraz nadszarpuje reputację firmy” - podsumowuje wydawca.
W dalszej części raportu Take-Two przyznaje, że negatywne oceny mogą oczywiście wynikać z niskiej jakości dostarczonego produktu, jednak zorganizowane „protesty” graczy traktuje jako równie istotne zagrożenie dla prowadzonego biznesu.
Niedawno taki incydent miał miejsce z ocenami portu Red Dead Redemption na PS4 i Switcha. Gracze głośno wyrażali niezadowolenie, że po tylu latach od pierwotnej premiery twórcy nie zdecydowali się na nawet częściowe poprawienie grafiki tytułu, ale zamiast tego wydano bardzo prosty port bez większych zmian względem oryginału.