Skip to main content

Temple Run 2 - Recenzja

Run, Indiana, run.

Są gry, które włączasz i „wow”! O to chodziło, jest super, tego właśnie chciałem! A teraz będę siedział, grał i o całym świecie zapomnę. Dokładnie takim tytułem jest Temple Run 2. Grą, która pochłonęła miliony graczy. Dopóki nie zagrasz, za cholerę nie zrozumiesz, dlaczego tak jest.

Fabuła produkcji autorstwa Imangi Studios jest prosta jak drut. Wcielasz się w poszukiwacza przygód. Coś tam chciałeś zabrać, ukraść czy pożyczyć na czas nieokreślony, ale to totalnie nieistotne. Ważne, że jesteś w dżungli, uciekasz z jaskini i za tobą biegnie rozwścieczone 300-kilogramowe cielsko. Goni cię, by ukatrupić na miejscu. Głupi nie jesteś, by dać się zabić gorylowi, więc ruszasz co sił w nogach przed siebie, by uratować własną skórę.

Bez zadyszki i tak przez kilka kilometrów

Czy w takim razie w Temple Run 2 chodzi tylko o to, by nie dać złapać się małpiszonowi? I tak, i nie. Oczywiście nie możemy popełnić błędu i wpaść w jego łapska, ale podczas zabawy dość szybko zorientujesz się, że małpa jest tu najmniejszym problemem.

Biegamy po planszach, z których można bardzo łatwo spaść, a to równie szybko kończy grę. Po drodze jest masa rwących strumieni - śmierć, pułapek - giniesz, dziur - jesteś trupem. I wszystkiego, co możesz sobie tylko wyobrazić w tropikalnej scenerii; wszystko, co może sprawić, że pomyślisz: „to może nie będę kradł kosztowności ze świątyni, może zawrócę do domu? Tak zawrócę."

„Fabuła produkcji autorstwa Imangi Studios jest prosta jak drut.”

Każdy przebyty przez nas metr przelicza się na punkty. Po drodze zbieramy kryształki. Dużo, dużo kryształków. To je przemieniamy na udoskonalenia rozgrywki i dodatki. Każdej postaci ładuje się pasek z bonusem. Jaki to bonus, decydujemy przed rozpoczęciem zabawy. Może to być pole siłowe chroniące przed śmiercią czy przyspieszenie biegu lub magnes ściągający z mijanej przez nas okolicy bogactwa wprost do kieszeni gracza.

Dodatki ułatwiają zabawę, ale to od refleksu gracza zależą coraz to lepsze wyniki. Nie ma co się oszukiwać - rozgrywka w Temple Run 2 jest niesamowicie szybka i może skończyć się już po 10 sekundach od rozpoczęcia. Dodam, że gra obsługuje system mikropłatności. W sklepie wprost z tabletu możemy dokupić wiele przydatnych przedmiotów. Oczywiście ułatwiają one rozgrywkę, więc... czy aby na pewno warto?

Próbowałem grać w Temple Run 2 w pociągu, próbowałem w autobusie i metrze. Cóż, nie ma szans w takich miejscach uzyskać dobrych wyników, a gdzie dopiero pomyśleć o biciu rekordów. Pełne skupienie i suche łapki są gwarantem długiego biegu, a co za tym idzie - zdobycia mnóstwa punktów. No, właśnie, ale nie zawsze chodzi o to, by zdobyć ich jak najwięcej.

Z każdym poziomem gracz dostaje kilka zadań do wykonania, a po ich zaliczeniu wskakuje na wyższy poziom. Jakie są to polecenia? Czasami jest to zdobycie określonej liczby kryształków, innym razem trzeba użyć trzykrotnie funkcji przywrócenia życia, a jeszcze kiedy indziej musimy unikać zbierania jakichkolwiek znajdek przez wyznaczoną liczbę metrów. Wprowadza to urozmaicenie w rozgrywkę i sprawia, że chcemy jeszcze raz podejść do wykonania zadania.

I chyba w tym wszystkim tkwi urok. Gdy uruchomimy grę, szybko zdajemy sobie sprawę, że chcemy zagrać jeszcze jedną rundkę, bo - a nóż widelec - tym razem nam się uda? Temple Run 2 pozostaje niezwykle uzależniającą grą. W istocie, niewiele tu różnic w stosunku do pierwowzoru, za wyjątkiem odrobinę ładniejszej grafiki. Choć gra nie wyróżnia się pomysłowością i kreatywnością, jako bezpłatna aplikacja powinna choć na chwilę zagościć w każdym smartfonie i tablecie.

7 / 10

Zobacz także