Tęsknię już za nowym Assassin's Creed. Czekam na ofensywę marki Ubisoftu
Cierpliwość zostanie nagrodzona.
OPINIA | Ostatnio czuję się dość dziwnie jako fan serii Assassin's Creed. Z ostatniej części z wikingami wycisnąłem ostatnie soki, ale przerwa od momentu wydania Valhalli robi się coraz dłuższa i wciąż przed oczami mam intrygującą zapowiedź kilku gier na 15-lecie marki. Mógłbym porównać to do odczuć dziecka, któremu w dniu urodzin rodzice pokazali i obiecali już atrakcyjne zabawki rozplanowane na kolejne kilka lat.
Od premiery ostatniej części w tym roku minie trzy lata, a Ubisoft póki co milczy jak grób, nawet w temacie zaplanowanego na ten rok Assassin’s Creed Mirage. Zwyczajnie zaczynam tęsknić do kolejnego spotkania z bractwem asasynów, szczególnie że przerwa między Valhallą, a kolejnym Mirage już jest najdłuższą w historii marki.
Wikingowie cieszą się wiecznym szczęściem w Valhalli
Nawet najbardziej zagorzali fani serii Assassin's Creed mogli mieć już dość olbrzymich otwartych światów, grindu i setek znaczników na mapie w odsłonach Origins, Odyssey i Valhalla. W pewnym momencie sam odczuwałem zmęczenie materiału, czasami na siłę brnąc do napisów końcowych. Mimo to nadal doskonale pamiętam chociażby kilkugodzinną zapowiedź Assassin's Creed Valhalla, kiedy to programista tworzył grafikę i każdą minutą odsłaniał więcej detali. Już wtedy wiedziałem, że przygody Eivora i tak wyczekiwany wikiński setting będą strzałem w dziesiątkę.
140 godzin spędzonych w podstawowej kampanii i jeszcze kolejne kilkadziesiąt w dodatkach do gry pozwoliło mi bawić się aż do zapowiedzi kolejnych projektów z tego uniwersum. Klimatyczne miejsca, urokliwe widoki, brutalne bitwy i wiele pobocznych aktywności sprawiły, że w Valhalli bawiłem się o wiele lepiej niż w Odyssey. Wyjątkowo długo wspierane przygody asasyna ze Skandynawii były wielkim sukcesem dla twórców i sprzedały się najlepiej ze wszystkich części tej marki. Ale czy kolejna odsłona o tak wielkiej skali zastałaby równie ciepło przyjęta?
Mirage to kumulacja doświadczeń i powrót do korzeni
Już od zapowiedzi Assassin's Creed Mirage bardzo kojarzy mi się z pierwszą częścią przygód zabójców w kapturach. Studio Ubisoft Bordeaux tym razem stawia na mniejszy świat (miasto Bagdad w IX wieku) i powrót do korzeni serii z krótszą opowieścią. Osobiście liczę na tytuł podobny do oryginalnego Assassin's Creed, w którym twórcy z wielkim bagażem doświadczeń zaprezentują produkcję taką, jaką swego czasu miały być przygody Altaira z 2007 roku.
Oparta na narracji gra przygodowa ma szansę być nowym otwarciem serii i pierwszym od dawna świeżym doświadczeniem z rozgrywki. Basim, drugoplanowa postać z Valhalli, dołączy do Bractwa, zrozumie znaczenie kreda i napotka na swojej drodze historyczne postaci. Liczę na płynny parkour, interesujące misje, wspinaczki po murach, ciche skrytobójstwa i przede wszystkim eliminację nudy, która już po kilku godzinach wkradała się do pierwszej odsłony serii. Plotki mówią o prezentacji rozgrywki Mirage na pokazie Ubisoft Forward zaplanowanym na 12 czerwca. Odliczam już dni.
Wielka ofensywa Bractwa Asasynów
Nadchodzą wspaniałe czasy dla fanów Assassin's Creed. Francuski deweloper na 15-lecie marki zapowiedział kilka równocześnie powstających projektów. „Nexus” to gratka dla wielbicieli wirtualnej rzeczywistości, mobilne „Jade” rozgrywa się w Chinach, „Red” przeniesie nas do Japonii, a „Infinity” to sieciowa platforma przedstawiająca się jak swego rodzaju lobby, łączące przyszłe odsłony serii. Dostępne będą gry jako wspomnienia i historie, które możemy przeżyć, ewoluując w miarę rozwoju doświadczeń. Jednak dla mnie najbardziej intrygująco zapowiada się „Codename Hexe”.
Fani mrocznych dodatków „Martwi królowie” do Unity i „Kuba Rozpruwacz” do Syndicate będą mogli dostać nie lada gratkę. Czyżby chodziło o polowanie na czarownice, czarną magię, germański folklor i akcję w XVI-wiecznej centralnej Europie? To wielce prawdopodobne i choć pierwszy teaser nie pokazuje zbyt wiele (na pierwszym planie jest wiedźmi talizman), to aż ocieka mrocznym klimatem zapowiadając najbardziej odmienną i przerażającą część serii.
Francuski wydawca po ogromnym sukcesie Valhalli ściśle wiąże swoją przyszłość z Assassin's Creed i działa na kilku całkowicie odmiennych frontach. Mirage i Hexe zapowiadają się naprawdę świetnie, a reszta tytułów, włącznie z tajemniczą platformą Infinity, również intryguje. Ostatnio taki głód na kolejną grę z asasyńskiej serii odczuwałem pomiędzy odsłonami Syndicate oraz Origins i nie zawiodłem się.
Teraz mam przeczucie, że każdy fan Assassin's Creed w ciągu najbliższych kilku lat znajdzie coś dla siebie. Jakby nie patrzeć, to walka Templariuszy z Asasynami trwa w najlepsze i nic nie zwiastuje rychłego rozejmu.