The Crew: Wild Run - Recenzja
Jednośladem przez Stany.
The Crew to solidna gra wyścigowa z ogromnym światem do zwiedzenia, ale na dłuższą metę mało angażująca. Nie przykuwa do monitorów na długie godziny zwłaszcza, że aktywności spoza kampanii fabularnej szybko stają się powtarzalne.
Tym problemom stara się zaradzić pierwsze duże rozszerzenie produkcji od Ivory Tower. Wild Run oferuje możliwość jazdy motocyklami czy monster truckami. Możemy także wziąć udział w konkursie driftu lub zmierzyć się w wyścigu na 1/4 mili.
Jednośladami przy widoku zza pojazdu steruje się całkiem nieźle, są odpowiednio wyważone i czuć osiąganą prędkość. Prawdziwą frajdę z ich prowadzenia uzyskujemy jednak dopiero po włączeniu kamery zza kierownicy. Model jazdy jest zdecydowanie zręcznościowy, a wrażenia są po prostu świetne.
Dużo zabawy daje także kierowanie potężnymi monster truckami, potrafiącymi pokonać niemal każdą przeszkodę. Z myślą o nich udostępniono specjalne areny, gdzie możemy skakać do woli po platformach i rampach, znakomicie się przy tym bawiąc.
Kolejne dwa tryby są już mniej spektakularne, choć wciąż warte uwagi. Drift jest dość trudny do opanowania, ale bywa satysfakcjonujący. Wyścigi na ćwierć mili natomiast trwają ledwie chwilę i sprowadzają się głównie do zmiany biegu w odpowiednim momencie. Potrafią być widowiskowe, szczególnie na pustyni.
Wszystkie powyższe aktywności zebrane w całość znajdziemy podczas organizowanej co miesiąc imprezy Summit. Nim się jednak do niej dostaniemy, musimy przejść przez szereg kwalifikacji, zbierając odpowiednie „medale”.
Turnieje wstępne nie różnią się znacząco od głównej imprezy, za wyjątkiem otrzymywanych nagród. Przenosimy się na teren Summit, które w zamyśle ma przypominać festiwal samochodowy, święto fanów motoryzacji. W okolicy ustawiono kilka balonów, widzimy dziesiątki zaparkowanych aut, krzątających się tu i ówdzie ludzi. Niestety, choć pomysł jest ciekawy, lokacja nie robi dobrego wrażenia - zupełnie nie czuć klimatu motoryzacyjnej fiesty.
Niemniej, bierzemy tu udział w szeregu nowych konkurencji. Jeśli nie posiadamy swojego dragstera czy monster trucka, na czas konkurencji zostaną nam one wypożyczone. Wygrywając kolejne zawody, pniemy się w rankingach społeczności.
Oprócz tego dodatek przynosi również szereg mniejszych nowości, takich jak chociażby skocznie porozrzucane po mapie, lub możliwość wytyczenia trasy do przejechania dla członków naszej ekipy w trybie swobodnej jazdy, po dowolnym fragmencie Stanów.
Niezmiennie rozczarowuje jednak absurdalna ekonomia gry stawiająca na mikrotransakcje. Koszt zakupu pojazdów to iście bajońskie sumy. By pozwolić sobie na kupno ledwie kilku, potrzeba wielu rozegranych godzin.
Cóż z tego, że rozszerzenie wprowadza siedem motocykli, skoro nie możemy zdobyć choćby dwóch na początku zabawy. Gra premiuje osoby, które gotowe są wydać rzeczywistą walutę, by usiąść za kierownicą ulubionego pojazdu. To mocno zniechęca do dalszej rywalizacji zwłaszcza, że samo Wild Run też nie jest tanie.
Wraz z wydaniem dodatku, pojawiła się także duża aktualizacja do podstawowej wersji gry. Poprawiono wiele elementów, w tym model jazdy. Największe zmiany zaszły jednak w sferze wizualnej. Nie ma, co ukrywać - oryginalne The Crew, choć wyglądało nieźle, nie zachwycało. Widać było korzenie sięgające głęboko poprzedniej generacji konsol.
Teraz gra znacznie wyładniała. Paleta barw zmieniła się na mniej nasyconą, system oświetlenia uległ zauważalnej poprawie, dodano zmienne warunki pogodowe.
The Crew zyskało na blasku i choć zdecydowanie nie jest w stanie rywalizować o miano najpiękniejszej gry samochodowej z Driveclub czy tegorocznym Need For Speed, to prezentuje się już całkiem dobrze.
Choć Wild Run wyraźnie uatrakcyjnia rozgrywkę, wprowadza wiele usprawnień i jest bezsprzecznie niezłym dodatkiem, to jego cena jest nieadekwatna do oferowanej zawartości. DLC warto jednak nabyć po solidnej przecenie.