Skip to main content

The Crew: Wild Run - wrażenia z bety

Dobry kierunek rozwoju.

The Crew spotkało się z dość mieszanym przyjęciem, głównie wśród krytyków. Produkcja jednak ewoluowała cały czas, przyciągając coraz większą liczbę graczy. Dodatkiem Wild Run zespół z Ivory Tower może postawić przysłowiową kropkę nad „i”.

Pierwszą zmianą, która rzuca się w oczy przy kontakcie z rozszerzeniem, jest ulepszona oprawa graficzna. Twórcy postanowili zadbać o nowe efekty świetlne, dodać kałuże po opadach deszczu i jakby wyraźniejsze tekstury. Ma to swoje plusy, ale też drobne wady.

W praktyce, podczas startu w nocnych zawodach, gdy pada i wszystkie źródła światła rozpraszają się w wodzie i kroplach na szybie pojazdu, szybko tracimy orientację. Zdarza się, że grafika w takich momentach po prostu przeszkadza, nie daje czerpać właściwej satysfakcji z rozgrywki.

Pomijając kwestię oprawy, w ogólnym rozrachunku Wild Run wydaje się być świetnym rozszerzeniem pomysłu podstawowej wersji gry. Największą nowością są niedostępne wcześniej rodzaje pojazdów.

Popularne w Stanach monster trucki można wykorzystać na publicznych drogach, ale najbardziej pomocne staną się na bezdrożach. Zawody przewidziane dla tego typu maszyn polegają na pokonywaniu toru zbudowanego z różnego rodzaju ramp, wyskoczni i pętli, przy jednoczesnym zbieraniu punktów. Prowadzenie tych potworów jest naprawdę satysfakcjonujące.

Zobacz na YouTube

Równie interesujące jest zasiadanie za kierownicami dragsterów, mocno zmodyfikowanych samochodów służących do wyścigów na krótkich dystansach. Takie auta nie nadają się na zwykłe drogi, ale szybkie wyścigi na niemal prostych odcinkach wywołują uśmiech na twarzy gracza, przypominając chociażby o serii Underground. Z tym że tutaj osiągamy prędkości rzędu pięciuset kilometrów na godzinę.

W wersji beta najmilej spędziłem czas prowadząc motocykl. Model jazdy jednośladami ociera się tu niemal o perfekcję. Jest szalenie naturalny i stanowi świetne wyważenie pomiędzy realizmem a zręcznościowym podejściem do sterowania.

Gdy w pewnym momencie gracz postanowi zwiedzić nieznane jeszcze zakamarki USA, prawdopodobnie najprzyjemniej będzie tego dokonać na dwukołowcu. Dostępne motocykle są bezużyteczne na trasach piaszczystych, ale na asfalcie sprawiają wiele przyjemności.

Zawody driftu, czyli kolejna nowość w The Crew, nie zaskakują niczym szczególnym. Podobne elementy widzieliśmy już w innych grach, a w Wild Run model jazdy w zawodach kontrolowanego poślizgu pozostawia wiele do życzenia. Jest niezbyt intuicyjny, bo nie sprawia wrażenia ani symulacji, ani typowej zręcznościówki.

Mknąć przez Los Angeles przy 300 km/h? Czemu nie!

Nowe elementy skupione są wokół imprezy The Summit. To cykliczne wydarzenia odbywające się w różnych częściach mapy, składające się z różnorodnych wyścigów. Na chwilę obecną ciężko stwierdzić w jaki sposób twórcy postanowią rozwinąć ten pomysł przy okazji premiery, ale wygląda to naprawdę obiecująco. Jak zresztą cały Wild Run.

Już beta pokazuje, że twórcy mają dobry plan na przyszłość gry, a powiększająca się liczba aktywnych użytkowników daje nadzieję, że to dopiero początek właściwego rozwoju produkcji. Dodatek sprawia wrażenie dynamicznego i stawia na konkretne nowości. Byłoby idealnie, gdyby nie pewne niedopatrzenia. Niemniej, warto czekać.

Rozszerzenie Wild Run do The Crew debiutuje 17 listopada.

Zobacz także