Skip to main content

The Division - wrażenia z E3

Nadal można zamykać drzwi samochodów.

Wkraczamy do Mrocznej Strefy (ang. Dark Zone) - lokacji przeznaczonej do sieciowej rywalizacji (PvP) w strzelance Tom Clancy's The Division.

Lokacje te były zarzewiem skażenia, które zrujnowało świat gry. Na zasypanych śniegiem chodnikach i ulicach widać jeszcze worki z ciałami, a okolicę patrolują uzbrojeni przeciwnicy.

Największym zagrożeniem są jednak inni gracze. Są tu z tego samego powodu, co my - poszukują cennego sprzętu, który zostawili po sobie ewakuujący się żołnierze, gdy stało się już jasne, że odgrodzenie Mrocznych Stref nie zatrzymało tajemniczego wirusa.

Jeśli uda nam się znaleźć nowe elementy ekwipunku, musimy czekać na przylot helikoptera, który zabierze nas w bezpieczne miejsce w celu odkażenia. Ale wezwanie lotników wymaga wystrzelenia flary, co zwraca uwagę także wszystkich innych użytkowników w okolicy.

Jeżeli obcy - samotnie lub w grupach - dotrą do nas przed upływem półtorej minuty potrzebnej śmigłowcowi na dotarcie do naszych postaci, mogą zaatakować. Mogą nas pokonać, zgarniają wtedy nasz sprzęt i sami wzywają pojazd ewakuacyjny.

Ubisoft ma nadzieję, że umieszczenie najcenniejszego wyposażenia w tego typu strefach spowoduje, że gracze będą musieli dobrze przemyśleć opłacalność wycieczki, zestawić ryzyko z wartością ewentualnej nagrody. Z Mrocznej Strefy nie zawsze uda się ujść z życiem.

Zobacz na YouTube

- Szukamy elementu dodatkowego napięcia, który sprawi, że zdobywany sprzęt okaże się szczególny i cenny - mówi producent wykonawczy Fred Rundqvist w rozmowie z Eurogamerem. - Po znalezieniu przedmiotów, musimy udać się do punktu ewakuacyjnego. Miejsce takie często trzeba najpierw znaleźć. Po wezwaniu śmigłowca alarmujemy wszystkich w okolicy, a do ucieczki zostaje 90 sekund.

Testowana przez nas sekcja była drobnym wycinkiem miasta, prezentującym ten właśnie aspekt rozgrywki, z jednym punktem ewakuacyjnym, o który rywalizują trzy grupy. Przedzieramy się przez opuszczone, ośnieżone rzędy samochodów. I tak, postać automatycznie zamyka drzwi pojazdów, szukając osłony.

Docieramy do lądowiska ze zdobytym łupem niemal w tym samym momencie, co nasi rywale. Nikt nie zdecydował się na pacyfistyczne przepuszczenie kolegów przodem (co jest możliwe). Wszyscy rzucili się do walki, a neutralne dotychczas postacie i grupy sterowane przez sztuczną inteligencję zmieniły nastawienie na bardziej agresywne.

Pomimo płynnej walki, całość była dość schematyczna i powtarzalna. Różne klasy mają karabiny szturmowe, strzelby, granaty, wieżyczki i inne wyposażenie dodatkowe. Trudno więc dostać się na pokład helikoptera bez pogrążenia okolicy lądowiska w kompletnym chaosie.

Na podstawie tego wąskiego wycinka zawartości trudno jednak wyrokować na temat całej gry, a same sekwencje ewakuacji nie reprezentują ostatecznej jakości prac kilku zespołów deweloperskich Ubisoftu.

Strefy Mroku będą oznaczone na mapie

- Wyzwaniem było ściśnięcie kilku godzin rozgrywki w ramy prezentacji na E3 - przyznaje Rundqvist. - Wyobraźmy sobie dużo, dużo większy obszar. Możemy przez pół godziny zwiedzać mapę i nikogo nie zauważyć. Na targi chcieliśmy przygotować coś z akcją.

Oczywiście, nie cały świat składa się z Mrocznych Stref - choć do zabawy nadal wymagane będzie stałe połączenie z Internetem.

- Myślimy o tym, jak o standardowej strukturze MMO - kończy Rundqvist. - Nie można się zalogować bez dostępu do sieci.

A jeśli dojdzie do awarii serwerów, lub gdy coś się zepsuje?

- Zapewniam, że to numer jeden na liście naszych środków ostrożności. Nie wyobrażam sobie sytuacji gorszej niż ta, w której ktoś zapłacił i nie może grać. Dlatego przed premierą testujemy, ile tylko można.

The Division pokazywano już na trzech targach E3, ale dopiero teraz zaczynamy widzieć, jak ostatecznie będzie wyglądała strzelanka. Miejmy nadzieję, że następnym razem otrzymamy coś więcej, niż wąski wycinek świata.

Zobacz także