The Escapists - Recenzja
Prison Break: skazany na ucieczkę.
The Escapists zaskakuje świeżym podejściem. Naszym celem jest ucieczka z kolejnych, coraz bardziej zabezpieczonych zakładów karnych, a gra nie narzuca nam sposobu, w jaki wydostaniemy się na wolność. Przebywając w więzieniu musimy jednak trzymać się ustalonego planu dnia i uważać na strażników. Świetną koncepcję na wciągającą grę logiczną szybko jednak weryfikuje nie do końca przemyślana rozgrywka.
Na pierwszy rzut oka gra przypomina tytuły na Gameboya - małe, niemal kwadratowe postacie oglądamy z góry, a animacje i dźwięki wzmacniają tylko to wrażenie. Prosty, złożony w większości z ikon interfejs jest dość intuicyjny w obsłudze, pozwalając skupić się na rozgrywce.
Przygodę zaczynamy od prostego samouczka, który pokazuje jak przestawiać meble w celi, kopać tunele i robić kilka innych, przydatnych podczas ucieczek rzeczy. Chwilę po jego ukończeniu lądujemy w pierwszym, najprostszym więzieniu i przekonujemy się, że cała zdobyta wiedza jest mocno bezużyteczna. Owszem, jeśli będziemy chcieli ukryć wykopywany w celi tunel, nie ma problemu, ale nie wiemy nic o większości czynności, jakie wykonywać będziemy w ciągu dnia. Gra rzuca nas na głęboką wodę.
Właściwa rozgrywka obraca się wokół ścisłego planu, którego musimy przestrzegać, jeśli nie chcemy narazić się strażnikom i wylądować, bez przedmiotów, w skrzydle szpitalnym. Kombinując jak uciec, musimy pamiętać, by o ustalonych godzinach pojawić się w stołówce, na siłowni lub - jeśli mamy szczęście - w wyznaczonym miejscu pracy, i spędzić tam wymaganą ilość czasu.
Dopiero w czasie wolnym nikt nie będzie wściekał się, że kopiemy tunel lub drążymy dziurę w ścianie. Oczywiście tak długo, jak pozostaniemy niezauważeni.
Każde więzienie to osobna łamigłówka do opanowania. Układ korytarzy, pomieszczeń i kanałów wentylacyjnych zmienia się wraz ze wzrostem poziomu trudności, przez co pomysły na ucieczkę sprawdzające się w jednej lokacji mogą być kompletnie bezużyteczne w innych. Twórcy w żaden sposób nie zmuszają do znalezienia jednego, wymyślonego przez nich rozwiązania - jeśli brakuje nam cierpliwości na kopanie tunelu na wolność, zawsze możemy spróbować zwinąć mundur strażnika i inne potrzebne do ucieczki przedmioty.
Interakcja z otoczeniem sprowadza się do klikania w interesujący obiekt aż do osiągnięcia pożądanego efektu. W ten sposób zyskujemy sympatię współwięźniów, zwiększamy swoją inteligencję korzystając z Internetu i wykonujemy więzienne prace. To proste rozwiązanie staje się zwyczajnie nudne, szczególnie że czasem nie wszystko działa jak powinno i podniesiona na chwilę szafka nie daje się odłożyć, jeśli kursor nie znajduje się w idealnej pozycji.
Model rozgrywki prowadzi też do absurdalnych sytuacji, gdy podczas apelu, na którym strażnicy wybierają cele do przeszukania pod kątem kontrabandy, my biegamy w kółko klikając na wszystkich obecnych, by zyskać kilka punktów sympatii u każdego z nich.
Pewnym urozmaiceniem i sposobem na zdobycie potrzebnych środków są zadania zlecane przez współwięźniów. Proszą nas oni o pobicie innego skazańca, odwrócenie uwagi strażników lub przyniesienie określonego przedmiotu, w zamian oferując pieniądze, za które możemy kupować podpowiedzi lub brakujący sprzęt. Niestety, proste, powtarzane w kółko zadania z czasem się nudzą, przez co wykonujemy je mechanicznie, bez żadnej satysfakcji.
Silną stroną The Escapists jest to, że każdą ucieczkę musimy przemyśleć i zaplanować. Gdy uda nam się przekroczyć bramy więzienia, czujemy prawdziwą satysfakcję.
Niestety, droga na wolność wiedzie przez żmudną, powtarzalną rozgrywkę, a tablica wyników, jaką możemy obejrzeć po ukończeniu etapów umniejsza nasz sukces - zazwyczaj inny gracz wydostał się szybciej i w bardziej przemyślany sposób. To interesujący rodzaj łamigłówki, która z czasem zaczyna frustrować, i do której z pewnością nie chcemy już wracać.