Emocjonalne zakończenie. Recenzja pierwszego sezonu „The Last of Us”
Jak dotąd najlepsza adaptacja gry.
UWAGA: W tekście pojawiają się informacje dotyczące fabuły serialu.
Twórcy „The Last of Us” pokazali jak należy dobrze adaptować grę. Coś, co dotychczas udało się niewielu, tu zostało zrobione w świetnym stylu. Poza tym Craig Mazin i Neil Druckmann zaciekawili nie tylko graczy, ale także osoby, które nigdy o „The Last of Us” nie słyszały. W dziewięciu odcinkach otrzymaliśmy trochę akcji oraz rozwinięcie ciekawych wątków, pojawiających się w grze tylko na marginesie. Przede wszystkim duet reżyserów dostarczył nam mnóstwo emocji.
Widzieliśmy je w bohaterskiej śmierci Tess (Anna Torv), wzruszającej miłości Billa (Nick Offerman) i Franka (Murray Bartlett). Poznaliśmy relację Sama (Keivonn Montreal Woodard) i Henry’ego (Lamar Johnson), czyli również postaci znanych z gry, a w jednym z odcinków dostaliśmy trochę nudnawą historię Riley (Storm Reid). Efekt jest taki, że większość odcinków „The Last of Us” była pełne emocji, za które warto docenić twórców.
Wyraźne przyspieszenie akcji pojawiło się dopiero przed finałem sezonu. Tu mieliśmy wreszcie to, na co trzeba było czekać od dłuższego czasu, czyli walkę. Warto jednak przyznać, że w całym sezonie nie ma jej wiele. Mazin i Druckmann stopniowo budowali napięcie, raczej za pomocą emocji bohaterów niż bezmyślnej nawalanki, której w grze jest przecież mnóstwo.
Zakończenie trochę mnie zaskoczyło. Ostatni odcinek rozpoczął się od opowieści całkowicie nieznanej fanom gry. Mowa tu o kilku scenach z mamą Ellie, w którą wcieliła się Ashley Johnson, czyli głos Ellie z gier. To bardzo ciekawe, że twórcy zdecydowali się na taki zabieg, ponieważ jest to kolejny ukłon w stronę fanów, ale jednocześnie ciekawe rozwinięcie wątku głównej bohaterki.
W tym odcinku znalazł swój punkt kulminacyjny także emocjonalny wymiar znajomości Ellie i Joela. Wiele osób czuje z pewnością niedosyt, ale mi się to podobało. Możemy powiedzieć, że było wszystko to, czego mogliśmy oczekiwać – pokazanie przemiany tych postaci, ich wzajemnego stosunku do spraw najważniejszych i przede wszystkim relacja przybranej córki i przybranego ojca. Z jednej strony zobaczyliśmy pełną akcji bohaterską próbę odbicia Ellie, a z drugiej strony wręcz poetyckie ukazanie ich więzi. To mi wystarczy!
Wracając jeszcze na moment do kwestii gry aktorskiej. Z początku Bella Ramsay nie odpowiadała mi w roli Ellie. Próbowałem bardzo empatycznie potraktować tę postać, ale momentami czułem irytację. Z czasem jednak przyzwyczaiłem się do jej obecności i zauważyłem pewną przemianę bohaterki, którą Ramsay odwzorowała całkiem nieźle. Nadal wiele do życzenia pozostawia jej mimika, sposób mówienia, ale emocje przekazała najlepiej jak potrafiła. Wraz z doskonałym Pedro Pascalem tworzą wyśmienity duet, który obserwowałem z ogromną przyjemnością.
Patrząc na serial w całości, doszedłem do wniosku, że zainfekowani nie stanowią jakiegoś szczególnego zagrożenia. Co prawda widzimy klikaczy, ale czy one faktycznie mogą zarazić naszych bohaterów? W grze było ich mnóstwo, a każda konfrontacja wymagała od graczy sporego wysiłku. Według mnie zarażeni powinni częściej się pojawiać, ale być może twórcy, chcąc przekierować uwagę widza z ciągłej akcji, próbowali skupić się na relacji dwójki bohaterów i przede wszystkim ich moralnej przemianie.
Według mnie pierwszy sezon nadal prezentuje bardzo wysoki poziom wizualny. Po każdej scenie widać, że produkcja dysponuje gigantycznym budżetem i potrafi to dobrze wykorzystać. Twórcy stworzyli świat rozpadający się przede wszystkim pod względem materialnym, świetnie odwzorowali jego organiczność i na serio pokazują katastrofalną wizję przyszłości.
Serial miał pewien problem z dynamiką. O ile spodobał mi się dygresyjny sposób opowiadania historii, co było widać w wątku Billa i Franka, o tyle w pewnych momentach miałem wrażenie, że tempo jest nierówne. Na przykład w ostatnim odcinku twórcy trochę się pospieszyli z rozwiązaniem akcji. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby serial zyskał jeszcze dodatkowy odcinek na spokojniejsze poprowadzenie fabuły. Z kolei w siódmym odcinku historia Ellie i Riley, oprócz wyraźnej puenty, była niepotrzebnie rozciągnięta.
„The Last of Us” to przede wszystkim bardzo dobry, współczesny traktat moralny. Jestem pod wrażeniem tego, że twórcom udało się wprowadzić element niejednoznaczności, dotyczący na przykład poszczególnych decyzji bohaterów serialu. Joel i Ellie to tylko dwie postaci, których wybory nie są zerojedynkowe, ponieważ na drugim i trzecim planie jest mnóstwo bohaterów, zmagających się z dylematami etycznymi. Pod tym względem każdy odcinek, bez wyjątków, miał dużo do zaoferowania.
Pewnym miernikiem jakości serialu jest to, czy widz chce do niego co tydzień powracać. I w przypadku „The Last of Us” nie mam wątpliwości, że na tę produkcję zawsze czekałem z wypiekami na twarzy. Większość odcinków budowała odpowiednie napięcie, wzbudzała pewne emocjonalne poruszenie, na którym bazowała także gra. Trzeba docenić twórców, że swój wysiłek skierowali nie tylko na wierne odtworzenie fabuły, miejsc i zdarzeń z gry, ale przede wszystkim chcieli pokazać jej klimat. Myślę, że to jest nawet ważniejsze od wiernego kopiowania zdarzeń.
Ogólnie rzecz biorąc, serial prezentuje bardzo wysoki poziom, dlatego jeśli ktoś jeszcze nie zabrał się za oglądanie „The Last of Us”, to koniecznie powinien to zrobić. Całość pozostawia mnie w przekonaniu, że przez dwa miesiące oglądaliśmy wyśmienite widowisko, do którego chciałbym jeszcze raz powrócić. To nie tylko wysokobudżetowa produkcja w konwencji postapokaliptycznej, ale faktycznie poruszająca historia, pozbawiona banalnej jednoznaczności. Serial jest skomplikowany moralnie, emocjonalnie, stawia mnóstwo pytań i pozostawia niewiele odpowiedzi – warto to docenić. „The Last of Us” jest bez wątpienia jedną z najlepszych produkcji ostatnich lat.
Ocena: 8/10
Premiera ostatniego odcinka 1 sezonu: 13.03.2023 - Gdzie obejrzeć: HBO Max - Liczba odcinków (1 sezon): 9 - Rodzaj: dramat, horror - Reżyseria: Craig Mazin, Neil Druckmann – Muzyka: Gustavo Santaolalla - Występują: Pedro Pascal, Bella Ramsey, Gabriel Luna, Anna Torv, Merle Dandridge, Nico Parker, Murray Bartlett, Nick Offerman, Nick Offerman, Storm Reid, Jeffrey Pierce, Lamar Johnson, Keivonn Woodard, Graham Greene, Elaine Miles, Ashley Johnson, Troy Baker.