The Legend of Zelda: Skyward Sword HD - podniebna przygoda w nowym wydaniu
Wrażenia i ocena remastera.
Legend of Zelda: Skyward Sword to wyjątkowy tytuł, w którym twórcy nie bali się eksperymentować zarówno z formą, jak i modelem sterowania. Nie była to jednak idealna gra. Sterowanie ruchowe na Wii momentami było bardziej uciążliwe niż ciekawe, a drobne detale, niepomijalne przerywniki filmowe i dialogi sprawiały, że część osób pominęła ten tytuł. Wersja HD nie jest jedynie poprawiona wizualnie - teraz większość bolączek oryginału nie stanowi już przeszkody przed odkryciem jednej z ciekawszych odsłon serii.
Historia opowiada o mieszkańcach latającego miasta Skyloft, którzy żyją w tym miejscu, gdyż poniżej pasma chmur powierzchnia jest już tylko legendą i - według powszechnych wierzeń - nic tam już nie ma. Link, jeden z młodych mieszkańców szkolących się na rycerzy, którzy mogą przemierzać niebiosa na ptasich rumakach ulega wypadkowi wraz ze swoją przyjaciółką z dzieciństwa - Zeldą. W trakcie wieczornego przelotu natrafiają na dziwne, mroczne tornado, które wciąga dziewczynę, a Linka doprowadza do upadku.
Szybko okazuje się, że tornado nie było naturalnym zjawiskiem, a Zelda została najprawdopodobniej uprowadzona. Link w magicznych okolicznościach wchodzi w posiadanie miecza bogini, w którym rezyduje pomocny duch Fi i wyrusza na szereg wypraw pod chmurami, by uratować Zeldę i odkryć, że świat „poniżej” jednak istnieje, a walka ze złem dopiero się rozpoczyna.
Historia w żadnym aspekcie nie uległa zmianom względem oryginału, ale też nie było takiej potrzeby. Nie posiada zbyt wiele dłużyzn, a wątki poboczne i postaci epizodyczne są raczej miłym urozmaiceniem, niż czymś uciążliwym. Irytująca była niemożliwość przerwania bądź przyspieszenia dialogu, co teraz uległo zmianie. W każdej chwili możemy przyspieszyć wyświetlane dialogi, jak i wyłączyć przerywnik filmowy.
Cała oprawa Skyward Sword - zarówno dźwiękowa, jak i charakterystyczny styl modelowania postaci - to coś co mocno wyróżnia akurat tę część spośród innych przygód Linka i jest warte poznania. Przyjemny soundtrack nagrany przez orkiestrę symfoniczną to również rzecz, obok której trudno przejść obojętnie.
Pierwsze drobne, acz zauważalne poprawki tyczą się chociażby wyświetlanego opisu podnoszonego przedmiotu, który w oryginale pojawiał się za każdym razem, gdy bohater po coś sięgnął, a teraz widzimy go raz, tylko gdy znajdujemy coś zupełnie nowego. Podpowiedzi od zawsze obecnego przy nas duszka Fi są już jedynie opcjonalne, co zaskakująco zmniejsza poziom rozproszenia przerywającym nam rozgrywkę pomocnikiem.
Wersja HD - poza wyższej jakości teksturami - zapewnia też rozgrywkę w 60 klatkach, co również jest znacząco odczuwalne w trakcie rozgrywki. Jednak te zmiany nie są najistotniejsze względem oryginału. Są nim zmiany w sterowaniu.
Switchowy remaster, dzięki JoyConom, pozwala na granie w Skyward Sword zgodnie z oryginalnym zamysłem, czyli za pomocą ruchu. Prawym kontrolerem wykonujemy zamachy mieczem, a lewym blokujemy tarczą. Każdy dostępny gadżet jesteśmy w stanie obsługiwać ruchowo, co w oryginale było z jednej strony ciekawym rozwiązaniem, ale z drugiej sprawiało, że część stosunkowo szybkich czynności wykonywaliśmy dłużej. Jest też cienka granica pomiędzy radością z innowacyjnego przecinania przeciwników zgodnie z wykonanym zamachem, a frustracją, że „znowu musimy machać, by przejść dalej”.
Wersja HD pozwala na rozgrywkę bez używania funkcji ruchowych JoyConów. Jest to gest skierowany zarówno w stronę graczy, których nie bawi ciągłe machanie rękoma, ale też rozwiązanie pozwalające na grę na Switch Lite oraz z użyciem Pro Controllera. Zapewnienie dostępu do alternatywnego sterowania to świetna decyzja.
Brakuje jednak jednego dodatkowego ulepszenia, a mianowicie zamienienia konieczności trzymania dodatkowego przycisku, by ruszać kamerą wraz z ciosem mieczem. Obie rzeczy obsługujemy przez dotknięcie prawej gałki. Żeby poprawić kamerę, musimy dodatkowo przytrzymać przycisk, bo jeśli tego nie zrobimy, to Link po prostu zada cios. O wiele lepiej byłoby, gdyby twórcy zrobili to na odwrót - niech atak wymaga użycia przycisku.
Autozapisy stanu gry to również nowość, której wartość docenia się dopiero po czasie. Skyward Sword zawiera łamigłówki i etapy, których czasem za pierwszym razem nie uda nam się rozwiązać i możliwość szybszej powtórki po porażce, a nie bieganie od ostatniego punktu zapisu, to ogromny plus. Widać, że twórcy naprawdę wzięli sobie do serca wszystkie aspekty, które mogły prowadzić do frustracji i postarali się je wyeliminować.
Niezbyt dobrą decyzją jest natomiast ograniczenie możliwości szybkiego poruszania się między powierzchnią a Skyloft w figurce Amiibo, którą niestety trzeba kupić. Bez niej da się oczywiście grać i korzystać ze specjalnych punktów transportu, lecz świadomość, że pewne usprawnienie zostało przykryte dodatkową płatnością budzi rozgoryczenie.
W świetle sporej liczby usprawnień i poprawek, pozwalających bez przeszkód poznawać jedną z oryginalniejszych odsłon przygód Linka, trudno uważać wspomniane niedociągnięcia bądź decyzje biznesowe za poważne problemy. Bez nich ten remaster byłby jeszcze lepszy, ale nie zmienia to faktu, że w chwili obecnej nie jest wart uwagi. Wręcz przeciwnie - to właśnie teraz warto mu poświęcić czas.
Skyward Sword to tytuł, który mimo pewnej liniowości oferuje sporo różnorodności i mechanik. Można wręcz powiedzieć, że remaster HD pojawia się w najlepszym momencie, gdyż jest nie tylko grą wartą poznania przez wszystkich tych, którzy nie posiadali Nintendo Wii, ale też jest dobrą przystawką przed nadchodzącą kontynuacją Breath of the Wild.
Platforma: Switch - Premiera: 16 lipca 2021 - Wersja językowa: angielska - Rodzaj: przygodowa gra akcji - Dystrybucja: cyfrowa, pudełkowa - Cena: od 220 zł - Producent: Nintendo - Wydawca: Nintendo - Wydawca PL: Conquest Entertainment
Wrażenia z gry The Legend of Zelda: Skyward Sword HD zostały przygotowane na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.