Skip to main content

The Legend of Zelda: Tri Force Heroes - Recenzja

Ciekawy eksperyment.

Nowa odsłona popularnego cyklu od Nintendo to przyjemna kooperacyjna przygoda, choć samotna rozgrywka może irytować.

Tri Force Heroes to Zelda stawiająca przede wszystkim na rozgrywkę wieloosobową. Nie zachwyca i nie towarzyszy jej powiew świeżości, ale pozwala przyjemnie spędzić czas przy zabawie z przyjaciółmi.

Nasz bohater trafia do miasteczka, by zgłosić się na ochotnika do walki z siłami złej wiedźmy. Zostaje wysłany do zamku, a stamtąd może razem z towarzyszami przenosić się do lokacji, w których zmaga się z różnymi przeciwnikami i przeszkodami.

Fabuła zajmuje raczej dalszy plan, jest raczej pretekstem do rozpoczęcia i kontynuowania przygody. Na pierwszym miejscu stoi rozgrywka - zrealizowana na wysokim poziomie, przywodząca na myśl świetne A Link Between Worlds. Podobne skojarzenia budzi styl graficzny. Akcję ponownie obserwujemy z góry.

Łączenie się ze znajomymi lub nieznajomymi jest proste. Wystarczy wejść do odpowiedniego pomieszenia i porozmawiać z pewną postacią. Dialog służy za menu wyboru opcji sieciowych. Kompani pojawiają się w komnacie, następnie wystarczy tylko stanąć w jednym miejscu, by rozpocząć przygodę.

Zobacz na YouTube

Gra składa się z 32 poziomów rozlokowanych w kilku światach. Wszystkie etapy są odpowiednio zróżnicowane, przygotowano też dodatkowe misje, dzięki którym musimy wrócić do tych samych lokacji ponownie - nie jest to jednak obowiązkowe.

Tri Force Heroes można opisać jako zbiór podziemi i wyzwań, które spotykamy zazwyczaj w tradycyjnych odsłonach serii. Tyle tylko, że tutaj towarzyszy nam dwójka bohaterów. Musimy współpracować, by dotrzeć do mety i rozprawić się z oponentami.

Najważniejszym elementem jest mechanika totemu - postacie mogą ustawić się jedna na drugiej, w tym czasie każdy może używać swojej broni, albo też rzucić kompanem znajdującym się wyżej. Pozwala to docierać w niedostępne w inny sposób miejsca lub trafiać oponentów w czułe punkty. To przemyślane i ciekawe urozmaicenie zwyczajnej kooperacji.

W miarę odwiedzania kolejnych poziomów rośnie poziom trudności, otrzymujemy też nowe przedmioty. Zaczynamy od łuków i bomb, a w końcu zyskujemy też dostęp do magicznych różdżek, bumerangów i innych gadżetów znanych fanom cyklu.

Najciekawsze są etapy, które pozwalają każdemu bohaterowi wybrać inny przedmiot, ale wymagają też większego zgrania. Przy okazji pokazują, że rozgrywka z nieznajomymi bywa irytująca. Na początku śmieszny bywa chaos wywołany przez wzajemne niezrozumienie, ale w miarę postępów mniej domyślni gracze po prostu denerwują.

Walkom z bossami towarzyszy sporo emocji

Nie pomaga ograniczony system komunikacji. Do dyspozycji mamy tylko ikonki odpowiadające kilku wypowiedziom czy sygnałom, takim jak „Rzuć”, albo „Chodź tutaj”. O wiele prościej jest jednak połączyć się z przyjaciółmi na TeamSpeaku czy Skypie, albo po prostu rozmawiać ze znajomymi siedzącymi obok - dostępna jest bowiem opcja Download Play, dzięki której możemy „podzielić się” własnym egzemplarzem gry.

Rozgrywka w pojedynkę także jest możliwa, nie jest to jednak przyjemne doświadczenie. Sterujemy bowiem trzema bohaterami, przełączając się między nimi w trakcie gry. Szybko staje się to po prostu niewygodne. Wszyskto zaprojektowano tu z myślą o współpracy z dwójką innych graczy i widać to od razu.

Nie zabrakło oczywiście walk z bossami, choć szkoda, że często widzimy modele wrogów wykorzystane w innych dwuwymiarowych Zeldach. Mimo to, pojedynki te są emocjonujące, a pokonanie wielkiego wroga satysfakcjonuje.

Do powtarzania poziomów zachęca system kostiumów, które możemy wymieniać w miasteczku pomiędzy misjami. By zdobywać kolejne stroje, musimy przekazać projektantowi nie tylko pieniądze, ale i materiały. Zasoby pozyskujemy natomiast właśnie w trakcie gry, w skrzyniach, które znajdujemy na końcu każdego etapu.

Kostiumy to nie tylko inny wygląd, ale też cechy specjalne. Jeden może sprawić, że nie będziemy ślizgać się na lodzie, a inny pozwoli wystrzelić trzy strzały zamiast jednej. Możliwości łączenia tych bonusów jest sporo, to kolejna dobra nowość, którą zaproponowali twórcy.

Porozumiewamy się wyłącznie za pośrednictwem obrazków

Jak zwykle, nowa Zelda zachwyca oprawą audio. Muzyka idealnie pasuje do lekkiego, wesołego charakteru produkcji, a każdy świat oferuje dzięki świetnie dobranym kompozycjom odmienny nastrój.

The Legend of Zelda: Tri Force Heroes to bardziej gra „przystankowa” między kolejnymi większymi i pełnoprawnymi odsłonami cyklu. Potrafi wciągnąć, choć nie sprawia wielkiej przyjemności przy zabawie w pojedynkę, a brak dobrego systemu komunikacji z towarzyszami jest momentami odczuwalny.

7 / 10

Zobacz także