The Medium - Recenzja: uwierz w ducha
Albo nawet trzy.
The Medium to jeden z najstarszych projektów specjalizującego się w horrorach, polskiego studia Bloober Team. Pierwsze informacje o grze krążyły za czasów niesławnej produkcji Brawl, już w 2012 roku. Od tamtego momentu zespół przeszedł długą drogę i z dumą może dziś określać się mianem „polskiego króla horrorów”. Najnowszy projekt potwierdza, że jest to w pełni zasłużone.
The Medium skupia się wokół postaci Marianny - kobiety będącej tytułowym medium, czyli osoby posiadającej dar widzenia i komunikowania się z tym, co czeka nas „po drugiej stronie”. Marianna zostaje wezwana do opuszczonego ośrodka wypoczynkowego Niwa, znajdującego się gdzieś w okolicach Krakowa, w celu rozwiązania zagadki śmierci części personelu i gości.
Opowieść wydaje się stosunkowo prosta, ale posiada na tyle dużo ciekawych wątków pobocznych i wprowadzających w świat smaczków, że z przyjemnością czytamy każdą znalezioną notatkę i zaglądamy w zakamarki w poszukiwaniu sekretów.
Akcja toczy się w Polsce, we wczesnych latach 90., co dla nieco starszego pokolenia graczy - w tym autora niniejszego tekstu - jest dodatkową wycieczką do czasów młodości, kiedy to ulicami mknęło pełno Fiatów 126p, budki telefoniczne były częścią zabudowy miejskiej, a lakierowane parkiety krzykiem mody.
Oprawa wizualna robi ogromne wrażenie, a ray tracing na konsoli Xbox Series X podbija wrażenia z eksploracji każdego zakamarka tej fotorealistycznej przygody. Animacje twarzy wydają się mniej realistyczne względem przepięknego otoczenia, ale za sprawą tego drugiego są wręcz niezauważalne.
Zobacz: The Medium - Poradnik, Solucja
Zupełnie jak za czasów pierwszego Silent Hill, projektanci poziomów wykorzystują sztywny układ kamer, by dokładnie wyreżyserować nastrój i klimat każdego kadru, a my odbieramy je dokładnie tak, jak chcieli byśmy odebrali. Ponad połowa udanego klimatu The Medium to ujęcia i nastrój otoczenia.
Statyczna kamera niesie za sobą pewne konsekwencje w kwestii rozgrywki. Sterowanie główną bohaterką zbliżone jest do tych znanych z klasycznych horrorów i przygodówek, jak wspomniany wcześniej Silent Hill czy też Heavy Rain.
Kto miał styczność z grą studia Quantic Dream, ten wie, że na styku przejść między dwoma różnymi ujęciami kamery na danym poziomie, zmienia się sposób sterowania postacią. Z jednej perspektywy, by iść do przodu Marianna musi być kierowana w górę, lecz po zmianie perspektywy kamery, by kontynuować ruch, musimy już wychylać gałkę w zupełnie inną stronę.
Tego typu sterowanie wydaje się już archaiczne i niewygodne. Mocno odczuwamy to w sekwencjach, gdzie musimy się skradać. Unikanie zagrożenia, które wymaga krycia się za osłonami, wstrzymywania oddechu i jeszcze poruszania się w odpowiednim momencie, często szwankuje, gdy kamera zmienia perspektywę. Na szczęście jest tych sytuacji na tyle mało, że ujmujemy to bardziej jako rzecz wartą odnotowania niż poważny zarzut.
Jedną część gry spędzamy na eksploracji obszarów, gdzie czytamy listy, swoimi mocami odtwarzamy przeszłość i rozwiązujemy proste łamigłówki. Z postępem fabularnym zaczynamy coraz bardziej przemierzać zarówno świat cielesny, jak i astralny, co prowadzi do kilku ciekawych rozwiązań - zarówno w zakresie pracy kamery, jak i rozgrywki.
Marianna może być w obu miejscach jednocześnie. Obrazowane jest to przez podzielenie ekranu na dwie części. Ten ciekawy zabieg wykorzystywany jest na kilka sposobów. Jednym z najciekawszych jest odblokowanie dalszej drogi dzięki bilokacji, czyli oddzieleniu ciała od duszy i wędrówka po zaświatach. Bohaterka poza ciałem może pozostać przez określony czas, co narzuca pewne tempo i buduje klimat. Kiedy z każdym astralnym krokiem widzimy jak po cielesnej stronie Marianna dostaje dreszczy i prawie traci przytomność, to jakoś naturalnie przyspieszamy i szukamy wyjścia.
Świat cielesny, z racji ciekawego odtworzenia świeżych czasów pokomunistycznych, jest przyjemny w eksploracji, lecz dopiero „po drugiej stronie” czujemy pełen klimat The Medium. Zaświaty przypominają obrazy Beksińskiego, a że po śmierci każdy ma „takie piekło, na jakie sobie zasłużył”, to w wielu momentach otoczenie potrafi mocno wcisnąć w fotel i nawet całkiem przerazić. Nie jest to gra, pozwalająca sobie na tanie chwyty, z wyskakującymi znienacka potworami. Tutaj groza budowana jest stopniowo i momentami naprawdę potrafi zaskoczyć czymś niespotykanym.
Cała opowieść zamyka się w obrębie sześciu do ośmiu godzin. Mogłoby się wydawać, że to stosunkowo mało, lecz z drugiej strony gra jest na tyle kompletna i wolna od dłużyzn, że jako dłuższa historia mogłaby się rozwodnić i w efekcie znudzić. Długość jest więc w sam raz, by budzić grozę i satysfakcjonować nastrojem.
Warto pochwalić oprawę dźwiękową i grę aktorów. Niesamowity Troy Baker swoją modulacją niejednokrotnie budzi ciarki, a aktorka odpowiadająca za główną postać dopasowuje ton i emocje do każdej sceny, momentami nawet bawiąc suchymi żartami, którymi próbuje siebie (i nas) podnieść na duchu.
Chociaż długość przygody może budzić wątpliwości, czy warto poznać tę grę za stosunkowo wysoką cenę premierową - pozostawiamy tę decyzję każdemu do rozpatrzenia. Warto jednak podkreślić, że tytuł w dniu debiutu będzie też dostępny w Xbox Game Pass. The Medium, mimo nieco przestarzałego modelu sterowania, jest grą bez wątpienia wartą poznania.
Plusy: | Minusy: |
|
|
Platforma: PC, Xbox Series X/S - Premiera: 28 stycznia 2021 - Wersja językowa: polska (napisy) - Rodzaj: horror, gra przygodowa - Dystrybucja: cyfrowa i pudełkowa - Cena: 180-200 zł - Producent: Bloober Team - Wydawca: Bloober Team
Recenzja gry The Medium została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.