The Swapper - Recenzja
Pełna tajemnic, wciągająca gra logiczna.
The Swapper ma wszelkie podstawy, by trafić do grona najciekawszych gier logicznych ostatnich lat. Niezależni twórcy wykazali się pełnym profesjonalizmem w każdym aspekcie, przykuwając do ekranu fabułą, atmosferą, a przede wszystkim - rozgrywką.
Projekt studia Facepalm można by z łatwością umieścić w ramach klasycznych gier logicznych, gdzie bez większego zastanowienia przechodzimy do kolejnych ekranów z coraz trudniejszymi łamigłówkami. Na szczęście, zamiast prostego schematu, autorzy od początku raczą nas ciężkim i tajemniczym klimatem rodem z najlepszych horrorów science-fiction.
Opuszczona stacja kosmiczna
Lądujemy samotnie na opuszczonej stacji kosmicznej Theseus, na której jedynym kompanem jest początkowo komputer pokładowy. Naszym zadaniem jest zbadanie, co takiego zaszło na stacji. Początkowe obrazki przywodzą na myśl połączenie Dead Space'a z Limbo. Samotna eksploracja enigmatycznego kompleksu i mrok rozświetlany latarką głównego bohatera są niezwykle nastrojowe.
Podobnie jak stopniowe odkrywanie tajemnic Theseusa, odbywające się na trzech płaszczyznach. Historię bazy poznajemy ze znajdowanych dzienników pokładowych, rozmów z pewną personą oraz z retrospekcji. Każda cegiełka przybliża nas do odkrycia intrygującej zagadki, co stale motywuje do dalszej gry.
Podstawą zabawy w The Swapper jest niecodzienne narzędzie pozwalające tworzyć maksymalnie cztery klony naszej osoby oraz zamieniać się z nimi miejscami. Jest to o tyle ważne, że śmierć klona nie pociąga za sobą żadnych konsekwencji, natomiast gdy zginie bohater, to dany etap należy rozpoczynać od nowa.
„Podstawą zabawy w The Swapper jest niecodzienne narzędzie pozwalające tworzyć maksymalnie cztery klony naszej osoby oraz zamieniać się z nimi miejscami.”
Co więcej, stworzone klony mają jedną cechę. Wykonują dokładnie te same czynności, co my. Jeśli poruszamy się w lewo lub skaczemy, to wszystkie stworzone przez nas „odwzorowania" również będą wykonywać te ruchy. Nie obejdzie się więc bez ruszenia głową i przemyślenia kilku kroków naprzód.
Początkowo wydaje się to dość skomplikowane, ale pierwsze etapy idealnie wprowadzają w zasady gry. Same zagadki ograniczają się do jednej lokacji, gdzie naszym celem jest zdobycie kuli. To właśnie dzięki nim możemy otwierać kolejne przejścia na Theseusie i przechodzić do nowych pomieszczeń na stacji. Oczywiście im dalej w las, tym trudniej. Zadania z prostych stają się stopniowo coraz bardziej wymagające, a przy niektórych można zalec naprawdę na długi czas.
Zaskakujące etapy
Tworzenie klonów byłoby na dłuższą metę nużące. Dlatego w trakcie etapów autorzy dodają różne utrudnienia, na przykład w postaci laserów. W miejscach oznaczonych na niebiesko nie możemy tworzyć nowych klonów, a na czerwono - zmieniać się z nimi miejscami. Jest to o tyle ważne, że po kule może sięgać jedynie bohater, a nie jego „bezduszny" odpowiednik. Do tego dochodzą jeszcze lasery fioletowe, łączące cechy obu powyższych, a z czasem również obiekty do przemieszczania, platformy czy odwrócona grawitacja.
Najważniejsze, że autorom udało się stworzyć niepowtarzalne etapy. Każda lokacja zaskakuje czymś nowym. Jedne łamigłówki wyglądają niezwykle skomplikowanie, ale okazuje się, że dość łatwo można się z nimi uporać. Inne, na pierwszy rzut oka banalne, potrafią zaskoczyć, wywołać nerwicę i przykuć do ekranu. Jednak struktura gry sprawia, że zagadek się nie odpuszcza. Są stosunkowo krótkie i niemal czuć, jak śmieją się nam w twarz, rzucając tym samym wyzwanie.
Autorzy zupełnie zrezygnowali z niepotrzebnych utrudnień i sztucznego wydłużenia. Jesteśmy tylko my i problem, który trzeba rozwiązać. Siedzi się więc przed ekranem i kombinuje na dziesiątki różnych sposobów. Kiedy jednak w końcu docieramy do wymarzonej kuli satysfakcja jest przeogromna, a my od razu pchamy się do kolejnego wyzwania. Wszystkie łamigłówki opierają się na logice, a nie na elementach zręcznościowych.
Chwilę odpoczynku możemy zaznać podczas docierania do kolejnych etapów - lokacji. Cała fabuła oraz nawigacja odbywa się bowiem na Theseusie. Odwiedzamy różne zakamarki bazy korzystając przy tym z licznych wind, śluz powietrznych czy teleportów. Pozwala to złapać trochę oddechu i jeszcze lepiej wczuć się w klimat gry. I chociaż cała baza jest sporych rozmiarów, to dzięki możliwości szybkiej podróży oraz podręcznej mapie, gdzie zaznaczano nierozwiązane jeszcze zagadki, docieranie do poszczególnych miejsc odbywa się błyskawicznie.
Świetna i dopracowana
Autorzy dopracowali grę nie tylko od strony fabularnej i mechanicznej, ale także artystycznej. Utrzymane w klimatach science-fiction tła są różnorodne i tajemniczo urokliwe. Chociaż na początku wspomniałem, że w grze jest ciemno niczym w Limbo, to z czasem świat nabiera kolorytu, stając się niepowtarzalnym i przepięknym miejscem. Całość uzupełnia spokojna, podkreślająca nastrój opuszczonej bazy muzyka.
The Swapper to świetna i wciągająca gra logiczna, która niejednokrotnie zmusza do intensywnego wysiłku intelektualnego. W zależności od tego, jak dobrze radzimy sobie z kolejnymi łamigłówkami, przejście tytułu może zająć od czterech do sześciu godzin. Będą to jednak chwile, które na długo zapadną nam w pamięci.