Skip to main content

The Walking Dead Michonne, Epizod 1: In To Deep - Recenzja

Kiepski początek.

Michonne to świetna postać, ale historia z jej udziałem nie jest szczególnie ekscytująca. Ta seria mogła zacząć się lepiej.

Przygodowe The Walking Dead miało swoje silne i słabe momenty - po bardzo udanym debiucie otrzymaliśmy nieco słabsze 400 Days, a potem powrót do formy w drugim sezonie. Debiut trzyodcinkowej miniserii, skupiająca się na jednej z najważniejszych postaci z komiksu i serialu, jest niestety nie najlepszy.

Historia rozpoczyna się mocnym, interesującym akcentem - tytułowa bohaterka stoi samotnie, otoczona przez sporą grupę zombie, siekąc potwory na kawałki maczetą.

Każdy cios niesie ze sobą przebłysk wspomnień, ponurych wydarzeń z przeszłości, które odcisnęły wyraźny ślad na psychice kobiety. Przeskoki między scenami z obozowiska w środku lasu a ciemnym, ponurym mieszkaniem sprawiają, że już na wstępie dostajemy całkiem niezły wgląd w to, co dzieje się w głowie Michonne.

Niestety, czar pryska, kiedy wprowadzenie się kończy. Chociaż Pete - kompan głównej bohaterki, który w obliczu apokalipsy zombie nie stracił ani krzty poczucia humoru - jest świetnym towarzyszem rozmów, jest też jedyną postacią wzbudzającą jakiejkolwiek emocje.

Zobacz na YouTube

Przerysowane czarne charaktery, tłumaczące, że tak naprawdę są całkiem dobrymi ludźmi w okrutnych realiach i parka rozkrzyczanych dzieciaków wciągających nas w swoje kłopoty - wszystkie postacie zdają się marnować czas gracza, nie wnosząc zbyt wiele.

Najsilniejszym elementem odcinka pozostaje bezwzględnie sama Michonne. Ciekawie jest oglądanie, jak twarda, nieco zgorzkniała kobieta ulega traumatycznym wspomnieniom, które jednocześnie pokazują jej ludzką, wrażliwą stronę.

Podczas rozmów wyraźnie widać natomiast, że mamy do czynienia z silną i inteligentną postacią, która nie tylko nie da się łatwo wciągnąć w pułapkę, ale także kilkukrotnie była już na granicy życia i śmierci, ale ze wszystkich takich sytuacji wyszła obronną ręką.

Mimo to, ciężko poczuć, kiedy dokładnie nasze decyzje mają znaczenie. Historia toczy się jakby poza naszą kontrolą i sprowadza się do serii nieszczęśliwych zbiegów okoliczności, a Michonne nie ma zbyt wiele do powiedzenia w wielu z rozgrywających się na ekranie sytuacjach.

W żadnej grze Telltale nie walczyliśmy równie często

Dość duży nacisk położono na element zręcznościowy, czemu trudno się specjalnie dziwić - Michonne z maczetą w ręku dosłownie wycina sobie drogę przez zastępy żywych trupów. Sekwencje rozczłonkowywania kolejnych zombiaków wyglądają tak imponująco, jak tylko pozwala na to silnik gry, jednak konieczność wklepywania kombosów jak w bijatykach jest nieco uciążliwa.

In To Deep trwa niecałe dwie godziny, a częściej jesteśmy widzem niż uczestnikiem zdarzeń, chyba że trzeba akurat skrócić kilku nieumarłych o głowę. Chęć poznania zdarzeń z przeszłości bohaterki może być odpowiednią motywacją do wyczekiwania kolejnych epizodów, ale fabuła nie wygląda zbyt obiecująco.

6 / 10

Zobacz także