Skip to main content

The Wolf Among Us, Episode 4: In Sheep's Clothing - Recenzja

Cisza przed burzą.

Największym problemem opowieści wydawanych w odcinkach jest to, że tempo narracji się zmienia. By odpowiednio budować napięcie, konieczne jest dawkowanie emocji i istotnych wydarzeń. Przedostatni epizod Wolf Among Us przygotowuje grunt pod wielki finał i w efekcie zapewnia najkrótszy i najmniej ciekawy powrót do Fabletown.

Zakończenie trzeciego odcinka mogło mocno podnieść ciśnienie. Poznajemy imię osoby odpowiedzialnej za morderstwa w bajkowej dzielnicy - nowy, silny przeciwnik wyłania się z mroku i prawie masakruje głównego bohatera. Bigby bezsilny i sfrustrowany musi jednak stawić czoło zagrożeniu i odnaleźć kryjówkę przestępcy.

Rozpoczynamy przygodę od bardzo obrazowej sceny leczenia szeryfa przez doktora Swinehearta. Brutalne obrazy podkreślają powagę sytuacji i smutną prawdę - Bigby nie jest niepokonany i siatka przestępcza kontrolująca miasto ma nad nim przewagę. Lekarz zaleca ostrożność, ale musimy zignorować rady, gdyż nikt poza nami nie powstrzyma mordercy.

Zobacz na YouTube

Odwiedzamy kilka nowych lokacji w celu trafienia na trop ściganego przez nas człowieka. Poznajemy również garstkę nowych postaci: Małego Tima, rzeźnika oraz właściciela lombardu. Jedna z tych osób okazuje się nowym, godnym przeciwnikiem, którego pokonanie w pojedynkę staje się nie lada wyzwaniem.

Po drodze napotykamy również znanych już bohaterów opowieści - odcinek rzuca na nich nowe światło, odkrywając rzeczywiste problemy. Fabletown to miasto pełne dłużników i ludzi próbujących odzyskać choć cząstkę godności i pięknego życia, które mieli w baśniowej kranie. Bigby zaczyna widzieć to wyraźnie i ma szansę niektórym osobom chociażby nieznacznie pomóc.

Wszystkie wydarzenia tego epizodu prowadzą jednak do emocjonującego finału, który kończy się w momencie stanięcia twarzą w twarz z prawdziwym machinatorem - osobą odpowiedzialną za wszystkie brutalne i mroczne wydarzenia ostatnich dni. Emocje sięgają zenitu i tam pozostają, gdyż w tym momencie pojawiają się napisy końcowe, a my zdajemy sobie sprawę, że ubyło nam nieco ponad godzinę na całą przygodę w In Sheep's Clothing.

Bohaterom jest trochę przykro, że twórcy nie potrafią utrzymać wysokiego poziomu w każdym odcinku

Zaskakująco krótki epizod zasmuca również budową rozgrywki. Mieliśmy zdecydowanie za mały wpływ na przedstawione wydarzenia. Zero istotnych decyzji moralnych, a wybór miejsca, które należy najpierw odwiedzić pojawia się raz i praktycznie nic nie zmienia. Elementy zabawy detektywistycznej sprowadzają się do trzech nieznaczących analiz otoczenia, które mają zapełnić tylko czas do następnej sceny i nie mają żadnego wpływu na dalsze wydarzenia, gdyż i tak wszystkiego po chwili dowiadujemy się od napotykanych bohaterów.

Nie odczuwamy również jakiegokolwiek wpływu decyzji podjętych w poprzednich epizodach. Bohaterowie - niezależnie od tego, jak ich poprzednio traktowaliśmy - będą zachowywać się tak samo i odegrają ustaloną przez twórców rolę, mimo że nasz stosunek do nich miałby realne szanse na zmianę ich zachowań i kompletnie inny wydźwięk poszczególnych scen. W In Sheep's Clothing czujemy się jak pasażer toru saneczkowego - prowadzeni jesteśmy po jednej wyznaczonej trasie, bez znaczącego wpływu na jej kierunek.

Spacer po chłodni przypomina sceny z dreszczowców

Bolesny jest także brak scen związanych z postaciami poznanymi kilka tygodni temu. Wydaje się, że w ostatnim odcinku zabraknie czasu na odpowiednią eksploatację tak wielu nowych i ciekawych osobowości. Być może jest to również przygotowywanie gruntu pod drugi sezon przygód Wilka - trudno ocenić.

Od strony technicznej gra przejawia coraz mniej niedopracowania w wersji konsolowej. Sceny ładują się stosunkowo szybko, brakuje też „gruchnięć” animacji czy innych widocznych błędów. Czwarty epizod zapewnia najmniej kontroli nad poruszaniem się bohatera, gdyż głównie prowadzimy dialogi pomiędzy ciągle zmieniającymi się scenami.

In Sheep's Clothing nie wprowadza nic znaczącego do wydarzeń już poznanych. Budowa scen i spotkani w poprzednich epizodach bohaterowie pozwalają na wyciągnięcie praktycznie tych samych wniosków. Jedynie odnalezienie kryjówki podejrzanego to faktyczny rozwój fabularny. Mimo dramatycznych wydarzeń i stawiania ostatnich kroków pościgu, nie czujemy kryminalnego zacięcia tego odcinka, a jedynie „grę na czas”, która i tak zbyt szybko się kończy.

6 / 10

Zobacz także