Skip to main content

Thea: The Awakening - Recenzja

Mity i legendy.

Debiut studia MuHa Games okazał się nieco zbyt ambitnym projektem. Gra jest rozbudowana i oryginalna, ale niedostatecznie dopracowana.

Thea to projekt niesamowicie ambitny: łączy elementy gry strategicznej, RPG i paru innych gatunków w spójną, interesującą całość. Niestety, olbrzymi rozmach produkcji polskiego studia MuHa Games nie idzie w parze z bogactwem treści, a z każdą godziną daje się odczuć, że twórcy nieco przecenili swoje możliwości.

Na pierwszy rzut oka Thea to osadzona w realiach słowiańskiej mitologii krzyżówka Civilization i serii Warlock - strategia turowa, w której wysyłamy niewielką drużynę, by badała świat, a jednocześnie zajmujemy się osadą. Duży nacisk położono na fabułę, odkrywaną podczas eksploracji i pokonywania coraz silniejszych wrogów.

Akcja osadzona jest w pozbawionym nadziei świecie - siły ciemności przegnały bogów i doprowadziły do upadku cywilizacji. Po dekadach mroku na niebie Thei pojawiło się wreszcie słońce, a opiekunowie ludzkości próbują powrócić i przywrócić porządek rękami swoich wyznawców.

Rozpoczynając zabawę przejmujemy kontrolę nad małą wioską zamieszkaną przez zbieraczy, budowniczych i wojów. Korzystając z ich umiejętności musimy zgromadzić niezbędne do przetrwania zapasy, rozbudować osadę, by przyciągnąć nowych mieszkańców i wreszcie wyruszyć w świat, żeby znaleźć sposób na przywrócenie władzy naszym bóstwom.

Zobacz na YouTube

Każdy z kilku bogów posiada własną linię fabularną. Podczas gry natkniemy się też na wiele wątków pobocznych, z których część rozwiązujemy podczas dwóch-trzech spotkań z postaciami niezależnymi, a inne stanowią odrębną drogę do ukończenia scenariusza.

Największe wrażenie robi oferowana przez twórców swoboda rozwiązywania kolejnych problemów - większość wyzwań możemy rozstrzygnąć siłowo, jednak decydując się na tę ścieżkę ryzykujemy życiem podopiecznych. Chcąc uniknąć rozlewu krwi, możemy spróbować zatruć lub zastraszyć przeciwników, albo znaleźć sposób, by osłabić ich przed starciem.

Oczywiście wiele alternatywnych rozwiązań wymaga specyficznych umiejętności, a w przypadku nieodpowiednio dobranej drużyny rozmowa czy skradanie może okazać się znacznie trudniejsze niż okładanie wrogów żelazem, ale różnorodność dostępnych opcji sprawia, że przez długie godziny trudno oderwać się od ekranu.

Sposób przedstawienia fabuły, bogate, solidnie przygotowane opisy i świetne ilustracje jasno pokazują, że Thea to owoc pasji ludzi, którzy doskonale znali temat, nad którym pracowali. Odkrywanie zakątków świata i poznawanie elementów słowiańskiej mitologii to czysta przyjemność, zaburzana jedynie momentami przez lektora, nie zawsze radzącego sobie z poprawną wymową w języku angielskim.

Strategiczno-ekonomiczna strona gry jest dość prosta - przypisując część podopiecznych do zbierania drewna i żywności gwarantujemy, że nikt nie będzie chodził głodny, a z pomocą surowców możemy tworzyć narzędzia i budynki zwiększające siłę plemienia.

Do osady łatwo się przywiązać - to nasza jedyna wioska

Wioska rozwija się wraz z pojawianiem się dzieci i wędrowców. Gdy jeden z maluchów dorasta, możemy wybrać dla niego profesję upewniając się tym samym, że posiadamy odpowiednią liczbę robotników, zbieraczy czy wojowników, a także zyskując co pewien czas przedstawiciela jednej ze specjalnych zawodów, takich jak zielarz.

Druga z grup - wędrowcy - nie oferuje możliwości wyboru profesji, przez co zdani jesteśmy na kaprysy komputera, jednak przy odrobinie szczęścia możemy tą drogą zyskać potężnego trolla, uzdolnionego magicznie elfa albo… dzika, który świetnie sprawdza się w walce.

Wszyscy mieszkańcy opisani są szeregiem umiejętności określających skuteczność w boju, podczas zbierania surowców i produkcji narzędzi czy ulepszeń. Wyjątkowe talenty pozwolą też rozwiązywać napotykane w trakcie przygody problemy. Przykładowo, znawca folkloru pomoże w pozbyciu się duchów.

Rozwój przebiega w dość specyficzny sposób - wszyscy nasi podopieczni dysponują jedną pulą doświadczenia, dlatego po zebraniu odpowiedniej liczby punktów, każdy członek plemienia ulepsza jedną zdolność.

Najbardziej oryginalnym, a zarazem problematycznym elementem rozgrywki, jest system konfliktów - karciana mini-gra wykorzystywana do toczenia bitew, dyskusji czy odprawiania rytuałów. Każdy z naszych podopiecznych jest osobną kartą, o konkretnej sile, wytrzymałości i specjalnych umiejętnościach. Toczenie bitew potrafi dać sporo frajdy. Musimy sporo główkować i planować odpowiednie zagrania, co dodaje grze głębi.

Uczestnikom ekspedycji przydzielamy wyposażenie

Ciekawy aspekt rozwiązywania konfliktów dość szybko staje się jednak monotonny, zachęcając do korzystania z opcji automatycznego rozstrzygnięcia. Kiedy dodatkowo okazuje się, że niektóre zdarzenia musimy powtarzać kilkukrotnie, gra staje się męcząca.

Szkoda też, że nie budujemy nowych miast. Całe życie osadników obraca się wokół pojedynczego ośrodka. Rozwiązanie to jest dość ograniczające i sprawia, że badanie odległych zakątków mapy stanowi spory problem. Jednocześnie jednak mamy poczucie, że otacza nas wrogi, ponury świat, w którym trudno przetrwać.

Przez kilka godzin trudno oderwać się od Thei - solidna kreacja świata, ciekawe przygody, unikalny system walki. Z czasem jednak eksploracja przestaje zaskakiwać, zadania stają się powtarzalne, a karty zwyczajnie męczą, sprawiając, że bardzo obiecujący tytuł rozczarowuje.

6 / 10

Zobacz także