Skip to main content

Thimbleweed Park - Recenzja

Świetny powrót do przeszłości.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
Mechanika z przeszłości nie przeszkadza, oprawa retro wypada bardzo dobrze, a opowieść jest świetna. Czego chcieć więcej?

W dobie dziesiątek remasterów i odświeżania przeróżnych serii sprzed lat, twórcy Thimbleweed Park idą w drugą stronę, wracając do klasycznych pikseli i systemu poleceń z czasownikami, rodem z końcówki lat 80. ubiegłego wieku i Maniac Mansion. Zbytni anachronizm? Nie, wyszło świetnie.

Niezależna produkcja to dzieło mistrzów gatunku - Rona Gilberta i Gary'ego Winnicka - oraz ich studia, Terrible Toybox. Duet weteranów ma w dorobku najważniejsze pozycje Lucasfilm Games i LucasArts, jak Monkey Island, Day of the Tentacle i wiele innych. Wydaje się, że gry tego typu nie mają szans na zainteresowanie współczesnego odbiorcy, lecz sięgnięcie po standardy z przeszłości oraz - przede wszystkim - interesująca, zabawna i świetnie napisana historia przekładają się na jedną z najciekawszych przygodówek ostatnich lat.

Główną „innowacją” w mechanice jest postawienie na klasyczny system czasowników. Na dole ekranu z listy wybieramy więc „otwórz”, „daj”, „podnieś”, „zamknij” i inne. Wskazujemy czynność, a następnie klikamy obiekt na ekranie, w ten sposób wchodząc w interakcje ze światem. Ułatwieniem jest fakt, że pod prawym przyciskiem myszy zawsze znajduje się podstawowa akcja kontekstowa, jak rozmowa z postacią, otwarcie drzwi czy obejrzenie elementu.

Delores chce tworzyć gry, czym ściąga na siebie gniew wuja

Tak wybitnie klasyczne podejście ma swoje minusy, które nie zmieniły się przez niemal 40 lat. Niekiedy musimy być bardzo specyficzni w komendach. Dla przykładu, przez dłuższy moment zablokowałem postępy przez tabliczkę wiszącą na pewnych schodach w posiadłości. Uznałem, że należy zdjąć ją przez „pociągnięcie”, kiedy należało ją po prostu „podnieść”.

Również próby łączenia „wszystkiego ze wszystkim”, do czego w Thimbleweed Park nieuchronnie dochodzi, są znacząco spowalniane przez potrzebę wskazywania komendy użycia za każdym razem. W ekwipunku przenosić można całkiem sporo przedmiotów, ponieważ przygotowano wiele przeróżnych „fałszywek”, które - choć można je podnieść - ostatecznie do niczego się nie przydają. Ale o tym dowiadujemy się za późno.

System komend jest w gruncie rzeczy niepotrzebny, ale jest kluczowym elementem bazowych założeń, mówiących o przygotowaniu przygodówki idealnie oddającej klimat i wykonanie produkcji sprzed lat. Na całe szczęście nie musimy jednak grać w 480p, ponieważ pikselowa oprawa graficzna skaluje się sprawnie na współczesne rozdzielczości. Co więcej, lokacje wyglądają świetnie i są pełne detali, drobnych smaczków oraz interesujących wskazówek.

Zobacz na YouTube

Akcja toczy się w tytułowym miasteczku, a historia zaczyna się od tajemniczego morderstwa i zwłok znalezionych pod mostem. Na miejsce przybywają agenci Angela Ray oraz Antonio Reyes, lecz szybko okazuje się, że miejscowy szeryf nie jest zbyt przyjaźnie nastawiony, a cała sprawa ma drugie, trzecie, a nawet czwarte dno, związane najczęściej ze spaloną fabryką poduszek oraz zmarłym niedawno przemysłowcem i wynalazcą - właścicielem kompleksu.

Łącznie kontrolujemy pięć postaci, najczęściej z możliwością swobodnego przełączania się pomiędzy kilkoma z nich. Plejada bohaterów jest zróżnicowana i wypada świetnie. Poza agentami mamy przeklętego i wulgarnego klauna; dziedziczkę fortuny, która postanowiła zająć się produkcją gier oraz pechowego brata wspomnianego przemysłowca, którego prowadzimy też jako ducha - co sprytnie i pomysłowo zmienia listę dostępnych czasowników.

Fabuła jest wielowarstwowa, a wraz z postępami odkrywamy kolejne, ukryte motywacje obsady. Co najważniejsze, śledzenie wydarzeń jest wyjątkowo wciągające, a rozwiązanie każdej zagadki popychającej akcję do przodu - wyjątkowo satysfakcjonujące. Oczywiście, nie cała piątka zachowała podobny poziom i szczególnie irytować mogą przygody ducha w hotelu, lecz ogólnie opowieść jest bardzo mocną stroną Thimbleweed Park - a to przecież kluczowy element każdej przygodówki. Również zakończenie zasługuje na pochwałę, za sprawne zakończenie wątków i dawkę emocji.

Przeklęty klaun Ransom nie jest zbyt miły

Przejście prosto z Mass Effect: Andromeda przypomina też, jak przyjemnie obcować ze scenariuszem na wysokim poziomie. Dialogi czyta się z przyjemnością, a postacie niezależne są barwne i w dosłownie kilku mądrych liniach tekstu obdarzane własnymi osobowościami i charakterem, którego w najnowszej grze BioWare brakuje przez 70 godzin.

Jest też śmiesznie. Thimbleweed Park sprawdza się świetnie jako satyra na seriale „Miasteczko Twin Peaks” czy „Z Archiwum X”. Nie jest to humor nachalny czy wulgarny, lecz stara szkoła gier przygodowych, z zabawnymi powiedzonkami, sytuacjami i ripostami. Nie wszystkie dowcipy lądują idealnie, ale udanych momentów czy linii dialogowych nie brakuje.

Kolejnym ważnym elementem każdej przygodówki są zagadki. Tutaj produkcja Terrible Toybox nie nawiązuje na szczęście szeroko do przeszłości, ponieważ większość zagwozdek rozwiązujemy w dość logiczny sposób, choć często po dłuższym kombinowaniu. Na pewno nie brakuje mniej racjonalnych pomysłów, ale bardzo dobrym są drobne podpowiedzi, wkomponowane w dialogi czy opisy przedmiotów. Jest też pomocny dziennik z listą zadań do wykonania.

Agenci Ray i Reyes mają własne plany...

To ostatnie przydaje się szczególnie po kilku godzinach wprowadzenia, gdy struktura gry staje się otwarta i możemy kilkoma postaciami zwiedzać całe miasto, w którym nie brakuje mniej lub bardziej dziwacznych lokacji - atrakcji jest sporo. Nawet jeśli utkniemy na jednym zadaniu, do zrealizowania zawsze mamy kilka innych celów, więc wystarczy przełączyć się na kolejną postać i spróbować czegoś innego.

Thimbleweed Park to idealna propozycja dla fanów gier przygodowych - tych starszych, jak i nieco młodszych. System czasowników wymaga przyzwyczajenia, lecz na pewno nie przeszkadza w odkrywaniu bardzo dobrej opowieści, poznawaniu ciekawych postaci, eksplorowaniu ciekawych lokacji i rozwiązywaniu interesujących łamigłówek.

Zobacz także