„To koniec Steama” w Turcji i Argentynie. Ceny poszybowały w górę o setki procent
Zrezygnowano z lokalnych walut.
To już koniec Steama - obwieścili gracze w Turcji i Argentynie, widząc nowe „regionalne” ceny gier, rosnące w niektórych przypadkach o tysiące procent.
Winne są słabe waluty w tych krajach, przez które lokalne ceny było dużo niższe niż w innych regionach świata, co część użytkowników wykorzystywała, by kupować gry taniej. Valve miało w końcu dość i ostatecznie - w listopada - zrezygnowało z kwot z peso i w lirze, przechodząc po prostu na dolary amerykańskie. To oznacza ogromne podwyżki, sięgające... ponad 4 tysięcy procent.
Ten ekstremalny przykład - 4296 proc. - dotyczy Civilization 6 w Argentynie. Raft jest tam droższe o 3182 proc., Stardew Valley o 2977 proc., a Bioshock Infinite o 2696 proc. Wymieniać można długo. Jak podliczył jeden z użytkowników, średnia podwyżka w tym kraju w koszyku popularnych gier wynosi 492,05 procent.
Są pewne nadzieje na zmiany. Valve informowało o modyfikacji waluty, lecz wielu wydawców nie ustaliło nowych cen regionalnych i postawiło po prostu na automatyczny system na Steamie. Jak można się domyślać, to właśnie te najbardziej radykalne przykłady i można być może oczekiwać, że firmy ostatecznie zmienią te kwoty. Może.
„To koniec Steama zarówno dla Turków, jak i dla Argentyńczyków” - głosi popularny wpis w serwisie Reddit. „Jestem z Argentyny. Wczoraj wydałem 46 tysięcy pesos na kilka gier. Teraz kosztowałyby mnie 701 tysięcy” - opisuje jeden z mieszkańców regionu. „Gracze z Turcji odchodzą na razie ze Steama, to smutne” - komentuje kto inny. „Nie jest wcale zabawne, gdy gry kosztują tyle, co miesięczna wypłata”.
W Argentynie sytuacja jest jeszcze gorsza, ponieważ gracze kupujący gry na Steamie w tym kraju muszą opłacić dodatkowo podatek, który wynosi dokładnie... sto procent. „Być może nasz rząd teraz się tego pozbędzie, więc zawsze coś” - wyraża nadzieję jeden z graczy.
„Valve wie, że będziecie piracić gry. Rozumieją, że stracą pieniądze z Argentyny i Turcji. Niestety, ta kwota jest niczym w porównaniu do pieniędzy utraconych z powodu pajaców zmieniających kraje i niepłacących uczciwych cen” - argumentuje kto inny. „Winić należy tych ludzi, a nie Valve”.