„To nie miała być krytyka kapitalizmu”. Tim Cain przypomina, o co właściwie chodziło w Falloucie
Choć różne interpretacje są mile widziane.
Konsekwencje wypływające z chciwości ludzi u władzy to jeden z popularniejszych motywów w gatunku dystopii i postapokalipsy. Czy oznacza to jednak, że seria Fallout - w której podobnych historii nie brakuje - powstała głównie po to, by wytykać problemy kapitalizmu? Twórca cyklu zaprzecza.
Tom Cain - bo o nim mowa - opublikował na swoim kanale YouTube materiał z wymownym tytułem „Capitalism”, w którym opowiedział m.in. o swoim podejściu do prowadzenia firmy, jak i... patologiach amerykańskiego systemu lotniczego. Materiał zachęcił komentujących do szerszej dyskusji na temat systemów gospodarczych oraz - oczywiście Fallouta.
„Dla mnie ta gra była krytyką kapitalistycznej chciwości (Vault-Tec i inni) i nadmiernej militaryzacji, ale gdzieś wyczytałem, że się z tym nie zgadzasz. Czy to prawda?” - pyta jeden z graczy.
„Krytyka kapitalizmu nigdy nie była celem Fallouta” - odpowiada Cain. „W rzeczywistości gra robiła wszystko, aby zaznaczyć, że inne kraje, takie jak Chiny, także zachowywały się okropnie. Jeśli już, to Fallout mówi o tym, że wojna jest nieunikniona z uwagi na fundamenty ludzkiej natury”.
„Nie wydaje mi się, żeby w moich grach był jakiś wspólny motyw - może jedynie nieufność wobec władzy - ale [...] ludzie będą interpretować je na różne sposoby” - pisze dalej Cain. „I to jest w porządku. Każdy wnosi swoją własną perspektywę, a jedna opowieść może oznaczać różne rzeczy dla różnych ludzi”
Zawężenie historii pierwszych odsłon Fallouta do przekazu „chciwe i wielkie korporacje są złe" faktycznie byłoby sporym uproszczeniem. Co prawda w serialu postawiono już na mniej subtelne podejście, przedstawiając cały osobny wątek poświęcony cynicznym planom Vault-Tec i innych gigantów, ale finalnie i tak najważniejszym przekazem opowieści było zdanie: „Wojna. Wojna nigdy się zmienia”.