Total War: Rome 2 - Cezar w Galii DLC - Recenzja
Juliusz Cezar kontra Wercyngetoryks.
Pierwszy duży dodatek do Rome 2 to minikampania, rozgrywająca się na ziemiach Galii. Do boju z groźnym przeciwnikiem stajemy jako dowódca jednej z czterech frakcji. Nowe jednostki i jedna bitwa historyczna oraz usprawnienia trybu sieciowego, to jednak trochę za mało, jak na wygórowaną cenę tego DLC.
Total War: Rome 2 przeszło długą drogę od dnia premiery do miejsca, w którym jest dziś. Twórcy gry, oprócz pochwał, pokornie przyjęli krytykę graczy, słusznie zarzucających produkcji liczne błędy, w szczególności niezoptymalizowany kod, przez który nawet potężne komputery niemiłosiernie się krztusiły. Spadki liczby klatek na sekundę poniżej 25 były standardem.
Od tego czasu Creative Assembly opublikowało kilka dużych aktualizacji. Nie sposób wymienić setek zmian, które wprowadziły w rozgrywce. Zbalansowano jednostki, poprawiono masę błędów, dodano nowe frakcje oraz zmodyfikowano sztuczną inteligencję, która radzi sobie znacznie lepiej, choć wciąż zdarzają się mało logiczne decyzje strategiczne przeciwników. Pochylono się również nad poprawieniem wydajności gry. Wszystkie te zmiany wyszły Rome 2 na lepsze i choć jest jeszcze co poprawiać, producenci nie zaprzestają prac, zapowiadając kolejną aktualizację.
Z biegiem czasu w sprzedaży pojawiły się pierwsze DLC, dodające frakcje; w końcu też doczekaliśmy się widoku krwi na polu walki pod postacią dodatku „Blood & Gore" - chociaż płacenie 2,49 euro za tego rodzaju zmianę znów zakrawa na absurd. Rozrosła się również scena moderska, oferująca mnóstwo interesującej zawartości.
Tymczasem, wraz z ósmą łatką, udostępniono pierwszy duży dodatek fabularny do Rome 2. Nosi on podtytuł „Cezar w Galii" i, jak nietrudno się domyślić, przenosi nas do Galii podbijanej przez Rzymian. Przygoda rozgrywa się w latach 58 - 51 r. p.n.e., za głównego dowódcę po stronie Rzymu otrzymujemy wielkiego Juliusza Cezara, a sama gra została stworzona w oparciu o jego pamiętniki pod tytułem „O wojnie galijskiej". Co ciekawe, w całej grze natkniemy się na sporo cytatów z tego dzieła.
Rozpoczynając zabawę, tradycyjnie dokonujemy wyboru po której stronie konfliktu staniemy. Możemy zacząć jako Rzym i poprowadzić armie dowodzone przez Juliusza, lub pokierować jednym z plemion barbarzyńskich. Arwenowie przedstawieni są jako obrońcy Galii, na których czele stoi główny przeciwnik Rzymian, król Wercyngetoryks. Swebowie to germańscy najeźdźcy, zagrażają Rzymowi swoją silną ekspansją terytorialną. Ostatnia grywalna nacja to dzielne plemię belgijskie - Nerwiowie.
Warto dodać, że do podstawowej wersji gry, dodatek przynosi również nowe grywalne nacje, a są to: Bojowie, Nerwiowie oraz Galatowie. Co zrozumiałe, każda z nacji charakteryzuje się innymi cechami i możliwościami. Grając Rzymem otrzymujemy pod komendą duże siły militarne, których celem jest stłamszenie galijskich plemion i wywoływanych buntów. Gdy jednak zdecydujemy się na pokierowanie barbarzyńcami, staniemy przed misją zjednoczenia plemion pod swoją władzą i odparcie najazdu Rzymian.
Grę rozpocząłem Rzymianami. Przytaczając słowa Juliusza Cezara: „Galia jako całość dzieli się na trzy części". Najpierw przyjdzie nam rozprawić się z Helwetami, zagrażającymi naszym granicom. Wraz z upływem czasu i wzrastającą potęgą militarną Rzymu, zapędzimy się w głąb kontynentu europejskiego, docierając aż do wybrzeży Morza Celtyckiego.
Mapa „Cezara w Galii" obejmuje terytorium północnych Włoch, oraz dzisiejszej Francji, Szwajcarii, Belgii, Holandii, południowej Anglii i znacznej części Niemiec. To okrojenie dostępnych terenów względem głównej kampanii gry - niemniej, całkiem zrozumiałe. W zamian Galię podzielono na większą liczbę prowincji, bo aż 18 - z nowymi osadami i stolicami. Dzięki temu, choć na pierwszy rzut oka dostajemy niewielki teren pod ekspansję, szybko okazuje się, że nie zabraknie ziem do podbicia.
Z racji tego, że w podstawowej wersji Rome 2 jedna tura to jeden rok, a dodatek rozgrywa się na przestrzeni ledwie kilku lat, zmodyfikowano system tur. Teraz jedna kolejka to okres dwóch tygodni. Wprowadzono również wyraźniejsze zmiany pór roku. Ciepła jesień może przynieść bogatsze plony, a sroga zima zdziesiątkuje wojska przebywające w otwartym terenie. Warto dodać, że dodano też efekty pogodowe na mapie strategicznej. Pada deszcz, śnieg, a zima przechodzi w wiosnę, co zaobserwujemy poprzez topniejące lody, a jesień mieni się ciepłymi złotymi barwami. Wygląda to ślicznie.
Poza dodaniem postaci historycznych, takich jak Juliusz Cezar, Wercyngetoryks czy Marek Antoniusz, rozgrywka nie odbiega znacząco od tego, co znamy z podstawowej wersji. Dodano nowe jednostki, plemiona galijskie wzniecają częstsze bunty; miłośnicy Total War poczują się jak w domu. Jeśli mamy już doświadczenie w boju, a zdecydujemy się na pokierowanie Rzymem, warto rozpocząć zabawę na wyższym poziomie trudności.
Poziom „normalny” jest zbyt niski dla zaawansowanego gracza. Wojska dowodzone przez Juliusza Cezara rozbijają w pył przeważające oddziały Galów. Co prawda, podbicie całej mapy zajęło mi 12 godzin, ale można tego dokonać jeszcze szybciej, skupiając się na ekspansji. Gra barbarzyńcami jest nieco większym wyzwaniem. Przede wszystkim, nim staniemy do walki z Rzymem, najpierw musimy sprzymierzyć się z kimś lub podbić sąsiednie plemiona. W przeciwnym przypadku Rzym połknie nas w mgnieniu oka.
W trybie bitew historycznych dostaliśmy jedną nową, stoczoną w Alezji w 52 r. p.n.e. Juliusz Cezar szturmuje oddziały Wercyngetoryksa zamknięte w forcie, ale rebelianci otaczają go i sytuacja rzymskiego dowódcy jest nie do pozazdroszczenia. Musimy walczyć na dwóch frontach. Wymagająca to bitwa, a zwycięstwo daje nader sporą satysfakcję.
Bez wątpienia „Cezar w Galii" to niezły dodatek, ale nie jest pozycją obowiązkową dla miłośników serii. Przynosi zdecydowanie za mało zmian i nowości w stosunku do podstawowej wersji gry. Sugerowana cena DLC to aż 15 euro. Z zakupem lepiej poczekać do czasu, gdy pojawią się stosowne promocje.