Skip to main content

Trackmania Turbo - Recenzja

Żądza prędkości.

Fani serii mogą być rozczarowani pewnymi brakami w wersji PC, ale nowa Trackmania to udany sequel oferujący mnóstwo zawartości.

Trackmania powraca w świetnym stylu po przygodzie z niezbyt przemyślanym modelem dystrybucji poprzedniej odsłony. Turbo to kompletny produkt, który zapewnia wiele godzin dobrej zabawy na różnorodnych trasach.

Kampania to równe dwieście torów, gdzie do zdobycia czekają medale - brązowy, srebrny i złoty. Rzadko kiedy udaje się zgarnąć ten najcenniejszy od razu, ale ponowne podejścia są równie emocjonujące, co „pierwszy raz” na danym etapie.

Powtórki i wracanie na start, by przejechać daną trasę na nowo to zresztą nieodłączna część rozgrywki. Najważniejsze jest tu bicie rekordów i perfekcyjne przejazdy. Szaleńcza prędkość - najczęściej na liczniku widzimy ponad 200-300 km/h - powoduje, że najmniejszy błąd zmusza do restartu.

Zabawa bywa więc frustrująca, ale w dosyć specyficzny i przyjemny sposób. Uczucie towarzyszące porażce przypomina nieco sytuację z Dark Souls, gdy boss zabija nas, kiedy już prawie go wykończyliśmy. Przeklinamy grę i deweloperów, ale z ochotą podejmujemy wyzwanie raz jeszcze.

Model jazdy jest czysto zręcznościowy, jak zawsze w Trackmanii. Można zapomnieć o realistycznym zachowaniu aut. Pędzimy po prostej, by za moment wjechać na potrójną pętlę, a przy wylocie wzbić się w powietrze na wyskoczni i bezwładnie wystrzelić w kierunku dalszej części odcinka - takie sytuacje to norma.

Zobacz na YouTube

Deweloperzy przygotowali tym razem cztery różne środowiska, a każde to nieco inny model jazdy. Trasy w kategorii Canyon pozwolą na efektowny drift, w Valley zjedziemy z asfaltu na błoto, w Lagoon trafimy na magnetyczne trasy pozwalające nawet jeździć do góry kołami, a tory typu Stadium oferują klasyczny styl jazdy i najbardziej przyczepne wozy. Auta są przypisane do konkretnych środowisk, sami wybieramy tylko wzory karoserii.

Walka o pobicie kolejnych rekordów i zyskanie jak najlepszego czasu w każdym etapie jest uzależniająca. Nie mija nawet kilkanaście minut, a już jesteśmy mocno zaangażowani i nie odpuszczamy, dopóki nie zdobędziemy - co najmniej - srebra.

Wszystkie trasy są zaprojektowane z pomysłem, niemal każda czymś zaskakuje. Są też wyjątkowo różnorodne. Poziom trudności rośnie w miarę jak odblokowujemy kolejne tory w kampanii. Na niektórych nawet walka o brązowy medal jest ciężka, ale rozgrywka jest na tyle przyjemna, że nigdy nie czujemy się zniechęceni.

Poczucie prędkości potęguje oczywiście płynne, bezproblemowe działanie - przynajmniej w wersji PC, którą testowaliśmy. Lokacje są szczegółowe, różne efekty graficzne prezentują się świetnie, chociaż rzadko kiedy mamy okazję, by podziwiać widoki.

Auto zachowuje się inaczej w zależności od nawierzchni, ale gra i tak nie ma nic wspólnego z realizmem

Istotnym - a może i najważniejszym - elementem gry pozostaje tryb sieciowy. Stworzymy lub dołączymy do serii wyścigów innych użytkowników, by rywalizować o jak najlepszy czas. Motywacja do poprawiania wyników jest o wiele większa, gdy konkurencja to prawdziwi gracze, a nie sztuczna inteligencja.

Nie można jednak powiedzieć, że ścigamy się z innymi. Na trasie widzimy tylko „duchy” pozostałych uczestników, co jest jednak w pełni zrozumiałe. Przy takich prędkościach, wprowadzenie systemu kolizji w rozgrywce sieciowej byłoby niezwykle denerwujące i niepraktyczne. Zderzenia możemy włączyć tylko przy grze na jednym ekranie ze znajomymi.

Ciekawostką i zupełną nowością jest specyficzny tryb dla dwóch graczy, którzy w Double Driver przejmują kontrolę nad jednym pojazdem. Muszą się idealnie zgrać, by dotrzeć do mety. To jednak głównie zabawa dla śmiechu.

Otrzymujemy również rozbudowany edytor tras, przy pomocy którego stworzono zresztą wszystkie etapy dostępne w grze. Możliwości jest wiele, a jeżeli poświęcimy trochę czasu, zaprojektujemy naprawdę skomplikowane tory, które później będziemy mogli udostępnić innym.

Przykładowa trasa z edytora - tak, to wszystko jest możliwe

W wersji PC zabrakło prywatnych serwerów, zrezygnowano także ze wsparcia dla modów. To spore rozczarowanie dla wiernych fanów cyklu - w końcu Trackmania od zawsze związana była przede wszystkim z komputerami, a fanowskie, zmodyfikowane serwery gromadziły duże społeczności. Możemy też zapomnieć o „wrzuceniu” do gry własnych utworów muzycznych z dysku. Szkoda.

Trackmania Turbo byłaby najlepszą odsłoną serii, gdyby nie brakujące elementy w wersji PC. Jednak nawet mimo tych niedociągnięć, grę łatwo polecić każdemu, kto czuje żądzę prędkości i nie boi się wyzwania, które w jednej chwili frustruje, by parę sekund później sprawiać frajdę.

8 / 10

Zobacz także