True Stalker. Dzięki niemu znowu poczułem zew Zony
W poszukiwaniu artefaktów.
Ostatnio do Zony wracam znacznie częściej niż przez ostatnie lata. S.T.A.L.K.E.R. to bez wątpienia jedna z moich ulubionych serii i GSC nie musiało robić wiele, by zachęcić mnie do zainteresowania się ich nadchodzącym tytułem. W oczekiwaniu na premierę S.T.A.L.K.E.R.: Heart of Chornobyl ratuję się wyszukiwaniem kolejnych modów, które choć na chwilę umożliwią mi powrót do Stefy Wykluczenia. Jednym z najlepszych jest True Stalker.
Jego twórcy postanowili opowiedzieć zupełnie nową historię rozgrywającą się obok wydarzeń z oryginalnej trylogii. Wcielamy się w młodego stalkera, czyli poszukiwacza artefaktów o ksywce Topór (podanie prawdziwego imienia w Zonie przynosi pecha) i próbujemy zarobić na nowy sprzęt, by spełnić marzenie o zwiedzeniu terenów bliżej serca ogrodzonej strefy.
Zarobisz, jeśli Zona będzie łaskawa
Topór to tylko jeden z wielu stalkerów, którzy z różnych powodów nie potrafili ułożyć sobie życia na Wielkiej Ziemi, czyli w świecie zewnętrznym oddzielonym wojskowym kordonem od Strefy Czarnobylskiej. Zona, czyli teren pełen niebezpiecznych anomalii przeczących działaniu znanej fizyki, sprawia wrażenie, jakby posiadała własną świadomość. Choć jej historia jest znacznie bardziej pokręcona i mija się z rzeczywistością, jej początki sięgają 1986 roku, w którym doszło do awarii 4. bloku Elektrowni Jądrowej w Czarnobylu.
Mając odpowiednie znajomości oraz trochę szczęścia, można ominąć wojskowe posterunki i samemu spróbować zarobić na artefaktach, które mają nadnaturalne właściwości. Przemytnicy dostarczają drogocenne przedmioty na teren Wielkiej Ziemi, gdzie przerabiane są na biżuterię dla bogatych kolekcjonerów, którzy czerpią korzyści z niezwykłych cech artefaktów. Fabuła modyfikacji - a przynajmniej jest znaczna część - skupia się drobnych zleceniach, które wykonujemy dla mieszkańców strefy, co z czasem pozwala nam zbudować reputację doświadczonego stalkera.
Modyfikacja wprowadza wiele pomniejszych historii, które budują niepowtarzalny, autentyczny klimat tego miejsca. Zdarzyło mi się pomóc odbudować reputację pechowego nowicjusza, który przez swoją lekkomyślność naraził towarzyszy na śmierć. W jednym ze zniszczonych budynków na Wysypisku spotkałem zagubionego dezertera, który korzystając z moich układów i reputacji, opuścił Strefę Wykluczenia. Przypadkiem wplątałem się także w konflikt między dwoma wybitnymi naukowcami, którego tłem było dziwne urządzenie stworzone z mózgu posiadającego telepatyczne zdolności mutanta.
W Zonie może się wydarzyć wszystko, co nieprawdopodobne. To przypomniało mi, za co najbardziej cenię moje własne „podróże” do Zony i dlaczego wciąż szukam kolejnych przygód w tym miejscu. Seria S.T.A.L.K.E.R. jest pod wieloma względami unikalna. Możliwość chwycenia za wytartego kałasznikowa i przemierzania Czarnobylskiej Strefy Anomalnej, czyli interpretacji prawdziwego miejsca wzbogaconego mitami i miejskimi legendami od premiery pierwszej części wzbudzała we mnie ciekawość i zachwyt.
Bez wahania sięgnąłem po książkową inspirację twórców „Piknik na skraju drogi” oraz mody tworzone przez społeczność, która podobnie jak ja, chciała przeżyć jeszcze więcej ciekawych chwil w tym miejscu. To nie Fallout pełny specyficznego humoru i odniesień do amerykańskiej popkultury, tylko brudny teren tuż za naszą wschodnią granicą, w którym awaria elektrowni w latach 80. - kilka lat przed moimi urodzinami - odcisnęła piętno na polskim społeczeństwie, o którym słyszałem z licznych opowieści moich rodziców.
Zona w True Stalker jest piękna jak nigdy wcześniej
True Stalker nie zawodzi także pod względem graficznym. Twórcy wycisnęli ostatnie soki z leciwego już silnika X-Ray Engine, a dodatkowa implementacja popularnej modyfikacji Gunslinger - całkowicie przerabiającej uzbrojenie i jego ulepszanie - sprawia, że projekt znacznie różni się od oryginału stworzonego przez GSC. Bujna roślinność, efekty cząsteczkowe i tekstury o wyższej rozdzielczości to tylko kilka punktów z szeregu wprowadzonych usprawnień.
Zarówno nowe, jak i znane już lokacje sprawiają wrażenie, że Zona na nowo potrafi zaskoczyć. Mapa pełna jest także autorskich anomalii i ciekawych miejsc do zwiedzania, jednak twórcy zrezygnowali zupełnie z rozwiązań związanych z A-life, które w oryginalnej serii sprawiały, że Zona i jej mieszkańcy żyli własnym życiem. Nie spotkamy więc patroli innych frakcji, a bandyci pojawiają się zawsze w tych samych miejscach, a szkoda, bo w pewnym momencie podróże między lokacjami zaczęły być nudne.
Mimo ogromnej pracy twórców włożonej w wykonanie modyfikacji niektóre elementy projektu mogły wypaść znacznie lepiej. Od pewnego momentu główny wątek pędzi po wszystkich udostępnionych lokacjach, a ja dosłownie byłem teleportowany z miejsca na miejsce. Przez chwilę oglądałem cutscenki lub walczyłem z kilkoma przeciwnikami, by znowu przenieść się gdzie indziej. Mimo tych fabularnych zabiegów w grze nie udostępniono żadnej formy szybkiej podróży, więc prócz tych dziwnych teleportacji, puste po wykonaniu zadań tereny Zony musiałem przechodzić na piechotę. To jednak nie przekreśla reszty zalet projektu i wciąż uważam go za pozycję obowiązkową dla każdego fana uniwersum.
Legendę serii S.T.A.L.K.E.R. od dawna buduje skupiona wokół niej społeczność, tworząc wspaniałe modyfikacje takie jak True Stalker, Lost Alpha, Oblivion Lost, G.A.M.M.A., Gunslinger, Misery i wiele innych, których jeszcze nie sprawdziłem. Życzyłbym sobie, by S.T.A.L.K.E.R.: Heart of Chornobyl nie było wyłącznie nastawioną na akcję produkcją, która tylko wyglądem będzie przypominać Strefę Wykluczenia. Chciałbym ponownie poczuć wypełniony mistycyzmem klimat Zony, który przeniknie do tytułu razem z duchem tworzonych przez społeczność modyfikacji.