Tuż przed osiągnięciem wielkiego sukcesu, Baldur's Gate 3 było nazywane „podróbką”
Szef studia dowiedział się o tym od mamy.
Choć dziś Baldur's Gate 3 kojarzy się głównie z wielkim sukcesem i masą nagród, nie wszyscy gracze byli grą równie zachwyceni przed premierą. Szef studia Larian przyznał, że jeszcze w zeszłym roku tytuł dostała od niektórych łatkę „podróbki Divinity: Original Sin 2”.
Co ciekawe, Swen Vincke dowiedział się o tym... od własnej matki. - Pokazaliśmy grę ludziom i dostaliśmy naprawdę fajny odbiór. Czuliśmy się bardzo dobrze, kiedy wyszliśmy z pokoju - opowiadał szef studia na scenie imprezy PAX West.
- Było to również transmitowane w sieci. Kiedy wyszliśmy z pomieszczenia, dostałem telefon od mojej mamy i usłyszałem: „co ty zrobiłeś?”. Ja odpowiedziałem: „co masz na myśli?”, a ona na to: „ludzie są na ciebie bardzo źli”.
Zapoznając się z opiniami graczy deweloperzy natrafili na zarzuty o kopiowanie swojego poprzedniego dzieła - Divinity: Original Sin 2. Z jednej strony mocno się zaskoczyli, ponieważ Baldur's Gate 3 już od kilku lat znajdowało się w fazie wczesnego dostępu, więc wygląd gry nie był żadną tajemnicą. Z drugiej strony jednak oba tytuły powstały na tym samym silniku, więc mniej zorientowani gracze mogli łatwo doszukać się podobieństw i oskarżyć twórców o lenistwo.
Warto zapewne wspomnieć, że Vincke ma na myśli ten sam pokaz, podczas którego zobaczyliśmy słynną scenę romansu z Halsinem w niedźwiedziej formie. Niewykluczone, że dosyć kontrowersyjne ujęcie zbliżenia połączone z problemami technicznymi transmisji rozpaliły nieco negatywnych emocji u bardziej sceptycznych widzów.
Finalnie jednak Baldur's Gate 3 przerosło skalą i możliwościami wszystkie poprzednie gry Larian, więc zarzut o podrabianie nie za bardzo się dzisiaj broni. Cieszy też fakt, że choć od premiery minął rok, gra wciąż jest rozwijana o aktualizacje i mniejsze usprawnienia. Kolejny - siódmy już - patch ma ukazać się w przyszłym tygodniu.