Twórca BioShock Infinite uważa, że Clockwork Revolution narusza prawa autorskie
Przynajmniej w trailerze.
Naśladownictwo to podobno najszczersza forma pochlebstwa, lecz może pójść za daleko. Producent trailerów BioShock Infinite żali się na Twitterze, że wczorajsza zapowiedź Clockwork Revolution ociera się jego zdaniem o naruszenie praw autorskich.
Pierwszy trailer nowej gry studia inXile natychmiast wywołał skojarzenia ze słynnym cyklem za sprawą zbliżonej stylistyki, stawiającej na steampunk oraz art déco. Głos w serwisie społecznościowym szybko zabrał niejaki „Butmac”, który - jak sam zapewnił - odpowiadał właśnie za zwiastuny Infinite z 2013 roku.
„Nigdy nie widziałem gry, która czerpałaby tak bezpośrednio z innej produkcji, jak Clockwork Revolution czerpie z Bioshock Infinite. To było na poziomie naruszenia praw własności intelektualnej” - napisał.
Wkrótce potem twórca opublikował także cały szereg wypowiedzi, w których przygotował zestawienie z własną pracą. Inspiracje faktycznie bardzo trudno ukryć, lecz podobne są całe ujęcia kamery, choćby w scenach z pomnikiem - a bohaterka dostała nawet apaszkę, niczym Daisy Fitzroy.
Na inne elementy - jak plakaty czy ścianach - raczej trudno się obrażać, nawet jeśli faktycznie motyw jest zbliżony.
„Nieco ponad dziesięć lat temu miałem okazję wyprodukować zwiastuny BioShock Infinite, więc te sceny są wypalone w moim mózgu. Oglądając dziś zwiastun Clockwork Revolution czułem się, jakbym został nagłej retrospekcji” - napisał twórca, którego pracował nad innym trailerem pokazanym na wczorajszej imprezie, tym dla Star Wars Outlaws.