Twórca Fallouta wyjaśnia rolę schronów w słynnej serii
Inne spojrzenie na cykl.
Okazuje się, że schrony w serii Fallout nie powstały po to, by po pewnym czasie umożliwić odbudowę planety po nuklearnej katastrofie. Timothy Cain - producent pierwszej części zasłużonej serii - wyjaśnia nieco inne zadanie słynnych Vaultów.
Jak wiedzą zagorzali miłośnicy cyklu, schronów powstał dokładnie 1 tysiąc, a w każdym mieści się maksymalnie 1 tys. osób. Co więcej, zdecydowana większość prowadzi jakiś mniej lub bardziej szalony eksperyment lub badania. Słynny deweloper tłumaczy jednak, że celem nie jest wcale ratowanie Ziemi.
- Nie ma Ziemi, na którą można wrócić - wyjaśnia Cain w rozmowie z serwisem PCGamesN. - Szefostwo Enklawy i najwyższe szczeble rządu zdecydowały więc o budowie statku kosmicznego i udaniu się w gwiazdy. To zajęłoby jednak wieczność, więc musi to być wielopokoleniowy statek, a jedyną technologią, którą znamy, jest energia atomowa.
- Potrafimy więc zbudować elektrownię atomową, która pomogłaby napędzać statek przez setki lat, ale nie wiemy, jak zbudować cokolwiek innego. Więc dyrektor Vault-Tec, obdarzony nie najlepszym charakterem, zaproponował wykorzystanie schronów, by opracować technologie potrzebne na statku kosmicznym.
Stąd właśnie przeróżne eksperymenty i badania. Każdy schron w pierwotnej wizji Caina zajmował się bowiem jednym elementem, który przydałby się w konstrukcji statku oraz w późniejszym budowaniu cywilizacji - ale już nie na Ziemi. Producent podaje przykłady: hodowla roślin (Vault 22 w New Vegas), czy zamrażanie kriogeniczne (Vault 111 w Fallout 4).
- Zawsze zakładałem, że schron, który tworzył Vault City w Fallout 2, był schronem kontrolnym - dodaje. - Został zaprojektowany tak, by wszystko zrobić idealnie. Dał Vault-Tec cel poza zwykłym ratowaniem amerykańskiej części populacji, by wypuścić ją potem na radioaktywne, martwe pustkowie.
- To nie miałoby sensu. Bardziej sensowne było właśnie uczynienie ze schronów centrów rozwoju technologii i eksperymentów, z celem zbudowania wielopokoleniowego statku kosmicznego, który zabierze z Ziemi najlepszych i najbardziej utalentowanych członków społeczności - kończy Cain.
Dlaczego warto sięgnąć po „Legendy gier wideo”?
Dzięki książce poznasz największych twórców gier wideo w historii, a przy okazji dowiesz się, jak wielki był ich wpływ na wszystkie kolejne gry, również dzisiejsze hity, w które grasz na co dzień.
Kto pierwszy poruszył postacią na ekranie, jak narodziły się komputerowe RPG-i, dlaczego grom tak blisko do filmów, kto wymyślił otwarte światy, jak narodziły się strzelanki czy wreszcie, który znany twórca poleciał w kosmos jako drugi cywil w historii.