Twórca Like a Dragon przyznał, że pierwszy odcinek powstającej ekranizacji pozostawił go w ciężkim szoku
Ale w pozytywnym sensie.
Masayoshi Yokoyama - szef studia Ryu Ga Gotoku - miał już okazję zobaczyć odcinek nadchodzącej ekranizacji gry Like a Dragon. Deweloper przyznał, że już pierwszy epizod skrywa „dużą niespodziankę”, która pozostawiła go w ciężkim szoku.
„Kiedy zobaczyłem końcówkę odcinka, to po prostu zacząłem krzyczeć, nie mogłem się powstrzymać. Dosłownie poderwałem się na fotelu w moim biurze, zachwycony zwrotem akcji na końcu” - mogliśmy się dowiedzieć z nagrania wyświetlonego przez wydawcę Sega podczas panelu na imprezie San Diego Comic-Con, jak informuje serwis VGC.
„Ręce dalej mi się trzęsły, kiedy zaraz po obejrzeniu odcinka poszedłem zapalić papierosa w biurowej palarni. Byłem aż tak zachwycony. Myślę, że to było coś niesamowitego” - dodaje twórca. Dalej Yokoyama zapewnił, że fani oryginalnej serii gier znajdą w produkcji mnóstwo nawiązań i easter eggów.
„Klimat gier można tu znaleźć wszędzie. Fani gier, którzy kochają oryginalną historię, to doskonale zrozumieją. Wszystko jest tu stworzone z pasją. Co pół minuty coś cię będzie zaskakiwać” - kontynuuje Japończyk. „Jeśli nigdy nie grałeś w gry, to będzie dla ciebie całkowicie nowy świat. Jeśli jednak już je znasz, to będziesz się uśmiechać przez cały seans”.
Jednocześnie szef studia zwrócił uwagę, że niektóre kluczowe postacie z gier, jak główny bohater Kazuma Kiryu, pod pewnymi względami różnią się w ekranizacji w stosunku do pierwowzorów. Niemniej deweloper pozytywnie ocenił naniesione zmiany i stwierdził, że są całkowicie uzasadnione przy adaptowaniu dzieła do innego medium.
Przypomnijmy, że pierwszy sezon Like a Dragon: Yakuza zadebiutuje w usłudze Amazon Prime Video już 25 października. Seria składać się będzie z sześciu odcinków, wypuszczanych w dwóch seriach po trzy epizody. Serial będzie można oglądać z oryginalną japońską ścieżką głosową i napisami lub zlokalizowanym dubbingiem.