Skip to main content

Twórca pierwszego Xboksa krytykuje obecną politykę Microsoftu

„Na litość boską, jak to działa.”

Nat Brown, jeden z twórców oryginalnego Xboksa, krytykuje obecną politykę Microsoftu dotyczącą konsol. We wpisie „Stupid, stupid Xbox!” („Głupi, głupi Xbox!”), na swoim prywatnym blogu określa ostatnie 5 lat jako „bolesne do oglądania”.

Brown pracował nad pierwszą konsolą spod szyldu Xbox, która ukazała się na rynku w 2001 roku. Opuścił firmę w 1999 r., ale przypisuje sobie, między innymi, nadanie sprzętowi obecnej nazwy.

Pomimo początkowej dumy z wykonanej pracy i patrzenia z dystansu na sukcesywny rozwój konsol Microsoftu, Brown uważa, że ostatnio wszystko poszło w złym kierunku. „Ostatnie 5 lat, a w szczególności ostatni rok, jest bolesny do oglądania” - pisze.

„Firma skupia się na dodawaniu kolejnych wypożyczalni filmów i aplikacji. I nie byłoby w tym nic złego - konsola może być nie tylko sprzętem do grania - gdyby nie to, że właśnie w najważniejszym obszarze, czyli grach, kompletnie zawodzą” - kontynuuje. „Zero innowacji. A jak już wprowadzą jakąś innowację - Kinect - to kompletnie nie wykorzystują jej potencjału”.

„Firma skupia się na dodawaniu kolejnych wypożyczalni filmów i aplikacji. Ale w najważniejszym punkcie, czyli grach, kompletnie zawodzą.”
- Nat Brown

Pierwszy Xbox. Jeden cios z tego kolosa był w stanie powalić największego twardziela.

Zdaniem Browna, jeszcze większy problem ma tkwić w braku wsparcia dla deweloperów niezależnych. „Stworzenie gry na Xboksa to długi i kosztowny proces, a Microsoft niczego nikomu nie ułatwia. To straszny idiotyzm! Każdy będący przy zdrowych zmysłach twórca woli zrobić coś na Androida lub iOS”.

Brown posuwa się nawet do stwierdzenia, że gdyby Apple wprowadził do swoich telewizorów efektywny system cyfrowej dystrybucji gier, to Xbox, PlayStation i Nintendo wkrótce „zostałyby wykończone”. We wpisie twórca pierwszej konsoli Microsoftu podkreśla, że wielką konkurencją mogą okazać się także konsole oparte o Androida, takie jak OUYA czy GameStick.

Drugi problem, jaki wskazuje Brown, to oprogramowanie i menu Xboksa 360, które jest pełne „niepotrzebnego gówna”. „Na litość boską, jak to działa. Zanim włączy się grę, można umrzeć ze starości. Długie czasy ładowania, tysiące ekranów, pobieranie aktualizacji, wybór miejsca zapisu postępów w grze... no, proszę was. W sumie to się nie dziwię, dlaczego ostatnie statystyki wskazują, że ludzie częściej na Xboksie oglądają filmy niż grają. Też by mi się nie chciało czekać wieków na załadowanie tytułu. Klikam przełączenie opcji w menu, a tam się coś ładuje i ładuje. Tylko co, u diabła?” - denerwuje się Brown.

Autor wpisu nie jest optymistycznie nastawiony również do przyszłości. „Blokowanie sprzedaży używanych gier? Naprawdę? Jeżeli tak idiotyczne decyzje będą przechodziły do realizacji, to... po prostu jest mi smutno”.

„Xbox potrzebuje kogoś z głową na karku, kto pokieruje tym biznesem tak jak należy” - zakończył Brown.

Zobacz także